Joanna Mieszko-Wiórkiewicz Joanna Mieszko-Wiórkiewicz
165
BLOG

Wypędzenia - nowy przedmiot nauczania w niemieckich szkołach

Joanna Mieszko-Wiórkiewicz Joanna Mieszko-Wiórkiewicz Polityka Obserwuj notkę 9

 

 
 

Miałam napisać dziś o tym sama, ale ubiegł mnie „Nasz Dziennik” i dlatego wklejam poniżej dzisiejszą publikację tej gazety.

Nie zgadzam się jedynie z twierdzeniem w tytule, że Niemcy tworzą nową tożsamość. Niemcy bowiem pozostają wierni swojej tożsamości: tożsamości ofiary. Od czasu swego „ponownego zjednoczenia” porzucili wszelkie maski. Biorąc pod uwagę choćby jedynie wydarzenia ostatnich stu lat, to Niemcy widzą siebie jako ofiary pierwszej i drugiej wojny światowej. Taki obraz wyłania się z tworzonej masowo historiografii. Taki obraz wyłania się z mediów, w tym szczególnie dokumentacji prezentowanych w telewizji, oraz z indywidualnych rozmów z Niemcami  z różnych klas społecznych i o różnym wykształceniu, nawet takimi, którzy książek historycznych do ręki nie biorą, bo nie biorą do ręki w ogśle żadnych książek. Czyli to nie jest budowanie nowej tożsamości, ale przywracanie starych kanonów.  

 

Wczoraj podczas spotkania w berlińskiej kawiarni ze starym znajomym, człowiekiem o bardzo krytycznym umyśle i sceptycznym nastawieniu do rodzimych mediów oraz - wydawałoby się -  przyjacielem Polski i Ukrainy usłyszałam: „Co jest z tą Gruzją?! Czy oni na głowę upadli? Bardzo współczuję Rosji, że ma TAM tyle problemów z Amerykanami”. No właśnie, Niemcy zawsze bardzo współczują Rosji. Jak się to wielowiekowe współczucie przekłada na wydarzenia historyczne, których skutki odczuwamy do dziś – nie muszę wspominać. Według Niemców obecność Rosji na Kaukazie jest sprawą oczywistą, według Niemców wpajanie swojej młodzieży, która – podobnie jak jej rodzice pojęcia nie ma o historii,  obrazu państwa niemieckiego nie jako agresora, lecz jako ofiary, jest działaniem o najwyższej  patriotycznej wartości, działaniem, które ma się opłacić w przyszłości. Bo tu dokładnie tylko o to chodzi – by się opłaciło.  I wypłaciło.  

 

Co tymczasem czyni polskie Ministerstwo Edukacji? Tworzy z Niemcami groteskową Polsko-Niemiecką Fundację na Rzecz Nauki w której wiedzie prym Towarzystwo Wzajemnej Adoracji skupione wokół beniaminka Niemców prof. Włodzimierza Borodzieja.  

Pisałam o tym obszernie tutaj: http://www.niemcy.salon24.pl/74102,index.html Poza tym nasze Ministerstwo (czyżby podlegało już w ramach Polityki Miłości Berlinowi?) finansuje polsko-niemieckie podręczniki do historii, gdzie nie wspomina się nawet taktownie o Powstaniu Warszawskim, natomiast wymyśla niemiecki ruch oporu (sic!) 

Krzysztof Ruchniewicz:: Zrozumieć historię - kształtować przyszłość. Stosunki Polsko-Niemieckie w latach 1933-1945. 8 (współautorzy: Małgorzata Ruchniewicz, Tobias Weger, Kazimierz Wójcicki.


 
Więcej o tym pisał Waldemar Maszewski tutaj:

Nasz Dziennik, 10-11 maja 2008, Nr 109 (3126)
Polityczny, nie edukacyjny
(...)
"już w wersji pierwotnej podręcznika "Zrozumieć historię - kształtować przyszłość" polscy historycy zauważyli wiele nieprawidłowości. Jedna z nich to zbyt obszerne pokazywanie i sztuczne nagłośnienie roli niemieckiego ruchu oporu przeciwko nazizmowi, a przy okazji niemalże całkowite pominięcie historii polskiego ruchu oporu. Zdaniem wielu polskich historyków, wspólny podręcznik zbyt mocno skupia się na niemieckim (tak naprawdę niewielkim) ruchu oporu, a z kolei niewiele mówi o prawdziwej roli Polaków w cywilnej walce z okupantem (tajne komplety szkolne, tajne uniwersytety, inne formy walki konspiracyjnej).
Poza tym obydwie wersje - w szczególności ta niemiecka - określają niemieckie przesiedlenia mianem "wypędzeń". Już wtedy na temat tego podręcznika historyk z IPN Bogusław Kopka stwierdził, że odnosi wrażenie, iż strona niemiecka bardzo skutecznie wprowadziła do pierwszego polsko-niemieckiego podręcznika swoją (niemiecką) terminologię, natomiast strona polska w sposób służalczy się podporządkowała. - Efektem takiego stanu rzeczy jest to, że Niemcy w dalszym ciągu mylą Powstanie Warszawskie z powstaniem w getcie - skonstatował. (...)

Waldemar Maszewski, Hamburg
http://tinyurl.com/3ugr4o
 

Warto zajrzec takze tutaj:

http://www.niemcy.salon24.pl/74886,index.html

 ___________________________________

 

Nasz Dziennik: Do niemieckich szkół wchodzi nowy przedmiot: wypędzenia.Niemcy tworzą nową tożsamość. 

 http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=sw&dat=20080823&id=sw01.txt 

 

Ministerstwo kultury w Dolnej Saksonii potwierdziło "Naszemu Dziennikowi", że od nowego roku szkolnego 2008/2009 we wszystkich szkołach powszechnych wprowadzono do programu nauczania temat niemieckich "wypędzeń" z terenów wschodnich po drugiej wojnie światowej. Najprawdopodobniej temat ten będzie wykładany w formie nowego przedmiotu szkolnego. Przedstawiciele ziomkostw niemieckich nie kryją wielkiego zadowolenia z tego powodu.

Biuro prasowe ministerstwa kultury landu w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" potwierdziło, iż w rozpoczętym właśnie (21.08) roku szkolnym na terenie Dolnej Saksonii zostaje wprowadzony we wszystkich szkołach powszechnych, zarówno podstawowych, jak i gimnazjach, obowiązek nauczania o niemieckich "wypędzonych" ze wschodnich landów po drugiej wojnie światowej. Nowy przedmiot będzie nosił nazwę "Flucht und Vertriebung aus den deutschen Ostgebiten" (Ucieczka i wypędzenie z niemieckich obszarów wschodnich). - To bardzo ważne, aby utrzymywać wśród młodych ludzi pamięć o wypędzeniach po drugiej wojnie światowej - powiedział pełnomocnik landu do spraw wypędzonych i późnych przesiedleńców Rudolf Goetz, dodając, iż od dłuższego czasu walczył o włączenie tego tematu do kanonu nauczania.


Teraz Dolna Saksonia, później cały kraj

Deputowany CDU, szef tej partii w Brunszwiku, przewodniczący grupy roboczej "Wypędzeni, Uciekinierzy i Przesiedleńcy" w Bundestagu Johann Konrad Fromme, w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" wyraził wielkie zadowolenie z decyzji władz Dolnej Saksonii. - Szczególnie teraz w konfrontacji z tym, co się dzieje w Gruzji, jest bardzo ważne, aby następnym pokoleniom przekazywać wiedzę, czym jest łamanie prawa, brak demokracji i wypędzenia - powiedział Fromme. Dodał, że ma nadzieję, iż także w innych landach nauczanie o niemieckich wypędzonych będzie wkrótce obowiązkiem. Niemiecki deputowany w odpowiedzi na nasze pytanie, dlaczego teraz wprowadza się taki temat do niemieckich szkół i czy nie obawia się, że nasili to oskarżenia Niemców o kolejne próby rewizjonizmu historycznego, odrzekł, iż nie ma takich obaw. Jego zdaniem, Niemcy wielokrotnie tłumaczyli, że nie mają zamiaru odwracać historii. Z kolei - jak twierdzi Jochann Fromme - wprowadzanie do lekcji historii tematu niemieckich wypędzeń jest możliwe dopiero teraz, ponieważ do tej pory losy "wypędzonych" były systematycznie ukrywane.
Również rzecznik prasowy Związku Wypędzonych Walter Stratmann stwierdził, że jest zadowolony z decyzji władz Dolnej Saksonii.

Zadowolenia z decyzji dolnosaksońskiego ministerstwa kultury nie krył w rozmowie z nami szef Ziomków Śląskich Rudi Pawelka. Stwierdził on, że bardzo się cieszy z decyzji władz landu, ale w jego mniemaniu nie wnosi ona niczego oryginalnego. Według niego, jest oczywiste, że o losach niemieckich wypędzonych powinny się uczyć dzieci w całych Niemczech. Pawelka wyraził przekonanie, że ważną rolę w podjęciu decyzji o wprowadzeniu obowiązku nauczania tematu "Flucht und Vertriebung aus den deutschen Ostgebieten" do szkół w Dolnej Saksonii odegrała organizacja Ziomków Śląskich, ponieważ land ten sprawuje patronat nad jego organizacją.
- To jest bardzo dobra decyzja, bowiem kto nie pozna swojej historii, nie ma szans na zdrową przyszłość, tym bardziej dzisiaj, gdzie coraz więcej młodych ludzi wie coraz mniej o swojej przeszłości - powiedział nam Pawelka.

