Tak się już porobiło, że najwięksi orędownicy wolnego rynku nawołują swoich obywateli do kupowania miejscowych produktów. W USA taki "patriotyzm zakupowy" to norma. Europa zachodnia się szczególnie nie wyróżnia, a każdy Szwab wie, że kupując towar niemiecki, daje robotę innemu potomkowi tych, co wrzucali do pieców krematoryjnych. Taka jedność niedoli bardzo łączy. W Polsce to nie działa, a właściwie działa, ale na opak (a rebours chciałoby się powiedzieć), bo przeciętny leming też kupuje tylko niemieckie. Jak jednak się temu można dziwić, jeżeli w szkole historii nie uczą, a rodzice nie mieli okazji przekazać, że dziadka zabili niemcy lub (rzadziej) kacapy... Czy więc Czesi są tutaj warci jakiegoś szczególnego potępienia? Nie, oni bronią po prostu swego rynku, a ich premier swojej firmy...
Inne tematy w dziale Polityka