Dzisiaj całkiem obiektywne spojrzenie na sytuację polityczną tuż przed Euro2012. Zauważyłem bowiem spory niepokój wśród naszej politycznej gawiedzi. Nie mamy bowiem pewności czy mistrzostwa się nam udadzą czy nie. Sukces ma wielu ojców a do porażki nikt się nie przyzna więc politycy kombinują jak mogą aby przed samą imprezą się jakoś specjalnie nie określić.
Minister Nowak zapobiegawczo wolał zadeklarować, że problemy z budową autostrad nie skończą się przed imprezą. Prawym okiem jednak mrugał, że to wcale nie jest znów tak do końca powiedziane. Koniec końców sukcesem może okazać się świetnie zorganizowana sieć objazdów bo w światowej telewizji będzie widać przecież jedynie stadiony. Donald Tusk jakoś niespecjalnie pisze się od jakiegoś czasu do roli ojca chrzestnego tej imprezy. Jego wypowiedzi mają raczej charakter uspokajający emocje wokół Euro, a ewentualny sukces mistrzostw już zapisał w testamencie wszystkim Polakom. Teoretycznie to rozsądne podejście jednak polityk będący na 100% pewny sukcesu nie odpuściłby podpisania się pod wszystkimi zdjęciami zamaszystym autografem. To raczej chłodna kalkulacja na wypadek jakiejś ewidentnej wtopy podczas europejskiego festiwalu piłki nożnej.
Wczoraj o spokój zaapelował do rywali Jarosław Kaczyński z PiS sam deklarując iż na czas Euro2012 powstrzyma się od tradycyjnego dla opozycji marudzenia. Trochę się dziwię prezesowi bo chętnych do zepsucia mistrzostw w tym kraju jest sporo, a wszyscy są raczej kojarzeni (całkiem słusznie) właśnie z PiS i z prezesem Kaczyńskim. Tym samym szef największej opozycyjnej partii wymierzył sobie pistolet w stopę co już rozsądne nie jest. Nie może mieć bowiem pewności, że towarzystwo radiomaryjne czy Solidarność za cyngiel owego pistoletu nie pociągnie. Pierwsze środowisko jest raczej niezrównoważone, a atmosfera święta jakim jest impreza tej rangi w Polsce niespecjalnie ich obchodzi. Koniec końców europejska piłka nożna tak jak pochwały najnowszej historii Polski w niemieckiej prasie to dla nich tylko mydlenie oczu tuż przed kolejnym rozbiorem. Drugie środowisko natomiast reaguje na sytuację dość nerwowo, impulsywnie i bez koniecznej w takich chwilach refleksji. Piotr Duda może nie mieć aż takiego posłuchu wśród związkowców aby powstrzymać maszynę kamieni, kijów i opon. Tym bardziej, że przewodniczący takich deklaracji jak prezes nie wygłosił, a wręcz przeciwnie dał sygnał, że protesty i zadymy są możliwe. Sporo więc ryzykuje prezes Kaczyński.
Każdy inny polityk w Polsce jakoś nie wyrywa się do tablicy. Żaden z nich ani specjalnie nie krytykuje polskich przygotowań ani specjalnie nie chwali. Politycy tkwią w progach startowych. Wystrzałem do wyścigu o ojcostwo Euro2012 będzie dopiero ostatni gwizdek na finałowym spotkaniu. Wtedy dopiero sukces imprezy odnajdzie rodziców, a ewentualna porażka spadnie na głowy winnych. Może to i lepiej. W sporcie podobnie jak w gospodarce - im mniej polityki i polityków tym lepiej.
kliknij i promuj
pozdrawiam
-------------------------------------------------------------
więcej wpisów :
Przemyślenia z drogi...