W wyspecjalizowanych, o łagodniejszym reżimie, z reguły niewielkich liczbowo, podobozach sowieckiego Gułagu, zwanych "szaraszkami", gromadzono więźniów posiadających specjalistyczną wiedzę i duże możliwości intelektualne, w celu pracy nad pilnymi potrzebami Związku Radzieckiego - z reguły mającymi coś wspólnego z wojskiem, bezpieką…
Tam, niebagatelne często intelekty, w upadlających, ale lepszych niż gdzie indziej, warunkach rozwiązywały problemy przedstawione im przez sowiecką władzę. To działało, a raczej robiło robiło wrażenie, że działa. Bo jednak, wyzwolony od typowego dla zwykłego więźnia niustannego strachu o życie, ludzki duch tych uczonych i inżynierów, po krótkim, swobodnym locie w nieznane, napotykał nieodmiennie kraty, i to nie tylko te fizyczne. Również psychiczne. Codzienny Strach przed śmiercią zastąpiony został strachem przed utratą tych nielicznych i śmiesznych z pozoru, przywilejów, którymi cieszyli się więźniowie szaraszek. W rezultacie zniewolnej pracy tych intelektualistów-niewolników, powstawały rozwiązania tak swobodne i przodujące, jak wolnymi byli ich twórcy…
Borykamy się, jako społeczeństwo, z niechcianym spadkiem po sowieckim ustroju. Zrobiliśmy ogromne postępy. Odmieniliśmy oblicze naszej ziemi prawie nie do poznania. Na poziomie sklepów i trotuarów. Nawet toalety publiczne już tak nie śmierdzą i w większości z nich można swobodnie skorzystać z toaletowego papieru. Szaraszki jednak istnieją nadal.
Przywileje korporacyjne i strach przed ich utratą, potrafią ograniczyć wolność równie skutecznie jak kraty. Wystarczy zagrodzić większości obywateli drogę do pewnych dóbr. Reglamentacja, rozdzielnictwo, nierówny dostęp, są fundamentem sowieckiego systemu zniewolenia człowieka. Kraty są potrzebne sowieciarzom i wszelkiej maści zamordystom, ale nie zawsze i nie wszędzie muszą być z żelaza. Im bardziej reżim jest "europejski" tym bardziej wzrasta zapotrzebowanie na kraty, które choć mocarne, tkwią tylko w umysłach niewolników.
Przywileje dostępne tylko sędziom świetnie spełniają tę rolę. Te niewidzialne kraty sprawiają, że w Polsce, sędziowie ślepi na sprawiedliwość, a telepatycznie nadwrażliwi na potrzeby rządzących, wytwarzają orzecznictwa, które nie zdołałyby obronić się w wolnym świecie, za to świetnie wpisują się w system, gdzie wolność jest dobrem reglamentowanym.
Trybunał Konstytucyjny, który swoje orzeczenia tworzy w szaraszce, w swojej istocie, niczym nie różni się od trybunałów, które więźniowie polityczni stalinizmu, zwali sądami kiblowymi. Sędziowie postawieni na straży Konstytucji w imię Sprawiedliwości, zastępują Służbę prostą służalczością, a dary swojego ponadprzeciętnego intelektu wykorzystują do wykrywania kierunku z którego wiatr wieje.
Co sprawia, że tym razem odczytali kierunek wiatru tak nietrafnie? Zadufanie. Sami będąc niewolnikami, chcą ograniczyć naszą wolność słowa. Sami, po latach służalczości nie odczuwając już potrzeby swobody wypowiedzi, chcą strażników systemu reglamentacji dóbr, obdarzyć przywilejem szczególnej ochrony przed krytyką. Nie dla rządzącej ekipy to przecież robią, lecz dla siebie. Chronią władzę tych, którzy strzegą ich przywilejów.
To trzeba dobrze i jasno rozumieć. Przewlekła bieda polskiego społeczeństwa, niepotrzebnie trudne życie na codzień, głupia i wściekła biurokracja zagryzająca życie w kraju, to wcale nie są skutki nieudolności tej ekipy. To warunek niezbędny do utrzymania, tak miłego jej, systemu szaraszek.
Wygranie nadchodzących wyborów parlamentarnych niczego rzecz jasna nie gwarantuje. Więźniowie zagrożeni utratą przywilejów, jakie zapewniają im szaraszki, sami będą ich bronić ze wszystkich sił. Zaś myśl, że niczego sami nie stracą, a tylko wzrośnie liczba ludzi, którzy będą się cieszyć tym czym i oni się już dziś cieszą, nie przynosi im żadnej ulgi. Wręcz przeciwnie. Wprawia ich w panikę.
Wygranie tych wyborów niczego nie gwarantuje, ale jest pierwszym i absolutnie niezbędnym krokiem, jeśli chcemy Wolnej Polski w miejscu, gdzie szaraszki wyznaczają pułap naszych ambicji i zakreślają horyzont naszej kreatywności.
Inne tematy w dziale Polityka