Jest zaiste zastanawiające dlaczego sytuacja w PiS stała się chyba najważniejszym punktem społecznej troski. To zatroskanie wychodzi zarówno z jej szeregów jak i osób, co do których PiS najnormalniej mógłby powiedzieć: zajmijcie się swoim bałaganem.
Sądzę, ze są dwa powody: pierwszy - to zupełny brak wiary w reformatorski zapał koalicji PO-PSL, drugi – to „zabetonowanie” układu partyjnego i brak wiary, że istnieje jakakolwiek możliwość pojawienia się realnej opozycji pozaparlamentarnej zdolnej trochę w polityce zamieszać.
Oczywiście istnieje grzech wspólny, a jest nim konsensus co do dalszego finansowania partii politycznych z budżetu państwa. To dokładnie spetryfikowało układ polityczny. Mogą czuć się bezpiecznie więc spokojnie zajmują się „realizacją zysków”. Tego finansowego muru nikt nie przeskoczy. Czas im sprzyja. Można nic nie robić i nieźle żyć. Kaska leci, przynależność do elitarnego sejmowego klubu takze leczy frustracje.
Trudno przypuszczać, ze układ naprawi się sam. Eksperymenty z podnoszeniem się do góry za własne uszy zawsze kończyły się mizernymi rezultatami. Skąd zatem taka nadzieja w PiS – dziwne.
Proszę zerknąć na blogi pisowskich posłów. Przyklejają jakieś tekściki jak kartki o zaginięciu kota na słupie. Oczywiście znane nazwiska przyciągają. Rzadko , który z tych posłów wchodzi z dyskutantami w polemikę. Praktycznie nikt nie wie co naprawdę myślą. Na temat działalności partyjnych think tanków cokolwiek dowiedzieć się trudno, a o gabinetach cieni też jakoś cisza.
Ten król jest nagi! Niczego się nie spodziewajcie, niczego się nie dowiecie. Znowu za rok będziecie kupowali jakiegoś kota w worku z napisem „Polska solidarna”.
Nadzieja już tylko w przewrocie.
Inne tematy w dziale Polityka