U Bartosza Węglarczyka trwa dyskusja na temat ewentualnego uderzenia amerykańskiego na Iran. Generalnie daje się dostrzec brak wiary w taką możliwość - przytaczane są argumenty iż Amerykanie się nie odważą bo Rosja, bo Chiny, bo to odbiorcy irańskiej ropy etc. Moim zdaniem uderzenie nastąpi - świadczą o tym następujące przesłanki:
a. Eskalacja "terroru" w Wielkiej Brytanii
b. Wzmocnienie sił amerykańskich w rejonie Zatoki Perskiej
c. "Prywatna" wizyta Putina w posiadłości Bushów w Maine
Osobiście wątpię czy USA zdecydują się na zajęcie Iranu - jak by nie patrzeć jest to kraj z około 70 milionami ludności, w przeciwieństwie do Iraku nie podzielony etnicznie czy wyznaniowo (poprawka: Pisząc "nie podzielony" miałem na myśli "nie skonfliktowany" co znacznie utrudnia ewentualne osadzenie marionetkowego rządu). Dodatkowo należy zwrócić uwagę na fakt, że w Iranie u władzy są Szyici i nie wiadomo jak zachowają się ich iraccy pobratymcy - tymczasem przychylni Amerykanom - w przypadku amerykańskiego ataku na Iran. Niemniej do akcji w wykonaniu Anglo-Amerykańskim dojść musi gdyż Iran zagraża gospodarce USA. Prawdą jest, że Teheran dysponuje lub w niedalekiej przyszłości będzie dysponował "atomem" który może zmieść z powierzchni ziemii amerykańską gospodarkę a jest nim Irańska Giełda Naftowa (Iranian Oil Bourse).
Jakim zagrożeniem dla USA i Wielkiej Brytanii jest Irańska Giełda Naftowa można dowiedzieć się z TEGO artykułu. Opisano tam także PRAWDZIWY powód ataku USA na Irak zaś dowodem iż coś jest na rzeczy jest według mnie fakt, iż Chiny już uwolniły część swojej dolarowej rezerwy i przestawiły ją na waluty europejskie - w tym złotego i czeska koronę. Strach pomyśleć co będzie jak uczynią to także inne kraje.
Amerykanie stoją przed być albo nie być. Z jednej strony nie mam nic przeciwko temu aby oligarchiczne imperium padło wreszcie na pysk, z drugiej zaś mam świadomość, że ewentualny kryzys gospodarczy w USA odbije się na wszystkich gospodarkach świata - a więc i naszej. Sytuacja nie jest prosta, oczywiste jest tylko jedno - USA MUSZĄ uderzyć w Iran. Jak? Możliwości jest wiele, niemniej sytuacja jest zbyt poważna aby siedzieć i czekać.
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka