Jarosław Kaczyński chyba na długo zapamięta wybory uzupełniające do senatu, które w ten weekend rozegrają się w regionie, który od lat należy do miejsc gdzie partie prawicowe i katolickie wygrywają bez problemu. Podkarpacie i to co tam się wyprawia w ostatnim czasie to żenująca wizytówka polityki stosowanej przez polską prawicę od lat.
Afera na Podkarpaciu rozpoczęła się od obrażających autorytet kandydata z ramienia Solidarnej Polski ulotek rozrzucanych w regionie objętym kampanią wyborczą. Afera kończy się ulotkami rozrzuconymi w przeddzień wyborów. Tym razem solidny kopniak wylądował na mosznach polityków Prawa i Sprawiedliwości. Wyborcy mają szansę zobaczyć specyficzną imprezkę partyjnych bossów podczas gospodarskiej wizyty Prezesa w regionie.
Ubawiłem się setnie przyglądając się polityce miłości uprawianej przez prawicowe partie zagryzające własne szczenięta. Jednak powiedzmy sobie szczerze - to nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz gdy wataha rzuca się sobie do gardeł czując gdzieś w lesie osłabionego daniela. Paradoksalnie to jedyne stado wilków w historii podkarpackiej przyrody, które tak umiejętnie dąży do samozagłady.
...a ja no to tak: wypijmy za błędy tym bardziej, że nie są nasze. Zdrówko na weekend moi drodzy. Nie wiem kto wygra na Podkarpaciu ale wiem kto już na tym wygrał w Polsce.