Choć obecnie, jak się wydaje, więcej osób prowadzi blogi niż je czyta, zdecydowaliśmy się stworzyć kolejny. Bo choć Internet wydaje się wymarzonym miejscem na pluralizm poglądów, w rzeczywistości dyktatura banału bywa tu równie okrutna, jak w telewizji.
Uważamy, że mamy do zaoferowania coś więcej niż do cna zgrane schematy, których jedynym celem jest utwierdzenie zarówno piszących, jak i komentujących w przekonaniu o własnej słuszności.
Zaczęło się od pisma „Obywatel”, które stworzyliśmy w 2000 r. w gronie aktywistów społecznych, związanych przede wszystkim z ruchem ekologicznym, oraz niezależnych publicystów, krytycznie nastawionych do istniejącej rzeczywistości i zaniepokojonych brakiem debaty publicznej o wielu ważnych kwestiach. Tytuł naszego pisma najlepiej określa cel, który sobie postawiliśmy: jest nim poszukiwanie rozwiązań korzystnych dla dobra wspólnego oraz promowanie tych, którzy z pełnym przekonaniem wcielają je w życie, niezależnie od tego, jakie są ich ideowe i polityczne korzenie czy przyczepiane im etykietki.
Konsekwentnie trzymając się tej zasady, co i rusz wykraczaliśmy poza utarte schematy, doprowadzając do furii doktrynerów wszelkich możliwych opcji. Określali nas, zgodnie z kanonami panującymi w swoich grupach, odpowiednio „faszystami”, „lewakami” czy „eko-oszołomami” – często w dodatku za dokładnie te same działania czy poglądy! Status „kontrowersyjnych” nigdy nie był dla nas jednak celem samym w sobie. Okazało się po prostu, że aby na niego zasłużyć, wystarczy np. twardo obstawać przy banalnym w sumie stwierdzeniu, że głównym zadaniem lewicy jest troska o najsłabszych członków społeczeństwa, nie zaś nawracanie ich na siłę na zachodnioeuropejską obyczajowość. Albo, dla odmiany, wielu rzekomych konserwatystów potrafiło nas atakować dlatego, że uważamy, iż ślepy postęp technologiczny (choćby w dziedzinie genetycznych manipulacji) nie jest celem samym w sobie i że są w życiu jednostek i zbiorowości ważniejsze rzeczy niż rosnące PKB i niskie podatki. Zaciekłość ataków utwierdziła nas w przekonaniu, że piszemy o rzeczach ważnych, często trafiając w „czułe punkty” poszczególnych środowisk. Wszystkich podejmowanych przez nas tematów nie sposób tutaj wymienić – najlepiej poświęcić trochę czasu i przejrzeć archiwalne teksty z naszego dwumiesięcznika, publikowane na stronie www.obywatel.org.pl
Dziś takie słowa, jak „lewica” czy „prawica” zupełnie się zdewaluowały, szczególnie w Polsce. Jeśli lewicą jest SLD, to my nią nie jesteśmy. Jeśli jednak za lewicowy punkt odniesienia przyjmiemy przedwojenny PPS, to owszem, do tej tradycji jest nam blisko, choć z zastrzeżeniem, że czasy są zupełnie inne, więc i odpowiedzi muszą być nierzadko odmienne. Jeśli konserwatyzm oznacza popieranie inwazji na Irak, to my z konserwatyzmem nie chcemy mieć nic wspólnego. Ale gdy ktoś z konserwatywnych względów domaga się ochrony polskiej przyrody lub krajobrazu, albo uważa, że nie należy zbyt pochopnie ingerować w tkankę kulturową i społeczną, to prawdopodobnie jest nam z nim po drodze. Uważamy, że wolny rynek nie zapewnia optymalnego rozwoju społeczeństwa i należy go poprawiać ingerencją nie tylko państwa, ale też samorządów czy alternatywnych form gospodarczych (choćby niesłusznie zapomniana spółdzielczość – nie ta PRL-owska, lecz autentyczna). Ale sądzimy również, że lepszy jest niedoskonały rynek czy demokracja niż komunistyczny zamordyzm. Uważamy, że obowiązkiem lewicy jest dbałość o materialne podstawy bytowania oraz o równość szans, nie zaś wciąganie społeczeństwa w wojny kulturowe w obronie rozhisteryzowanej takiej czy innej mniejszości. Ale jednocześnie sądzimy, że absurdem jest próba wtłoczenia całego społeczeństwa w jedną, „tradycyjną” matrycę i rozliczanie z wcielania w życie wzorca Polaka-katolika.
Oczywiście nie da się tego wszystkiego opisać w krótkim tekście. Dlatego też zapraszamy do śledzenia naszych kolejnych wpisów, w których różne osoby współpracujące z „Obywatelem” będą prezentowały swoje opinie na temat bieżących wydarzeń, refleksje bardziej ponadczasowe, zapowiedzi i relacje z naszych działań itp. Chętnie przeczytamy komentarze, także te krytyczne. Lubimy ludzi, którzy się z nami nie zgadzają, pod warunkiem, że mają coś do powiedzenia. Nie przepadamy za tymi, którzy wszystko wiedzą najlepiej i spędzają całe dnie przed komputerem w celu zakrzyczenia swoimi racjami „reszty świata”. Lubimy ludzi dociekliwych, ale nie tolerujemy maniaków, którzy węszą spiski i wierzą w to, że za całe zło tego świata odpowiada Bush lub Putin, komuniści lub kapitalizm, Żydzi lub CIA itd. Jeśli jako prawdę objawioną przyjmujesz wszystko, co napisała „Gazeta Wyborcza” lub „Rzeczpospolita”, jeśli wierzysz w każde słowo Żakowskiego lub Rybińskiego, to źle trafiłeś. Jeśli natomiast w tych gazetach i w tekstach obu autorów – oraz u im podobnych – czegoś Ci brakuje, coś Ci się nie zgadza, lubisz szukać dziury w całym, to serdecznie zapraszamy. Nawet jeśli Ty nie przekonasz nas, a my Ciebie, to być może nauczymy się czegoś nawzajem.
Remigiusz Okraska, Michał Sobczyk