Postaram się krótko:
W 1997 roku do kin na całym świecie wszedł film "Siedem Lat w Tybecie". Stosując termin "cały świat" mam na myśli oczywiście nasz dobry świat amerykańsko jakiśtam, w którym to ludzie zostali obdarzeni błogosławieństwem Hollywood. Nie wszedł natomiast do kin w Chinach, co raczej ze względu na jego jawnie antychińską wymowę nie dziwi.
Dziwić może jednak skala reakcji rządu Chińskiego. Faktem powszechnie znanym jest uhonorowanie Brada Pitta zakazem wjazdu do Państwa Środka, mniej nagłaśnianym faktem jest zamknięcie Chin na rynek kinematograficzny USA. Na rok, bo tyle zajęło wytwórni Disneya zrobienie świetnej animki o Chińskiej księżniczce ratującej Cesarstwo przed inwazją Hunów (sic!). Bzdura na bzdurze w każdym razie, jednak Cesarz Chin (Jiang Zemin) docenił Mulan i uznał to za zadośćuczynienie po "Siedmiu Latach..". Polityka, jak to Kaziu śpiewa to tarzanie się w gów.. błocie i każdy się musi ubrudzić.
Ale do czego zmierzam - "Ratatouille" - następna świetna animka propagandzistów od Disneya niesie bardzo subtelne przesłanie drugoplanowe. Wali w podświadomość hasłem, że Francja jest O.K. i Francuskie żarcie jest Boskie. Po obejrzeniu filmu zauważyłem u siebie wzrost sympatii do Francuzów o 55%. Albo i więcej - sympatii ukierunkowanej na francuskie żarcie ale zawsze sympatii, co się przekłada na całokształt. A Sarkozy w Waszyngtonie mówił o odzyskiwaniu Serca Ameryki przez Francję. Cwaniak - lwią część roboty odwalił Wydział Propagandowy Disney.
P.S. Za totalne gnojstwo (chociaż można było się tego spodziewać, w końcu to Ameryka) uważam przyznanie JEDYNEJ jednoznacznie negatywnej roli w filmie - Złego Szefa Kuchni - arabowi. Pranie mózgu dzieciom. Zły arab, zły. Zły arab niedobry. Bad Muslim, bad. Terrorist. Even if not - baaad.
Fin
