W pewnych kręgach polskiego społeczeństwa funkcjonowało kiedyś, a byc może funkcjonuje także i dziś hasło: "Polska dla Polaków". Nie wpisuję się w ten pogląd. Z mojego punktu widzenia Polska powinna być dla KAŻDEGO, kto na terenie Polski sie znajduje i szanuje prawa domu w którym się znalazł - bez względu na to, czy jest on Polakiem, Niemcem, Rosjaninem, Zydem czy kimkolwiek innym. W zgodnej koegzystencji nie ma potrzeby forowania kogoś, a kogoś innego rugowania.- bo z jakiej racji, jeżeli nikt nie daje po temu podstaw?
Ale jest inaczej.
I niech tutaj za przykład posłuży Stadion Narodowy, nasza sztandarowa inwestycja na zbliżające się mistrzostwa europy w piłce nożnej. Na sportowe otwarcie miał na nim zostać rozegrany mecz o Superpuchar Polski którego uczestnicy wybrani zostali w ten sposób, że jedna z drużyn została Mistrzem Polski a druga zdobyła Puchar Polski (informacja dla mało rozgarniętych). Nie został rozegrany, bo okazało się, że konstrukcja stadionu rzekomo utrudnia lub uniemożliwia łaczność organom porządkowym. Mówiąc krótko, stadion był zepsuty.
Ale się naprawił.
I już kilka dni później spełniał wszystkie wymogi by mógł być na nim rozegrany mecz towarzyski pomiędzy reprezentacjami Polskii i Portugalii podczas którego nie doszło do niczego, czym mogłyby byc zainteresowane media. Ot, piłkarze pokopali, panienki popiszczały na widok Cristiano Ronaldo, bramki nie padły. Problemów z łącznością nie stwierdzono.
Wtedy.
Bo kilka dni później stwierdzono. Stadion cudownie naprawiony po niedoszłym Superpucharze znów cudownie się zepsuł i policja nie może się na nim komunikować. Powód? Planowany finał Pucharu Polski.
Ale nic to. Wygląda na to, że na finały Euro 2012 obiekt znów będzie cudowne naprawiony. Podobnie, jak tabor PKP, bo właśnie dowiedziałem się z dobrze poinformowanego źródła, że nie będzie problemu z przewozem kibiców przybyłych na Mistrzostwa Europy. Dyrekcja Polskich Kolei Państwowych jest w stanie podstawić każdą potrzebną ilość składów aby przewóz fanów kopanej przebiegał bezproblemowo. Niestety, znów chyba w sposób cudowny nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej ilości składów aby Polacy mogli w te święta pojechać do rodziny. Bo na pociągi objęte rezerwacją miejsc biletów już nie ma lub właśnie się kończą. Władze PKP nie widzą z tym żadnego problemu i nie zamierzają ani zwiększać liczny pociągów ani dodawać wagonów.
Wnioski?
Ani Polska dla Polaków, ani Polska dla Wszystkich. Bo z powyższego widać, że zdecydowanie NIE dla Polaków. Dla Polaków co najwyżej Kolska.
Dlatego bojkotuję Euro 2012.
Jeśli mi na to okoliczności pozwalą wybiorę się w tym czasie na zagraniczne wakacje. Co każdemu, kto nie lubi być traktowany jak śmieć we własnym domu szczerze polecam.
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka