Za moich dawnych, licealnych czasów wszyscy zachwycali się poznańskimi dominikanami. Że tacy fajni, że fajne msze, nawet lepiej ponoć spowiadali. Nie wiem, nigdy nie sprawdziłam, trzymałam się z daleka od kościoła. Za to niektórzy moi znajomi przeciwnie, jakieś oazy, jakie ruchy, wszystko z dominikanami. Tylko dziwiło mnie gdy czasami nabijali się z patriotyzmu a już największe kpiny robili sobie z tego, że ktoś mógłby oddać życie za ojczyznę.
- Oddałabyś życie za ojczyznę?
- Buahahahaha, no co ty! A ty?
- Buahahahaha, dobre.
Nic mi się nie zgadzało. Przecież Honor i Ojczyzna były zawsze z Bogiem.
A dziś zagadka się wyjaśniła, gdy zobaczyłam fejsbukowy profil pewnego dominikanina o. Marka Kosacza. Z takim księdzem to i konie kraść i na dziwki pójść.

I kilka zdjęć z profilu zakonnika:






Inne tematy w dziale Kultura