Dziś, 30 września, rosyjskie bombowce dokonały pierwszych bombardowań na terenie Syrii. Akcja wymierzona była w przeciwników Assada.
To całkowicie zmienia sytuację na Bliskim Wschodzie. Rosja, de facto, stała się właścicielem przestrzeni powietrznej nad Syrią i teraz każdy kraj, który będzie miał zamiar przez nią przelecieć, niezależnie od intencji, będzie musiał uzyskać zgodę Rosji dla takiej misji.
Perspektywa bezpośredniego starcia pomiędzy samolotami Rosji, a samolotami Izraela wzrosła geometrycznie. Wczoraj Putin wyrażał "zatroskanie" akcjami izraelskich sił lotniczych na terytorium Syrii. Dziś pokazał, że jego zatroskanie ma konsekwencje w postaci odebrania Izraelowi ważnego narzędzia do obrony przed wciąż narastającym zagrożeniem z północy.
Nie wiem co udsało uzgodnić się Bibiemu w niedawnej rozmowie z Putinem w Moskwie, ale mnie się wydaje, że niewiele. Izrael prosi o pokój, dostaje wojnę. Prosi o współpracę ekonomiczną, dostaje bojkot. Jeśli tak pójdzie dalej, to niedługo będzie błagał o prawo do życia. A tego prawa mu odmówią. Bo to przecież takie straszne państwo, w porównaniu z innymi na Bliskim Wschodzie.
Ciosy, jakie spadają na ogłupiałych i zaskoczonych ludzi na całym świecie, są tak szybkie, nadchodzą z tak różnych stron i tak są rozmaite, a jednocześnie precyzyjne, że będzie prawdziwym cudem, takim cudem nad cudami, jeśli ludzkość zdoła się przebudzić i zatrzymać ten pociąg pędzący w przepaść.
Inne tematy w dziale Polityka