Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
2270
BLOG

Najgorsiejrzy rząd w galaktyce

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 54

To co dziś tu piszę, będzie w jakiś tam sposób kontynuacją mojego poprzedniego tekstu. Nie może być inaczej, ponieważ moje postrzeganie wszystkiego tego co w skrócie nazywamy polityką bardzo mocno zdeterminowane jest przez tak zwane okoliczności zewnętrzne. Tak się składa, że w zasadzie oprócz moich rodziców i jeszcze ze dwóch znajomych osób, wszyscy których spotykam na swojej drodze, czy to prywatnie, czy zawodowo, uważają, że wszystko byłoby dobrze, gdyby nie PiS i Jarosław Kaczyński. Nie jest to dla mnie żaden problem w gruncie rzeczy, przypominam jednak o tym tutaj, bo tak naprawdę, to ja o tym przez ostatnie osiem lat niemal całkowicie zapomniałem. To wszystko wróciło dopiero niedawno, od roku tak mniej więcej, czyli od momentu wygrania przez PiS wyborów. Znów polityka wróciła do naszych rozmów, a raczej do monologów którymi jestem co jakiś czas raczony.

Jest to sprawa bardzo dla mnie ciekawa i z wielu względów zabawna. Otóż przez ostatnie osiem lat, mam na myśli okres rządów Platformy, można było odnieść wrażenie, sądząc po tematach rozmów na przysłowiowych grillach, że polityka po prostu zniknęła, rozpłynęła się, zdematerializowała. To znaczy inaczej. Oczywiście, ludzie których spotykam na swojej drodze bardzo często narzekali na rozmaite niedogodności. Okraszane to było zawsze klasycznym: „bo to Polska przecież”. Czyli jedynym winowajcą tego, że na przykład trudno jest zapisać dziecko do przedszkola, a raty kredytów są nie do przetrawienia, był byt nazywany Polską. Nie było mowy o połączeniu tych wszystkich problemów i usterek ustrojowych z kimś konkretnym, z kimś kto być może powinien zrobić coś, żeby nam wszystkim się choć troszkę poprawiło. Myślę, że tutaj tkwi tajemnica tego wszystkiego, co kiedyś nazwano pijarem Platformy Obywatelskiej. Jej wyborcy po prostu uznali, że
co jak co, ale przecież nie można oczekiwać od wybranego przez siebie rządu nic więcej ponadto, żeby pilnował „tego kraju” przed łapskami Kaczora. Nikt z nich niczego więcej od Tuska i Nowaka nie oczekiwał, teraz dla mnie to najzupełniej jasne!

Nastapiło więc coś w rodzaju zbiorowej hibernacji umysłów. Mind Controling, jak to mówią młodzi, level hard. Któż z nich, z wyborców PO, mógł wtedy zajmować sobie głowę faktem, że ich wybrańcy nie wykonali iluś tam wyroków Trybunału Konstytucyjnego, skoro nikt z nich nie miał pojęcia, że taki organ w ogóle w „tym kraju” istnieje? Czy ktoś z ich przejmował się tym, że za czasów „polityki normalności” nasze wszelkie wskaźniki dotyczące rozwoju państwa oględnie nie zachwycały? Czy w ogóle wiedzieli jakie jest to nasze PKB? Po co mieliby się tym interesować? Przecież żyli „w tym kraju”, w tej „no bo To Polsce”, gdzie z założenia nic nie jest w porządku, i naprawdę wielu z nich zapewne uważało, że oskarżać za  to, że szczytem marzeń przeciętnego Polaka jest wysłanie dziecka do szkół w Anglii albo w Niemczech, żeby „nie zmarnowało sobie życia, a życie przecież jest tylko jedno, żeby je marnować w tym kraju”, byłoby oznaką wyjątkowego chamstwa. Tak, chamstwa.

No i wszystko byłoby dobrze, gdyby udało się Kaczyńskiego powstrzymać. Ale to jakoś się nie udało. No i teraz przypominają mi się te nieliczne głosy tych, którzy w jakiś finezyjnie zawoalowany sposób czynili jakieś wątpliwości, czy aby wszystko gra.

„Czy ty wiesz, jak byłoby dopiero wtedy, gdyby rządził Kaczor??”.

No więc teraz już wiemy jak „byłoby”. W magiczny sposób polityka znów wróciła na pokoje. Towarzystwo gorąco dyskutuje o najdrobniejszych niuansach dotyczących procedowania TK. Jeszcze na grille nikt nie przyniósł podręczników dla studentów prawa, ale to dlatego, że lato w tym roku jakoś szybko się skończyło. A więc teraz w przyśpieszonym trybie następuje powrót do korzeni. Jedna wielka lekcja WOS-u.

„Słyszałeś, że PiS likwiduje gimnazja i będzie chaos bo dwa roczniki pójdą razem do szkoły?”

Kiwanie głowami wyrażające najwyższą dezaprobatę.

„Wiesz, że PKB spada i za chwilę nie będzie rent i emerytur?”

Znów kiwanie.

„Ta reforma jest nieprzygotowana”

To i tak bardzo łagodna recenzja w ustach kogoś, kto głosował na partię, która nieustannie przez blisko dekadę reformowała jedynie własny rząd.

I tak w koło Macieju. Albo raczej wkoło Macierewiczu. Polityka zagraniczna? Tragedia. Konie padają, lasy umierają stojąc, wiewiórki uciekają do Kanady.

Ale to dobrze. Niechże trwają te ogólnopolskie polityczne rekolekcje. Niech się ludziska uczą co to budżet, co to rada ministrów, komisja wenecka, niech odróżniają radę Europy od rady europejskiej. Niech wiedzą ilu w Polsce jest zawodowych oficerów, a ile szeregowych. Niech wiedzą ile mamy broni na tysiąc mieszkańców. Niechże wiedzą co to jest PKB, niech wiedzą że w USA są elektorzy.

To że społeczeństwo nagle się tak cudownie ocknęło, to jest nie tylko dobra wiadomość, ale i naprawdę duże wyznanie dla Grupy Ścigającej Władzę. Bo czy „normalność” przywracać będzie Ewa Kopacz, czy Grzegorz Schetyna, czy też może sam Ryszard Petru, to będą mieli oni do czynienia z poprzeczką uniesioną znacznie wyżej. PKB musi pójść na pięć punktów procentowych, sędziowie będą musieli wziąć się do roboty żeby każdy obywatel czuł się dobrze w „tym kraju”, a Putin będzie musiał sam poprosić o to, żeby go zostawić w spokoju.

Oczywiście robię sobie heheszki. Przecież nikt nie będzie w stanie wprowadzić „pełnej normalności” po tym ledwie jednym strasznym czarnym roku, kiedy upadło wszystko to co tak misternie konstruował Donald Tusk z Ewą Kopacz do spółki z prezydentem Bronisławem Komorowskim. To już jest nie do odrobienia. Znam was dobrze.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka