Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski
49
BLOG

Unijny poker

Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski Polityka Obserwuj notkę 9

Tak sobie obserwuję wydarzenia na unijnej scenie politycznej i nagle przypomniał mi się dość stary tekst który - choć satyryczny - wydaje mi się niezwykle trafnie opisywać dzisiejsze realia dlatego też na tym szacownym forum przytoczę go w całości. Niestety nie znam nazwiska jego autora...

Przy zielonym stoliku siedzą trzej pokerzyści: Niemiec, Francuz i Włoch. Grają już od dawna, przegrywali, wygrywali, w końcu sytuacja się zrównoważyła i ani rusz do przodu. Nuda, nic się nie da wygrać w tym składzie.

- A może by tak kogo zaprosić do gry? - zagadnął Niemiec
- Można by ,ale kogo? - ma wątpliwości Włoch
- A może Polaka? Szwenda się po opłotkach, tu zajrzy, tam zajrzy, czasem zapuka i prosi o kawałek ciasta... Może zagra - proponuje Francuz.

- Polak!!! Zagrasz w pokera?
- Mógłbym zagrać, ale szmalu nie mam. Gdybyście dali jaki kredyt, to…
- A jakie dajesz gwarancje?
- Majątku to ja już dawno nie mam dzięki Waszej pomocy, ale zostało mi jeszcze kawał rynku zbytu. To nawet dosyć duży kawał z prawie 40mln ludem. Jakbyście dali pod zastaw z 1000euro to bym zagrał.
- Czyś Ty Polak zgłupiał?1000euro?Masz 200 i jak chcesz to siadaj.
- No dobra.
- A reguły pokera znasz? Wiesz co to kareta, strit, trójka etc..?
- Wiem. Przez 50lat grałem z Ruskim, ale szachrował swołocz, nawet się z tym nie krył, a jak chciałem zmienić talię kart na nową , to mi manewry wojskowe przed płotem urządził
- I co?
- Pieprznąłem starymi kartami i nie gram.
- No dobra. U nas też co chwila nie rozdaje się nowymi taliami. No, jak reguły znasz, to gramy z potrójnym przebiciem, czy bez ograniczeń?
- Z 200euro przebijecie mnie w pierwszym rozdaniu. Potrójne to i tak za dużo, no ale niech...
- Nie będzie tu wielu emocji, ale jak chcesz niech Ci będzie - zgadza się Francuz. Warunki uzgodnione? Gramy.
- No to w imię boże - przeżegnał się Polak.
- Te, Polak, ty nam tu z taką preambułą nie wyskakuj, bo my nie gramy w zakrystii, tylko w salonie ochotniczej straży pożarnej - zacietrzewił się Francuz. No szkop, rozdawaj…

Niemiec karty rozdał, gracze wyciągnęli już ręce, ale jeszcze przed wzięciem kart do rąk Włoch zawołał:
- Stop panowie! Wprawdzie potrójne przebicie jest sprawiedliwe dla wszystkich, ale gdybym na przykład dostał pokera, to g... wygram i kartę zmarnuję. Proponuję przebicie nieograniczone. Co Wy na to?
- W zasadzie Włoch ma rację - stwierdzają Niemiec i Francuz.
- Co Wy Panowie? Dopiero co uzgodniliśmy warunki, karty na stole rozdane i teraz zmiana reguł? A skąd wiecie, że to nie ja dostanę pokera?
- Nawet gdybyś dostał, to i tak wiele nie wygrasz.
- Ale jak mi się uda dostać parę razy po kolei, to co co nieco tego będzie i wtedy przed kolejnym rozdaniem możemy pogadać o zmianie reguł.
- Te Polak, nie bądź taki cwaniak! Wiadomo, że jak Ci będzie dobrze szło wg tych reguł, to nigdy nie zgodzisz się na ich zmianę!!! - rezolutnie odezwał się Niemiec.
- Słuchajcie WY!! Czy Wy macie zamiar grać w pokera wg pokerowych zasad, czy też w bambuko? No, powiedzcie w co gracie?
- MY ZAWSZE GRAMY W TO , W CO WYGRYWAMY - zarechotali panowie Niemiec,Francuz i Włoch.
Polak zgarnął *swoje" 200euro i poszedł. Na parę piw z kumplami wystarczy. Dawno piwa nie pił. Lepsze to niż przegrac te 200euro.
- Polak! Wracaj natychmiast! Żartowaliśmy tylko. Chodź, pogadamy.
Serdeczny palec Polaka triumfalnie uniesiony w górę był odpowiedzią całkowicie zrozumiałą.
-wiesz co Francuz, on się chyba czegoś nauczył grając te 50 lat z Ruskim. Jakiś taki podejrzliwy się zrobił, wierzy w uczciwe reguły, żąda ich przestrzegania i takie tam bzdety. Nawet liczył na wygraną! Właściwie wariat, ale chyba niegłupi. - refleksją podzielił się Włoch - Niemiec, leć za nim i powiedz Mu, że rezygnujemy z pokera i zagramy w brydża – zaproponował Francuz.
- Ty baranie, to nie wiesz, że Polaki w brydża mocniejsze są od nas? Tam trzeba myśleć, mruganie i sztuczne przebitki można o kant rozbić! - Włoch wykazał się wiedzą sportową
- No to co robimy? Nuda, nuda, nuda...

Jak pisałem - nie wiem kto jest autorem tej satyry ale moim zdaniem jest ona genialna.

O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły! Albowiem w kraju tym zaczarowanym gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły jakież tu mogą być właściwie zmiany? Tu tylko szpiclom coraz większe uszy rosną, milicji – coraz dłuższe pałki, i coraz bardziej pustka rośnie w duszy, i coraz bardziej mózg się robi miałki. Tu tylko może prosperować gnida, cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel... Janusz Szpotański (ok. 1975) Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób. — Oscar Wilde Madness Of The Crowds - Helloween Sightless the one who relays on promise Blind he who follows the path of vows Deaf he who tolerates words of deception But they who fathom the truth bellow Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Guilty the one with his silent knowledge Exploiting innocence for himself Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game „...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005 Lemingi maszerują do urn Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami. - No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi... Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!". - Hop hop! - zawołał. Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka