Po zamachu na rosyjski samolot pasażerski na Synaju, Rosja, która wciąż oficjalnie udaje, że o nim nie wie, rozpoczęła zakrojone na dużą skalę przygotowania do karnej ekspedycji przeciw ISIS w Syrii.
Z głównej rosyjskiej bazy w Latakii na pólnocy Syrii, Rosjanie przesuwają znaczące ilości helikopterów bojowych na jej południe do Shayarat i Tiyas. Kolejne szwadrony w bazach na Krymie dostały pilne polecenie szykowania się do transferu na Bliski Wschód.
Bitwa o strategicznie położone miasto Homs, do tej pory wygrywana przez terrorystów z ISIS i to pomimo zaangażowania znacznych sił irańskiej Gwardii Strażników Rewolucji, stanie się wkrótce bitwą rosyjską.
Oczywiście same helikoptery nie wystarczą do wygrania tej kluczowo ważnej bitwy, zwłaszcza że niebawem zaczną spadać, trafiane ogniem przeciwlotniczym ISIS. Konieczne są również siły lądowe. Rosjanie rozpoczęli przerzucanie oddziałów lądowych złożonych, jakże by inaczej, z "ochotników".
I zgadnijcie skąd ich zabierają? Ze wschodniej Ukrainy. Zielone ludziki, "bohaterzy" hybrydowej wojny na Ukrainie, lecą do Syrii udowodnić po raz kolejny, że ta strategia, jeśli łapie się za nią poważne mocarstwo, może być naprawdę efektywnym sposobem podbijania nowych terytoriów.
Niemcy, w II Wojnę Światową weszli z nowatorską metodą jej prowadzenia, szybko nazwaną terminem rozumianym dziś na całym świecie - blitzkrieg. Rosjanie, będąc lepszymi strategami, opracowali nie mniej efektywną, ale dużo tańszą doktrynę wojny hybrydowej.
Tymczasowe zapewne, poniechanie przez Rosję wysiłku zbrojnego na Ukrainie i przerzucanie "zielonych ludzików" właśnie stamtąd do Syrii, zdaje się dodawać wiarygodności hipotezom wysuwanym przez niektórych ekspertów, że priorytetowym celem rosyjskiej ekspansji nie jest w tej chwili Europa, a Bliski Wschód właśnie.
Inne tematy w dziale Polityka
