Ważna, światowa konferencja bliskowschodnia w Warszawie i mamy lawinę komentarzy. Dwaj dziennikarze "Dziennika Gazeta Prawna", Łukasz Grajewski i Maciej Miłosz, piszą jakby się umówili, na tę samą nutę, albo pod tego samego dyrygenta - dwa artykuły niby o czym innym, ale napisane toczka w toczkę tak samo. Oto próbka tzw. niezależnego dziennikarstwa...
Jeden napisał tekst o tym, dlaczego minister spraw zagranicznych Niemiec nie przyjedzie do Warszawy na obecną konferencję bliskowschodnią. Streszczając, dlatego, że Niemcy są coraz bardziej antyamerykańscy, nie ufają USA, a ufają za to Rosji, to w putinowskiej Rosji widzą gwarancje światowego bezpieczeństwa. To zapatrzenie w Rosję zawiodło ambitnego ministra do wysunięcia propozycji konkurencyjnej konferencji w Berlinie, planowanej już w połowie marca. Miałaby to być konferencja rozbrojeniowa, tylko ... "na razie żadne z liczących się w globalnym wyścigu zbrojeń państw nie wyraziło zainteresowania udziałem w wydarzeniu." Bardzo zabawne, jak Rosja wystawia swoich zadurzonych adoratorów...
Drugi z kolei skrytykował polski rząd za zakupy zbrojeniowe. Polski rząd jest bowiem zbyt proamerykański w tej polityce zakupowej, a powinien stawiać bardziej na Niemcy i Francję. I powinien dywersyfikować źródła dostaw. Tylko to nie to samo, co z gazem - tu wręcz przeciwnie sprawdza się sprzęt, który jest kompatybilny. W zbrojeniowym wyścigu Rosji i Ameryki peleton nie gra roli. Sami Niemcy uważają, że ich sprzęt jest gorszy. Poza tym ... Niemcy i Francja, jak powszechnie wiadomo, nie są propolskie ( "Właściwie jesteśmy prawie sąsiadami ... pomiędzy nami jest tylko Rosja" – powiedziała niedawno Merkel podczas wizyty w Japonii. ), ani proamerykańskie, lecz prorosyjskie, w każdym calu. Stawiają, jak wyżej, na bezpieczeństwo gwarantowane przez Putina i najchętniej by się rozbrajali, zamiast uzbrajać, więc cała ta logika jest dla mnie ... rozbrajająca!
Skądinąd wiadomo, że Rosja rozbraja się tylko ze starego złomu, przyśpieszając wydatki zbrojeniowe i zwiększając co roku wielokrotnie liczbę żołnierzy wysyłanych na manewry oraz szkolonej ludności cywilnej przy naszych granicach. Stąd na konferencji obecność naszych sąsiadów, krajów naszego regionu, ale także Wielkiej Brytanii po zabójstwie Litwinienki, krótko mówiąc, niezaczadzonych miłością do Putina. Nienadążających za przewodnią myślą Mogherini.
Przypomnę, że już tak kiedyś, całkiem niedawno mieliśmy: politycy PO-PSL i tzw. zaprzyjaźnione media narzucały nam nową wersję przyjaźni polsko-radzieckiej, broniły przez wizerunkiem narodu irracjonalnego, chorego z nienawiści do Rosjan i kazały wierzyć w reset, pojednanie, nobilitujące rozmowy na molo w Sopocie, rzekome pokajanie się Putina w Katyniu w 2010 r., "wspólne" badania katastrofy smoleńskiej i ustalenia MAK-u... A potem nagle przyszło załamanie, rok 2014, kryzys krymski, atak "zielonych ludzików" na Ukrainę i alarmujące o inwazji tytuły w światowych gazetach. Przyszło opamiętanie i raz po raz przypominane były słowa śp. Lecha Kaczyńskiego: "Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!". Potem, w 2015. politycy PO uznali, że strach przed czołgami to dobry sposób na kampanię wyborczą, mówili: za chwilę Polska stanie się przedmiotem najazdu, ale my, Platforma, obronimy was! A teraz, co, amnezja? Znowu powracają do poprzedniej retoryki? Jak to nazwać?
Rzymianin, Wegecjusz, nauczał: Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny. Polacy lubią swój poczciwy żywot, ale by go wieść, unijne hasła nie wystarczą.
13 lutego 2019
https://innpoland.pl/116007,pojechalem-do-niemieckiej-fabryki-broni-eksperci-przekonywali-ze-rosyjskie-rakiety-sa-najlepsze-na-swiecie
https://kresy.pl/wydarzenia/merkel-miedzy-niemcami-a-japonia-jest-tylko-rosja/
https://wpolityce.pl/polityka/186022-wiemy-swietnie-ze-dzis-gruzja-jutro-ukraina-a-pozniej-moze-i-czas-na-moj-kraj-na-polske-lech-kaczynski-w-sierpniu-2008-r-w-tbilisi-zobacz-wideo
