Mieszczuch7 Mieszczuch7
1302
BLOG

TVN o ACTA 2: nasza cenzura ma pozostać niezagrożona!

Mieszczuch7 Mieszczuch7 Polityka Obserwuj notkę 31

Tak, jak nie było dotąd w ogóle tematu ACTA 2 w niezrepolonizowanych mediach, tak od wczoraj jest atak na ogłoszoną przez Prawo i Sprawiedliwość walkę o wolność w sieci. Po tak bardzo oczekiwanej przez internautów odpowiedzi prezesa Jarosława Kaczyńskiego na przeforsowanie przez Donalda Tuska i spółkę ACTA 2  jest fala ataków, akcja polityczna, wyraźnie wcześniej przygotowana, spójna, zorganizowana pod jednym hasłem, mianowicie "PIS wrogiem wolności".

Nie wiem, jak TVN24 to zrobił, że od razu miał przygotowaną odpowiedź na słowa prezesa Kaczyńskiego o ACTA 2 na wczorajszej konwencji. To było szokujące, pokazywało, z jaką perspektywiczną taktyką koordynowane są działania tej stacji z politycznym zamówieniem. Red. Kittel i zespół mieli gotowy "reportaż", mieli też przygotowanych "ekspertów" do komentowania, np. ze znanego z "neutralności" OKO.press, a wszystko to pod przyjętą z góry tezę. Jaką tezę? A taką, że trolle działający masowo w internecie upowszechniają kłamstwo, nienawiść, rasizm itp. rzekomo w powiązaniu (na zlecenie?) z PIS-em, w powiązaniu z Ministerstwem Sprawiedliwości, czyli z ministrem Ziobro. Pada insynuacja, że redaktor od fake newsów był zatrudniony w Ministerstwie, ale nie wiadomo, przez kogo, kiedy, w jakim charakterze, ani jaki to ma faktyczny związek z jego prywatną działalnością w internecie. Opowiedziana w "reportażu" historia o masowej produkcji fake newsów w sposób oczywisty ma uzasadniać sens wprowadzenia cenzury w necie, jako rzekomej obrony obywateli przed rządową manipulacją i propagandą. 

Moim zdaniem jest zupełnie inaczej i chociaż po wielekroć sam muszę użerać się z trollami na moim blogu i  z narzucającymi się "niusami", portalami, to przecież nie chciałbym, by wylewać dziecko z kąpielą. Wolność internetu jest zbyt cenną rzeczą. Poza tym, nie wiem, jak można tak wejść do prywatnej firmy pod pozorem zatrudnienia i nagrywać, by potem zrobić taki program, bez włączenia hamulca przez redakcyjnego prawnika. To nie jest taka sama kwestia, jak np. ekolodzy filmujący w rzeźni, usprawiedliwiona rzeczywistą troską o dobro zwierząt i zdrowie publiczne. Cały ten materiał robi wrażenie ustawki.

Główne portale zawsze podkręcały tytuły, by nadać bardziej sensacyjny ton informacjom, przekazując jedne informacje, a inne pomijając, ale gdy - według tego reportażu - jakaś mała firma zaczęła na tym samym procederze dobrze zarabiać, weszła im w drogę, to ci informacyjni monopoliści ją w ten sposób wykańczają? Jeśli mamy wolny rynek, na którym każdy może robić co chce, każdy może produkować słaby produkt lub usługę i każdy może lub nie to kupić, to dlaczego rynek medialny ma być tej wolności pozbawiony? Dlaczego nie wolno komuś wydawać "pikiowatych" rewelacji, bzdur, głupot, koloryzowanych informacji, w sensacyjnym tonie, ale wolno dziesiątkom innych takich portalom? Czy to zależne jest od "prawicowego", lub nie, profilu? Dlaczego nie wolno publikować bzdur w internecie, ale wolno na papierze?

Jeśli wydawca propagowałby faktycznie rasizm czy inne zabronione prawem treści, to dlaczego nie podano informacji o skierowaniu zawiadomienia do prokuratury? A jeśli tego nie było, jeśli przedstawione osoby i firmy zostały fałszywie pomówione, to oczekuję zawiadomień do organów ścigania w druga stronę. [ zob. https://www.tvn24.pl/superwizjer-w-tvn24,149,m/farma-trolli-zarabiaja-na-falszywych-informacjach-i-hejcie,923108.html]

Dzisiaj już w programie "Kawa na ławę" w TVN24  red. Konrad Piasecki, sprzeniewierzając się zasadzie neutralności prowadzącego debatę polityków, rzucił opinię, że Prawo i Sprawiedliwość nie słynie z tego, aby była partią wolnościową, nie dając też możliwości rzeczowej kontrargumentacji. Chodziło o próbę ograniczenia dostępu dziennikarzy do parlamentarzystów w każdym miejscu i czasie, przez stworzenie dla nich specjalnego centrum prasowego w Sejmie, jak wszędzie na świecie. Próbę wygrali jednak paparazzi, otrzymując bezwzględne prawo blokowania posłom dostępu do toalet, czego już nie powiedziano. I tak właśnie redaktor Piasecki "załatwił" temat ACTA 2.

W "Loży prasowej" w TVN24 chór zawodowych dziennikarzy jednym głosem poddał w wątpliwość wiarygodność PIS jako partii występującej w obronie wolności w ogóle. Wyróżnił się tu tylko red. Warzecha, którego głos okazał się być głosem proroka.

