Pan Premier Tusk, nobilitowany przez największy dziennik Izraela żydowskimi przodkami dokonał w krótkim czasie rzeczy epokowej – Polakom obiecał gruszki na wierzbie, a Żydom, Niemcom i Ukraińcom obiecał Polskę. Tzn. niecałą. Tylko tyle, ile się dawnym właścicielom należy. Ani metra kwadratowego mniej. A ile to jest i co z Polski po tej akcji radosnego rozdawnictwa zostanie - zobaczymy.
Dziennik „Rzeczpospolita” z 9.04.2008 r. przynosi taki cytat Premiera:
„- Chcę podkreślić z całą mocą, że mój Rząd doprowadzi w najbliższych miesiącach do sfinalizowania procesu legislacji, który zakończy bardzo trudny i bolesny problem reprywatyzacji - powiedział Tusk. Dodał, że ustawa reprywatyzacyjna nie będzie miała charakteru narodowego i nie będzie dotyczyła żadnej wybranej grupy. - To będzie ustawa, która będzie obejmowała byłych lub obecnych obywateli polskich, którzy utracili swoje mienie - zaznaczył szef polskiego Rządu.”
(http://www.rp.pl/artykul/118303.html).
Anonimowe głosy z tylnych szeregów nieśmiało zapytały, skąd pan Premier wie, że chodzić ma o „LUB” byłych obywateli? Tego podobno nie ma w projekcie ustawy. Słówko „lub” w ustawach to jak wiadomo „jajeczko częściowo nieświeże” (pamiętamy „lub czasopisma”), które z biegiem czasu dość się wszystkim znudziło i od epoki wpływów politycznych pani Aleksandry Jakubowskiej nabrało szczególnego zapaszku. Jednak Aleksandra Jakubowska (a z nią przysłówek „lub”) została w ramach tzw. ćwiąkalizacji polskiego prawa całkowicie oczyszczona z wszelkich zarzutów. Przypuszczalnie dlatego dotyczącej słówka „lub” kwestii nie podnoszą polskie media, żeby zużytymi zapaszkami nie psuć atmosfery miłości na rządowych salonach.
Kwestię tę podjęła jednak najwyraźniej na miłosne feromony premiera nieczuła posłanka Gabriela Masłowska.
W dniu 10 kwietnia pan marszałek Komorowski otrzymał od posłanki Masłowskiej prawdziwą żabę do zjedzenia. Jeść na surowo będzie ją musiał przed oczami posłów sam pan Premier we własnej osobie i mam nadzieję na transmisję na żywo przez TVN24 tej doniosłej dla polskiego „być albo nie być” chwili, kiedy pan Tusk będzie na interpelację posłanki Masłowskiej odpowiadał.
A Gabriela Masłowska podnosi niestety kwestie naczelne i nietaktownie stawia elementarne, choć obwarowane uzasadnionym obywatelskim niepokojem pytania - cytuję (proszę się skupić):
„ Co będzie z obywatelami innych państw aniżeli Polska? (...)Wraz z przystąpieniem Polski do Wspólnot i Unii Europejskiej ze strony niemieckiej pojawiły się żądania i roszczenia odszkodowawcze wobec Polski i obywateli polskich. Najgłośniejszym przykładem jest skierowanie skarg przeciwko Polsce do Trybunału w Strasburgu poprzez Powiernictwo Pruskie.
Sprawa ta ciągle wraca i obciąża polsko-niemieckie stosunki (...)
1. Czy Rząd podjął już rozmowy z rządem RFN lub zamierza podjąć takie rozmowy przed sfinalizowaniem procesu legislacji w sprawie ustawy reprywatyzacyjnej, aby zapobiec wyżej przygotowanemu scenariuszowi przez stronę niemiecką? 2. Czy Rząd zastanawiał się nad całością sprawy reprywatyzacji? Jakie są zalecenia doradców w tej materii? Czy Rząd podziela następujący scenariusz: Niemcy przejmują roszczenia na siebie. Zmieniają np. swoją ustawę o świadczeniach wyrównawczych (Lastenausgleich) i definiują je jako odszkodowania (tym wśród obywateli niemieckich, którym byłoby to za mało, Rząd niemiecki może przekazać np. mieszkania na własność w pustostanach w byłej NRD, które to tereny z tego powodu doczekają się na pewno dużego wzrostu gospodarczego.(...)
3. Czy polscy prawnicy w ministerstwach i urzędach zajmujący się tą materią są obeznani z orzecznictwem niemieckich sądów, od sądów pierwszej instancji do niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, i czy w rozmowach bilateralnych dotyczących tego tematu zwraca się stronie niemieckiej uwagę na orzecznictwo jej sądów, które może pomóc rozwiązać temat niemieckich roszczeń raz na zawsze? Jeżeli tak, jak wygląda ta argumentacja oraz jakie orzeczenia niemieckich sądów są przywoływane?
4. Czy Rząd wie, że niemieckie orzecznictwo hermetycznie odrzuca roszczenia ofiar drugiej wojny światowej, w tym ofiar żyjących w Polsce i pochodzących z Polski? Czy polski wymiar sprawiedliwości zna to orzecznictwo? Czy nadaje się ono na wzór w sprawach roszczeń niemieckich obywateli wobec Polski i Polaków?
5. Czy Rząd zastanawiał się nad najgorszą z możliwości, że ustawa reprywatyzacyjna może być niezgodna z polską konstytucją lub prawem wspólnotowo-unijnym lub naruszać europejską Konwencję o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, podpisaną w Rzymie 4 listopada 1950 r., i wtedy trzeba będzie wypłacić odszkodowanie w 100 % lub będzie musiała nastąpić restytucja mienia w 100 %? Czy Rząd przeprowadził w tej sprawie symulację kosztów? Jeżeli tak, ile one wynoszą?
6. Czy Rząd zastanawiał się nad rozwiązaniem alternatywnym, tzn. nad zaniechaniem prac nad ustawą reprywatyzacyjną do momentu przejęcia roszczeń wobec Polski przez stronę niemiecką?
Jeśli chodzi o odpowiedź premiera na pytania piąte i szóste, to mogę go wyręczyć już teraz strzelając w ciemno: Droga Posłanko Gabrielo Masłowska, nie, TEN rząd się z pewnością nie zastanawiał! Nie tylko dlatego, że na takie trelemorele nie ma czasu zajmując się pacyfikowaniem szatana Macierewicza i przeszukując namiętnie zepsuty laptop wampira Ziobry. Ten rząd nie potrzebuje rozpatrywać najgorszych, lub chociażby tylko alternatywnych możliwości. Po co? Przecież rząd Donalda Tuska kochany jest na świecie tak, jak niegdyś kochany był rząd Aleksandra Kwaśniewskiego – czyli pasjami. Więc nikt nas, Polaków nie skrzywdzi. A już na pewno nie Niemcy, nasz adwokat w Europie. Wszystko będzie dobrze, gdy tylko nastanie druga Irlandia. Czyli już niedługo. Więc proszę, Droga Posłanko nie wprowadzać w Sejmie negatywnych bioprądów i nie zakłócać kosmicznych harmonii. Proszę wycofać interpelację! Make love, not war. Peace for everybody. Friede, Freude, Eierkuchen!
Komentarze niemerytoryczne są usuwane. Autorzy komentarzy obraźliwych są blokowani.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka