Przy okazji awantury z panem Luftem znów rozwija się dyskusja w temacie wolności słowa i tego czy ktoś Rydzyka lubi czy nie. Moja opinia na temat kaznodzieja z Torunia jest znana. Przez jednych lubiana przez innych znienawidzona. I tak ma być w kraju, w którym wolność słowa jest wartością ważną. Nie mam zamiaru dziś wyrażać swojej opinii o rademptoryście. Chcę jednak zwrócić uwagę na kilka snujących się w powietrzu manipulacji, które wywołują tą właśnie dyskusję.
Tadeusz Rydzyk twierdzi, że decyzje KRRiTV pozbawiające jego dzieło miejsca na multipleksie to zamach na wolność słowa. Od czasu słynnej sesji Rady, która taką decyzję podjęła trwa kampania mająca na celu zmianę tej decyzji. Zakonnik potrafił nawet przy udziale chętnych do takich imprez Związku Zawodowego "Solidarność" i partyjnym tuzom PiS i SP zorganizować wielotysięczny marsz słuchaczy. Nie dziwię się ludziom chcącym mieć swoje radio (jakie by ono nie było), że protestują. Jednak wiem także, że kompletnie nie rozumieją o co tak na prawdę chodzi. Ojciec Rydzyk wmawia swoim słuchaczom, że bez multipleksu nie będzie TV Trwam, a tym samym jedyna telewizja krytykująca obecny rząd zniknie z anteny i odbiorników.
Moi drodzy - TV Trwam nadaje z satelity od lat i mimo braku stacji na platformie zwanej multipleks to się nie zmieni. Nadal ją można będzie odbierać w ten sam sposób w jaki odbieracie ją od lat. Dlaczego więc Tadeusz Rydzyk tak usilnie zabiega o obecność na multipleksie? Jeśli wczytamy się w dokumenty budujące ten projekt biznesowy to znajdziemy punkt mówiący o tym, że po jakimś czasie nadawca będzie mógł pobierać opłatę za udostępniane na multipleksie treści. Tu tkwi cała tajemnica walki o wolność słowa. Jeśli stacja trafi na multipleks będzie mogła zacząć zarabiać dodatkowe pieniądze od użytkowników owego multipleksu.
Tak więc zastanówcie się moi drodzy czy hasła o wolności słowa, obronie Waszej telewizji nie są tylko i wyłącznie maskaradą, która ma jeden cel. Ukryć prawdziwe cele biznesmena w sutannie.
Pada sporo argumentów w dyskusji, że KRRiTV zachował się nieprofesjonalnie nie dopuszczając TV Trwam do multipleksu. KRRiTV słusznie twierdzi że nadawca czyli fundacja Tadeusza Rydzyka nie spełniła wymogów. Argumenty Rady trudno obalić. Nie była wstanie udokumentować wymaganych w procedurze kwestii finansowania. Wielu z Was przekonanych zostało do tego, że przecież nadawcy, którzy owe miejsca otrzymali także nie spełnili oczekiwanych wymagań. Jeśli to prawda i można to udowodnić to powiem tak: odpowiedzialnych za to urzędników należy ukarać. Jednak nie za to, że popełnili błąd czy przestępstwo nie wpuszczając na platformę cyfrową przedsięwzięcia pod tytułem TV Trwam, któremu zgodnie z procedurą się to nie należało tylko, że wpuścili tam telewizje które również warunków nie spełniły. Tego bym oczekiwał od odpowiednich służb.
KRRiTV od lat jest kością także w moim gardle. Czasy eseldowskiej partyjniackiej Rady i takich politycznych kreatur jak Czarzasty czy Waniek to okres, który pamiętam do dziś. Biznesowe decyzje członków KRRiTV z tamtego okresu do dziś odbijają się u wielu czkawką. Jednak mojej niechęci do tego pasożytniczego urzędu nie mam zamiaru wykorzystywać do obrony czegoś co według mnie jest tylko i wyłącznie farsą świetnie przez rademptorystę zagraną. Nie o wolność słowa toczy się gra.
kliknij i promuj
pozdrawiam
-------------------------------------------------------------
więcej wpisów :
Przemyślenia z drogi...
Inne tematy w dziale Polityka