Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski
248
BLOG

Białe plamy czyli odkłamywanie historii Polski - suplement do cz

Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

W poprzedniej notce poruszyłem temat wydarzeń z jesieni 1938 roku kiedy to Polska na mocy porozumienia rządów zajęła Zaolzie zaanektowane przez Czechosłowację w styczniu 1919 roku. Tu chciałbym w kilku słowach odpowiedzieć na postawione pod tamtym wpisem dwa fundamentalne pytanie postawione przez NEOspasmina, mianowicie: Czy korespondencja pomiędzy prezydentami obydwu zainteresowanych państw była podstawą do korekty granic i czego Czechosłowacja oczekiwała w zamian za oddanie nam Zaolzia?

Odpowiadam: Ustalenia pomiędzy prezydentami i rządami zawsze mogą być podstawą do korekty granic (kilka lat temu miała miejsce korekta granic ze Słowacją, nieznaczna ale jednak) natomiast co Benes chciał w zamian? Nie wiem. I prawdę mówiąc trudno mi wyobrazić sobie, co Polska mogła by w obliczu Monachium i francusko - brytyjskiej polityki "appeasementu" wobec Hitlera zaoferować. Trzeba pogrzebać w państwowych archiwach, mnie do wyrobienia opinii wystarcza to:

CZESKI MINISTER SPRAW ZAGRANICZNYCH KROFTA DO POLSKIEGO AMBASADORA PAPÉE Nr 139.350/II-1 38 Praga, 30 września 1938 r. Panie Ministrze! Zapoznałem się z treścią noty z 27 września, w której Wasza Ekscelencja proponuje w imieniu swego Rządu zawarcie natychmiastowej umowy, normującej sporne kwestie między naszymi dwoma państwami, a w szczególności sprawę terytorium zamieszkałego przez ludność narodowości polskiej. Rząd Czechosłowacki jest wdzięczny Rządowi Rzeczypospolitej Polskiej za wyrażenie swego poglądu na sposób postępowania, który – zdaniem Rządu Czechosłowackiego – zmierza do pożądanego porozumienia. Pragnąc, by umowa ta była trwałą i nie pozostawiającą żadnej z obu stron uczucia goryczy, Rząd Czechosłowacki pozwala sobie zaproponować następującą procedurę, zaznaczając przy tym, iż dla powodów, które będą wymienione, chciałby uniknąć tego, by społeczeństwo czechosłowackie odniosło wrażenie, iż wykorzystuje się trudności, w jakich obecnie znajduje się Czechosłowacja, właśnie w chwili, kiedy rozstrzyga się kwestia terytorium zamieszkałego przez ludność niemiecką. Rząd Czechosłowacki chciałby podkreślić, że chodzi tu o akt dobrej woli, wynikający z jego własnej inicjatywy i własnej decyzji. Uważa to za rzecz nader ważną dla stosunków między obydwoma narodami i obydwoma Państwami w przyszłości, stosunków – które pragnąłby – aby były jak najbardziej przyjazne. Przede wszystkim Rząd Czechosłowacki pozwala sobie zauważyć, że w rokowaniach dotyczących ludności niemieckiej w Republice zmuszeni byliśmy odrzucić, zarówno plebiscyt, jak i cesje terytorialne przed ostatecznym ustaleniem granic. Z powyższych powodów Rząd Czechosłowacki nie może odstąpić od tej zasady również w wypadku Polski tym bardziej, że mogłoby to stać się precedensem przy rozwiązaniu kwestii niemieckiej Sudetów, co nie leżałoby w zamiarach Rządu Rzeczypospolitej Polskiej. Wychodząc z tych założeń Rząd Czechosłowacki pozwala sobie przedstawić następujące zasady rozwiązania wspomnianej kwestii.

1. Rząd Czechosłowacji zapewnia uroczyście Rząd Polski, że rektyfikacja granic a następnie przekazanie terenów, o którym zadecyduje ustalone postępowanie, będzie zrealizowane we wszelkich okolicznościach, niezależnie od tego, jak ułoży się sytuacja międzynarodowa. Republika Czechosłowacka gotowa jest złożyć oświadczenie w tej sprawie również na ręce Francji i Wielkiej Brytanii oraz uznać obydwa te Państwa za gwarantów tej umowy.

2. Podział terenów odbywałby się na podstawie zasady, zgodnie z którą wspomniane okręgi byłyby terytorialnie podzielone wg stosunku ilościowego ludności polskiej do czeskiej.

3. Zostałaby natychmiast utworzona równa ilościowo komisja polsko-czechosłowacka, która by opracowała szczegółową procedurę na podstawie tej zasady. Mogłaby być zwołana na dzień 5 października 1938 r. Komisja ta uformowałaby kwestię opcji mieszkańców, przesiedlenia i wymiany dwustronnej ludności oraz wszystkie sprawy gospodarcze i finansowe, które się z tym łączą.

