Tytułem wstępu: Co to jest ten funkcjonalny analfabetyzm? Ano jest to brak umiejętności rozumienia czytanego tekstu, jego krytycznej oceny, kojarzenia faktów etc. Wg badań OECD w połowie lat 90 Polacy są aż w 70% funkcjonalnymi analfabetami - aż tylu Polaków z czytanego tekstu nie rozumie nic lub bardzo niewiele choć każdy czytać potrafi. Wielu z kolei udaje funkcjonalnych analfabetów dla przykrycia niskich intencji jaki niemi kierują - tu: "Dokopać PiS-owi za wszelką cenę" ale jak śpiewał Jacek Kaczmarski "leżą jałmużnicy w prochu pomiędzy mnichami - nie odróżnisz który święty a który świętoszek"...
Dzisiejszy "Dziennik" zamieścił obszerny materiał dot. śledztwa CBA w sprawie korupcji w ministerstwie rolnictwa.
Oto geneza sprawy:
Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu. Dwaj współpracownicy Leppera Piotr Ryba oraz Andrzej Kryszyński w kręgach biznesowych przechwalali się, że są w stanie załatwić odrolnienie każdego gruntu w Polsce. Tłumaczyli, że chcą "zrobić kilka strzałów za duże pieniądze". Wiadomość dotarła do CBA. Biuro postanowiło działać niekonwencjonalnie. Podstawiło przybocznym wicepremiera swoich ludzi, którzy wcielili się w role zamożnych biznesmenów.
"Przedsiębiorcy" udawali, że zależy im na odrolnieniu atrakcyjnej działki w Muntowie koło Mrągowa na Mazurach. Snuli plany zasypania części jeziora Juksty i postawienia tam miasteczka dla czterech tysięcy mieszkańców. Kryszyński i Ryba połknęli haczyk, za przekwalifikowanie działki zażądali sześciu milionów złotych. Agenci CBA zbili cenę o połowę. Dla uwiarygodnienia operacji ludzie z biura preparowali samorządowe dokumenty na temat gruntu koło Mrągowa. Urzędnicy, również ci najwyżsi rangą z resortu rolnictwa, o niczym nie wiedzieli.
Widać, że (mój matematyk w szkole lubił jak się mówiło takie formułki przy rozwiązywaniu zadania) Centralne Biuro Antykorupcyjne miało przesłanki do rozpoczęcia działań operacyjnych przeciwko korupcji w ministerstwie rolnictwa, metoda kontrolowanego zakupu także wydaje się tu zasadna. Co prawda zastosowana technika operacyjna może wzbudzać moralny sprzeciw postronnego obserwatora jednakże w świecie organów ścigania jest to metoda powszechna i ceniona ze względu na swoją skuteczność. Dziwi postawa panów Ryby i Kryszyńskiego - wszak stara mądrość rosyjska mówi: "Tisze jedziesz - dalsze budiesz". Tymczasem:
Ryba w czasie negocjacji (nagrywanych po kryjomu) opowiadał, że sprawy nie da się załatwić bez łapówki dla Andrzeja Leppera. Z zebranego w czasie operacji materiału wynika, że były wicepremier zaangażował się osobiście w tę sprawę, wydawał dyspozycje, które miały przyspieszyć wydanie decyzji o odrolnieniu gruntu. Obaj łapówkarze byli na tyle pewni swoich wpływów, że sami zaproponowali, aby wypłata 3 milionów nastąpiła po pozytywnym załatwieniu sprawy w Ministerstwie Rolnictwa.
Lepper jest na haku. I nie zmieni tego żadna propaganda ani szykany. Jednakże wszystko szło zbyt gładko. Aż do momentu, gdy...
Z Lepperem kontaktował się najczęściej Ryba. Sam wicepremier, według naszych źródeł w CBA, miał wydawać urzędnikom polecenia, by przyspieszali sprawę gruntu pod Mrągowem.
Jednak CBA nie przewidziało wszystkiego. Zgodnie z niedawno wprowadzonymi regulacjami przed odrolnieniem działki Ministerstwo Rolnictwa musi wykonać jeszcze jeden ruch. Sprawdzić, czy grunt nie należał do państwa. W tym celu ministerstwo posłało do gminy część dokumentów.
CBA nic o tym nie wiedziało i nie przejęło korespondencji. Wójt dostał papiery na biurko i zorientował się, że doszło do jakiegoś fałszerstwa. W jego gminie nikt nie zabiegał o odrolnienie działki nad jeziorem Juksty. 28 czerwca złożył zawiadomienie do prokuratury.
I sprawa się rypła. Kompromitacja na 14 fajerek, CBA nie zna przepisów do których pilnowania jest stworzone. Wielka kompromitacja ale... Maleńka w porównaniu z tym, co opowiadają media i opozycyjni politycy a także sam Lepper. Zero podtekstu politycznego, tylko walka z korupcją. Jedno co dobre w tej aferze to to, że stała się głośna i to zapewne pomoże CBA lepiej pracować w przyszlości. O ile pracują tam mądrzy ludzie których jak wiadomo charakteryzuje nie to że nie popełniają błędów bo popełnia je każdy ale to, że nie popełniają dwa razy tego samego...
I teraz konia z rzędem temu, kto mi przekonująco wytłumaczy motywy jazdy na PiS i CBA. owszem, popełnili błąd. Owszem, niemal udupili ważne śledztwo ale niech ktos usprawiedliwi panią Piterę, pana Komorowskiego czy ludzi z TVN24 którzy w Lepperze już widzą nowego idola? Nieumiejętność rozumienia otaczającej rzeczywistości czy pospolita podłość?
Co do Leppera to jak pisze "Dziennik" urwał się on z haka. CBA musiało przyspieszyć działania, nie można było rozegrać tej partii perfekcyjnie. Zatrzymano Rybę i Kryszyńskiego, premier odwołał ze stanowiska Leppera. Teraz tylko czy Lepperowi da się postawić zarzuty? Czy zeznania zatrzymanych wystarczą jeśli Lepper pójdzie w zaparte?
Niecierpliwie czekam na dalszy ciąg sprawy i oczywiście na kolejne komentarze gazietek i tefauenów. Kabaretu w tych ciężkich czasach nigdy dosyć... ;)
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka