NOWY OBYWATEL NOWY OBYWATEL
147
BLOG

Konrad Malec: Demokracja pośrednia

NOWY OBYWATEL NOWY OBYWATEL Polityka Obserwuj notkę 17

Konrad MalecWybrańcy narodu, czyli politycy, uważają swoich wyborców za przynajmniej niespełna rozumu. To znaczy takich, którzy nie wiedzą, co jest dobre dla nich samych i dla kraju.

Widać to szczególnie w ostatnim czasie. PiS i prezydent RP zaproponowali referendum w sprawie prywatyzacji służby zdrowia oraz terminu wejścia Polski do strefy euro. Sprzeciwia się temu PO. Obie partie prowadzą w tej materii dość paskudną, cyniczną grę. Kiedy PiS było u władzy, jakoś nie odwoływało się do plebiscytu w żadnej sprawie, o której decydowało. Dziś, gdy jest w opozycji, bardzo chętnie odwołuje się do woli suwerena. Nie ma jednak na to szans bez zgody rządzącej koalicji. W pamięci ciągle mam wypowiedź Donalda Tuska z kampanii wyborczej, który w jednej ze stacji telewizyjnych retorycznie pytał: „Skoro Szwajcarzy co tydzień decydują o kształcie polityki państwa, to czemu Polacy nie mieliby tego zrobić raz na kwartał?” (cytat z pamięci, więc może być niedokładny, jednak taki był sens wypowiadanych słów). Co się zmieniło do czasów wyborów, że głos obywateli przestał być ważny?

Jednocześnie z ust przedstawicieli rządzącej koalicji co jakiś czas słyszymy wypowiedzi, z których możemy wywnioskować, że my, obywatele, jesteśmy za mało dojrzali, aby podejmować ważne decyzje, o strategicznym znaczeniu dla funkcjonowania państwa. Co ciekawe, ci sami obywatele nie są za mało dojrzali, aby ich, polityków, wybrać. Zapewne w czasie wyborów spływa na nas oświecenie, które pomaga wybrać najwłaściwszych przedstawicieli narodu. Jednocześnie zaraz po wyborach wszelka łaska odpływa i stajemy się ponownie bezrozumnym motłochem, który nie wie, co jest dla niego dobre.

Jak widać, ocena poziomu rozsądku społeczeństwa zależy od odległości od sterów państwa. Są jednak i takie przypadki, gdy większość polityków niezależnie od partyjnych barw uznaje, że społeczeństwo jest głupie i nie wie, co czyni. Takim przykładem jest sprawa „tarczy” antyrakietowej. Zarówno PO, jak i PiS uznali, że Polacy są za głupi, by decydować o tak ważnej sprawie. Pewnym wyjątkiem jest tu SLD, które przebąkuje o potrzebie referendum w sprawie tarczy, gdyż Polacy jej sobie nie życzą. Nie przeszkadzało to jednak prezydentowi wywodzącemu się z tej formacji (przy wsparciu swojego zaplecza politycznego w parlamencie) przeforsować nasz udział w wojnie irackiej, a następnie w okupacji tego kraju, pomimo wyraźnego sprzeciwu większości społeczeństwa.

To nie jedyne przykłady pokazywania społeczeństwu, gdzie jego miejsce. Podobnie wygląda sprawa ustaw przygotowanych społecznie, pod którymi podpisało się ponad 100 tysięcy obywateli. O ile mnie pamięć nie myli, to żadna z nich nie została zatwierdzona przez parlament. Przykładowo, posłowie nie uznali za stosowne utworzenia województwa środkowopomorskiego, czego domagali się mieszkańcy tego regionu. Podobny los spotkał projekt ustawy zmniejszającej VAT na ubranka dziecięce i pieluszki bawełniane. Co ciekawe, stało się tak za kadencji partii mającej „lewicę” w nazwie. Również projekt chroniący najmłodszych przed nachalnymi reklamami nie znalazł uznania polityków. Pewnym wyjątkiem potwierdzającym regułę jest ustawa o przywróceniu funduszu alimentacyjnego dla najgorzej sytuowanych rodzin, których ojcowie nie poczuwali się do płacenia na swe pociechy. Niestety i w tym przypadku doszło do pewnych perturbacji Początkowo projekt nie spodobał się „lewicowemu” rządowi. Kolejny rząd był bardziej sprawie przychylny, jednak prace w podkomisjach trwały tak długo, aż większość zapisów się zdezaktualizowała. Wprawdzie fundusz niedawno został przywrócony, jednak przegłosowany projekt nie był już obywatelski, lecz poselski.

Szwajcaria jest krajem, o którym mówi się, że jego ustrojem jest demokracja bezpośrednia. W tamtejszym parlamencie nie ma od 80 lat opozycji, gdyż wszystkie ugrupowania parlamentarne wchodzą w skład rządu, aby naród był możliwie najpełniej reprezentowany przez władzę. Przed referendami urządzane są kampanie informacyjne, które w niczym nie przypominają naszych reklam wyborczych czy plebiscytowych. I co najważniejsze, szwajcarski rząd robi wszystko co w jego mocy, by wypełnić wolę swoich obywateli, nawet wówczas, kiedy sam był przeciwny przegłosowanemu pomysłowi (jak to miało miejsce np. ze sprawą transportu tirów na platformach kolejowych).

Oczywiście nie chodzi ślepe naśladowanie Helwetów, ale nasi politycy mogliby się od nich nauczyć tego, czym jest demokracja i choć część tej wiedzy zastosować wobec własnych wyborców.

Konrad Malec

Blog pisma NOWY OBYWATEL Piszą: Kontakt Stowarzyszenie „Obywatele Obywatelom” ul. Piotrkowska 5 90-406 Łódź

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Polityka