4. Zostałby ustalony termin, w którym komisja powinna zakończyć swe prace. My proponujemy 31 października.

5. Zostałby ustalony termin, w którym powinno nastąpić przejęcie terenów. Termin ten byłby ustalony przez przyjęcie dwu limitów ostatecznych: data możliwie najbliższa i możliwie najdalsza.

6. Wspólny komunikat mógłby natychmiast podać do wiadomości społeczeństwu polskiemu i czechosłowackiemu, że osiągnięto porozumienie w sprawie zasad umowy polsko-czechosłowackiej w sprawie rektyfikacji granic i że cała procedura będzie ukończona w terminie, który obie strony uzgodnią.

7. Aby nie pozostawić żadnej wątpliwości co do porozumienia i co do silnej woli, która ożywia obydwa Rządy, komisja, jak stwierdzono powyżej, rozpocznie prace najpóźniej 5 października, a przejęcie wspomnianego terenu mogłoby nastąpić najwcześniej 31 października a najpóźniej 1 grudnia – w zależności od terminu, w którym kompetentna komisja zakończy pracę. Termin 1 grudnia nie powinien być przekroczony. Rząd Czechosłowacki jest zdania, że chodzi o dyspozycje tak dokładne, konkretne i zdecydowane, iż będzie można je przyjąć i realizować w duchu dobrej woli i zrozumienia. Wierzę, że można na tej podstawie dojść do porozumienia, które zapewni obydwu narodom w przyszłości przeświadczenie, że konflikt został ostatecznie rozwiązany, i że nie ma między nimi powodów do goryczy, ani do oskarżeń, że również w innych problemach politycznych wytworzy się natychmiast między obydwoma Państwami atmosfera, dzięki której ich przyjazna współpraca będzie całkowicie zapewniona. Proszę przyjąć wyrazy najwyższego szacunku. Dr K. KROFTA

List ten, a w szczególności wytłuszczony jego fragment stanowi chyba pełną odpowiedź na pytanie o treści: "czy w panskim odczuciu list ten byl właściwą podstawa by w miejsce pomocy o jaka prosił prezydent Czechoslowacji polskie wojsko,dokladnie w czasie w ktorym wojsko hitlerowskie zajmowalo reszte Czechoslowacji,zajęło Zaolzie?"

A jakiej pomocy z naszej strony mógł się spodziewać rząd Czechosłowacji biorąc pod uwagę umocowanie Polski w ówczesnej polityce międzynarodowej? Dokładnie takiej samej, jaką dziś moglibyśmy udzielić Serbii w sprawie Kosowa. To, że zbyt szybko i zbyt silnie pakujemy się w zobowiązania to inna sprawa - tu wzorem "wierności" powinna być ówczesna Wielka Brytania gotowa przelewać krew w obronie Europy przed Hitlerem - zwłaszcza cudzą... Na koniec dodam, iż wielką podłością jest przyrównujące zestawienie wkroczenia Polaków na Zaolzie - które dokonało się na mocy porozumienia zainteresowanych rządów z napaścią sowiecką z 17 sierpnia 1939 roku która to napaść była uzgodniona ponad głowami rządu II RP i przyniosła ogromne cierpienia polskiej ludności kresów. A zakaz strzelania w tej sytuacji do sowieckiego najeźdźcy i niewypowiedzenie Sowietom wojny przez nasz rząd było ogromnym błędem - podejrzewam, iż późniejsze wydarzenia a głównie Jałta były tego smutnymi konsekwencjami. Dziś należy o tym wszystkim przypominać - jako że Naród który nie ma pamięci przestaje być Narodem. Albo odbiera bolesne lekcje historii za nieznajomość której kara jest zawsze taka sama: Trzeba ją przeżyć ponownie...

O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły! Albowiem w kraju tym zaczarowanym gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły jakież tu mogą być właściwie zmiany? Tu tylko szpiclom coraz większe uszy rosną, milicji – coraz dłuższe pałki, i coraz bardziej pustka rośnie w duszy, i coraz bardziej mózg się robi miałki. Tu tylko może prosperować gnida, cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel... Janusz Szpotański (ok. 1975) Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób. — Oscar Wilde Madness Of The Crowds - Helloween Sightless the one who relays on promise Blind he who follows the path of vows Deaf he who tolerates words of deception But they who fathom the truth bellow Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Guilty the one with his silent knowledge Exploiting innocence for himself Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game „...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005 Lemingi maszerują do urn Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami. - No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi... Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!". - Hop hop! - zawołał. Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Kultura