Red. Szostkiewicz z "Polityki" poddał w wątpliwość wiarygodność PIS, stawiając tezę, że jakoby źle skalkulowało efekt wyborczy, jeśli dobrze zrozumiałem tok jego rozumowania. W jego ocenie obecnie młodzież przesuwa się w stronę lewą, liberalną, i bardziej będzie bronić praw LGBT, niż protestować przeciw ACTA 2. Polecił on Kaczyńskiemu, by sobie przejrzał, ile młodzież wyprodukowała memów na temat LGBT.  Czyżby nie oglądał on wczorajszego programu TVN24 na temat tego, jak się produkuje fake newsy i memy i robi minę, jakby nic nie wiedział o propagandowej produkcji tychże. Od razu pojawiają mi się w głowie pytania do red. Szostkiewicza: 1) Czy przeciwstawianie środowisk LGBT i przeciwników ACTA 2 jest słuszne (logiczne)?  2) Czy przeciwnikami ACTA 2 są tylko młodzi wyborcy, czy nie - a może nawet bardziej - również starsi, pamiętający cenzurę PRL (czy nie popełnia on grzechu dyskryminacji starszych)? i 3) Skąd on wie, że motywacją PIS jest jedynie zimna kalkulacja wyborcza, a nie walka o wyznawane wartości (czy nie osądza innych podług siebie)? 

Wśród masy niewybrednych ataków ad personam nie jest wyjątkiem atak red. Wielowieyskiej, że zabawne jest to, jak prezes Kaczyński wypowiada się o internecie, o którym rzekomo pojęcia nie ma. Nie trafiła. Wszyscy pamiętamy, jak go krytykowano za zaśmiewanie się do tabletu w czasie obrad czy też za puszczenie na mównicy przemówienia Glińskiego z tabletu. "Gazeta Wyborcza" uparcie próbuje upowszechniać fałszywy stereotyp prezesa Kaczyńskiego, próbując go ośmieszać. Czyją to była ta technika uporczywego powtarzania kłamstw? Zapewne jakiegoś bohatera walki o wolność słowa?

Red. Łaszcz, jako prowadząca, skorzystała z okazji, aby krytycznie, jako godzące w wolności obywatelskie, wypomnieć reakcje na zabawy "wokół" Pomnika Smoleńskiego. Chodzi o to, by warszawska młodzież miała zapewnioną nieograniczoną swobodę jeżdżenia na deskorolkach, być może także na rowerach bmx,  po pomnikach, i a simile po grobach smoleńskich? Z zakresu tych swobód, sądząc z doświadczenia, wyłączone są pomniki śpiących sowieckich żołnierzy i czerwonych gwiazd. O nie, nie należy tego łączyć np. z próbą usunięcia i - po protestach - przeniesieniem warszawskiego Pomnika Katyńskiego w najmniej eksponowane miejsce placu Zamkowego, z powodu kontrowersyjnej decyzji byłej prezydent Gronkiewicz-Waltz i reprywatyzacji nieruchomości przy Senatorskiej. Dzisiaj miejsce to zajmuje architektoniczny potwór, mieszczący sklep sieci Rossmann. Nie należy jednak tego łączyć z pogwałceniem swobód i praw mieszkańców, nierespektowaniem godności i symboli narodowych, uszczerbkiem praw autorskich rzeźbiarzy, niszczeniem estetyki miasta, ani działaniem na szkodę turystyki. Dlaczego nie wpuścić firmy organizującej skoki na bungee na Kolumnie Zygmunta, pani Łaszcz? 

Powracając do ACTA 2, nawet red. Wielowieyska, której się wyrwało, że ta unijna regulacja to walka o prawa autorskie, nie chciała wnikać w to, ile autorzy, artyści, np. Urszula Dudziak, konkretnie dostanie pieniędzy, i z tematu szybko uciekła. Dziwi mnie trochę, że ta sprawa pieniędzy, kto na tym straci, kto zyska, jest w tej dyskusji zawodowych dziennikarzy całkowicie pominięta, dlaczego? Oczekiwałbym jakiejś solidnej analizy porównawczej z uwzględnieniem szacowanych zysków amerykańskiego Google, niemieckich i francuskich koncernów medialnych, jak również prognozy co do polskiego rynku medialnego, który jest traktowany jak mały pionek. Ile wart jest ten pionek? Czy odzyskane (jeśli kiedykolwiek) honoraria Urszuli Dudziak i innych artystów zrównoważą tę wartość?  Tymczasem lepiej, żebyśmy o tych interesach nie dyskutowali, a zakneblowanie nas w internecie będzie świetnym narzędziem nie tylko w tej sprawie.

Wiecie, co to jest typowa freudowska pomyłka? To takie przejęzyczenie, kiedy, według Freuda, do głosu mimowolnie przebijają się treści, które miały być zepchnięte, niewypowiedziane. Tak więc Wielowieyska dobitnie mówi , że kampania PIS jest zupełnie fałszywa, absurdalna i jest to straszenie ludzi, oraz że, cytuję: "jakiekolwiek zagrożenie cenzury moim zdaniem jest absolutnie dęte". Cenzura pozostaje niezagrożona! 




 

Mieszczuch7
O mnie Mieszczuch7

„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka