Byłem dziś na rozmowie w sprawie pracy. Ot takie spotkanko po którym sobie wiele nie obiecywałem, traktowałem je typowo poglądowo i może dlatego właśnie bylem na nim swobodny, na tyle swobodny że zapytano mnie od kiedy chciałbym zacząć :) Zaczęliśmy więc sobie luźno gawędzić na tematy już bardziej związane z wykonywaniem obowiązków służbowych i rozmowa zdryfowała na to, co w pracy przeszkadza. Czyli kawka i papierosek. I tu właśnie zazgrzytało. Papierosek wlazł w tryby… W budynku w którym mieści się firma z którą rozmawiałem nie ma wyznaczonych palarni. Co więcej – zakaz palenia obowiązuje także przed budynkiem (nie ma to znaczenia – zakład pracy zatrudniający powyżej 20 osób ma OBOWIĄZEK przystosować pomieszczenie na palarnię). Nie poinformowano mnie o tym wcześniej, pomimo iż w CV było napisane wyraźnie: PALĄCY. W ofercie pracy także nie napisano: Praca wyłącznie dla niepalących – nie zawracałbym sobie głowy w ogóle. Również osoba która ze mną rozmawiała nie potrafiła wyjaśnić dlaczego marnowała mój czas…
A może i tu należy szukać przyczyn emigracji Polaków na Wyspy Brytyjskie? Może nie tylko pieniądze się liczą ale jeszcze szacunek na linii pracodawca – pracownik?
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura