Uroczyście obchodzimy dziś wszyscy ten dzień, "Dzień Żołnierzy Wyklętych". No i fajnie.
Nie zapominajmy jednak, w ferworze obchodów, kto ich "wyklął", żeby nie popełnić grubego błędu.
Wbrew potocznemu mniemaniu żołnierze, partyzanci, leśni, którzy nie złożyli broni po 1945 nie zostali wyklęci przez "komunistów", "bolszewików", "ubeków" czy inną swołocz, ale przez "naszych" - Michnika, Kaczyńskich, Geremka, Bugaja i resztę tak zwanych "elit okrągłostołowych" - taka jest treść owego tajemniczego, jakby rodem z bajki przydomku.
Oddajmy głos autorowi ( jednemu z kilku) tego patriotycznego wynalazku:
""[..]Określenie "Żołnierze Wyklęci" zawierało zatem nasze oskarżenie pod adresem elit opiniotwórczych III RP. Oskarżenie o pomijanie przez owe elity, w procesie odbudowy wrażliwości historycznej rodaków, najważniejszego, najbardziej dramatycznego i heroicznego zarazem rozdziału z historii oporu stawianego przez naszych przodków reżimowi komunistycznemu. Oskarżenie o świadome wyeliminowanie epopei żołnierzy antykomunistycznego podziemia zbrojnego z odtwarzanej w warunkach wolnego już państwa świadomości społecznej, jakby amputowanie tego kawałka historii naszego narodu, historii przez duże "H", historii napisanej krwią i cierpieniem obrońców wolności [...]"
To tylko fragment - całość tutaj: https://wpolityce.pl/polityka/110368-zolnierze-wykleci-ale-przez-kogo-refleksje-w-przeddzien-swieta-jakosciowa-zmiana-nastapila-dopiero-po-powstaniu-ipnhttp://podziemiezbrojne.blox.pl/2011/02/Zolnierze-Wykleci-ale-przez-kogo.html