Wczasy skończyły się śmiercią dla 217 turystów z Rosji i siedmiu członków załogi, która zabrała ich na pokład lotu czarterowego z Sharm el-Sheikh, nad brzegiem Morza Czerwonego do St. Petersburga. Wśród ofiar jest siedemnaścioro dzieci.
Źródłą donoszą, że samolot został zestrzelony przez terrorystów z podporządkowanego ISIS, ugrupowania Ansara Beit al-Miqdasa, okopanego w centralnym Synaju. Posłużyć miały do tego nowoczesne rakiety ziemia - powietrze przeszmuglowane do Beduinów jakiś czas temu z rozpadającej się Libii. Rakiety miano odpalić z niedostępnego, wysokiego na 900 metrów wzgórza Jabal Halal, leżącego na trasie rosyjskiego samolotu pasażerskiego.
Jeśli rzeczywiście tak było i ta tragedia jest zemstą ISIS za rosyjską interwencję w Syrii, to może dojść do jej eskalacji. Synaj należy jednak do Egiptu i jest poza zasięgiem rosyjskich wojsk, swobodnie operujących tylko w Syrii i Iraku. To co najprawdopodobniej zobaczymy, to nieprawdziwe raporty na temat przyczyny rozbicia się rosyjskiej maszyny. Rosja przełknie tą tragedię i będzie dalej robić swoje, czyli umacniać swoją obecność w Syrii i powolutku przesuwać się do Iraku.
Swoją drogą, wydaje się szczytem nieodpowiedzialności w stosunku do własnych obywateli, że nie odradzano Rosjanom wypraw w ten rejon świata i pozwalano latać swoim samolotom pasażerskim nad terytorium opanowanym przez rozsierdzonego wroga.
Inne tematy w dziale Polityka