Mecenas Stefan Hambura z Berlina w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" stwierdził, że projekt rzekomo nieznanej nikomu Eriki Steinbach przynosi w Niemczech powolne, ale wymierne wyniki. Dlatego istnieje bardzo duże niebezpieczeństwo, że już wkrótce będą znane tylko dwie grupy ofiar II wojny światowej: holokaustu i "wypędzonych" Niemców. Ofiary holokaustu dostały już odszkodowania, "wypędzeni" Niemcy jeszcze ich nie otrzymali. A o tym, że Polacy w czasie II wojny światowej byli mordowani oraz zaliczani do podludzi (Untermenschen), prawie nikt nie będzie wiedział.

Czego uczyć, a z czego zrezygnować?


Nie udało nam się dokładnie sprawdzić w ministerstwie, ile godzin nauczania przewidziano na temat "Ucieczka i wypędzenie z niemieckich obszarów wschodnich" i z jakich części programu szkolnego będą musieli zrezygnować nauczyciele w zamian za przedstawianie "tragicznego losu niemieckich wypędzonych". Również dyrektorzy niemieckich gimnazjów nie są dokładnie poinformowani co do metod nauczania nowego przedmiotu i nowych planów lekcyjnych. Trzej z nich, do których się dodzwoniliśmy, stwierdziło, że aby odpowiedzieć dokładnie na nasze pytania, najpierw muszą się dokładnie zorientować w propozycjach ministerstwa.
Obecnie oprócz Dolnej Saksonii także Badenia-Wirtembergia, Bawaria i Nadrenia Północna-Westfalia mają obowiązek nauczania w szkołach o losach niemieckich "wypędzonych".

 


Waldemar Maszewski, Hamburg

Rudi Pawelka, szef Rady Nadzorczej Preussische Treuhand, złożył 22 pozwy odszkodowawcze przeciwko Polsce do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Pozywający nasz kraj Niemcy liczą na zwrot pozostawionych majątków lub rekompensatę finansową. Powiernictwo Pruskie nigdy nie kryło, że zamierza doprowadzić do uzyskania korzystnych dla "wypędzonych" orzeczeń w tych procesach, co miałoby skutkować w późniejszym okresie otwarciem drogi do uzyskiwania dalszych odszkodowań dla pozostałych przesiedleńców.  

 

Z prof. Mariuszem Muszyńskim rozmawia Anna Ludwig

Jak wprowadzenie nauczania o wypędzeniach wpłynie na relacje polsko-niemieckie?


- To jest część niemieckiej historii i tak naprawdę niemieckiej tożsamości. Niemcy przez całe 60 lat po wojnie pielęgnowali sprawy tzw. wypędzeń. Problem polega na tym, jak to będzie przedstawiane. Jeżeli w myśl doktryny wypędzenia i strona polska będzie ukazywana w niekorzystnym świetle, z pewnością w dłuższej perspektywie wpłynie to na pogorszenie stosunków polsko-niemieckich, ponieważ będzie kształtowało w umysłach młodzieży zły i kłamliwy obraz historii. Wpływ krótkofalowy też będzie zauważalny. W takiej sytuacji rząd Polski powinien zaprotestować. Wszystko zależeć będzie od tego, jaki będzie program i jak będzie przedstawiany.

Jaki jest cel wprowadzenia takiego nauczania w szkołach?
- Jeżeli to ma być oddzielny przedmiot, to jest to na pewno jakieś świadectwo zmiany polityki. Dotychczas wypędzenia były elementem nauki lekcji historii Niemiec, nie były podkreślane jako część autonomiczna historii. W sytuacji kiedy wprowadza się to jako osobny przedmiot, okazuje się, że jest to jeden z fundamentów nowej tożsamości niemieckiej. Niebezpieczeństwo może stanowić kłamliwe przedstawianie losu niemieckich przesiedleńców.

W takim razie czy są jakieś polityczne względy wprowadzenia nauczania o tzw. wypędzonych?


- Ewidentnie tak. Z tego co pamiętam, zostały zawarte w programie koalicyjnym CDU. To w wystąpieniu kanclerz Angeli Merkel znalazło się sformułowanie na temat nowej tożsamości niemieckiej i wskazanie, od jakich rzeczy Niemcy nie mogą uciec. Należą do nich na pewno holokaust i kwestie tzw. wypędzeń. Są to dwa elementy historyczne, które zdaniem niemieckich polityków powinny kształtować niemiecką świadomość.

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze niemerytoryczne są usuwane. Autorzy komentarzy obraźliwych są blokowani.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka