Dwa lata temu, w początkach roku 2011 popełniłem tekst "Kup Pan misia czyli półświadomość" w którym wykazałem, że działalność WOŚP to najlepszy wskaźnik patologii jaka panuje w państwowym systemie ochrony zdrowia jednakże wtedy pisałem na gorąco, nie posiłkując się żadnymi danymi dotyczącymi skali tej patologii, pod wpływem impulsu, 100% z głowy. Byc może mogłaby być ona pełniejsza, gdyby chciało mi się (ach, to lenistwo) grzebnąc głębiej i poszukać, ale na szczęście dla leni internet niesie pod strzechy coraz więcej ciekawych danych i dziś jestem madrzejszy o kwoty. A więc zróbmy małe zestawienie.
1. WOŚP. Wolontariusze Jerzego Owsiaka od początku działalności Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy do finału 2012 zebrali łącznie ponad 495 milionów złotych. Pierwszy finał z roku 1993 dał skromne 2,5 miliona, ostatni, zeszłoroczny to juz prawie 50 milionów złotych.
2. Państwo. Dzięki Fundacji Republikańskiej mamy od pewnego czasu dostęp do Mapy Wydatków Państwa. Z przedstawionego wykresu wynika, że Rząd RP kazdego roku przeznacza na ochronę zdrowia 10% ogółu rocznych wydatków budżetu czyli kwotę, UWAGA! UWAGA! SZEŚDZIESIĘCIU SIEDMIU MILIARDÓW!!!!! To jest ~2/3 siedmioletnich składek do budżetu UE, to jest kwota za która można wybudować (licząc po cenie kilometra trasy S8) 670 kilometów autostrad (miliard za 10 km) i to jest STOTRZYDZIESTOKROTNOŚĆ wszystkich pieniędzy zebranych w historii WOŚP. Każdego roku!
A teraz niech ktos rozumny mi odpowie:
DLACZEGO SZPITALE NIE MAJĄ SPRZETU I MUSI IM GO KUPOWAĆ OWSIAK?
Wydaje mi się, że powyższe dane (a jako dodatkową ilustrację bogactwa państwa polskiego można jeszcze przytoczyc koszty półrocznej polskiej prezydencji w UE które także wyniosły więcej niz WOŚP zebrała w całej swojej historii a były kosztami wyłacznie logistycznymi i reprezentacyjnymi) powinny zainicjowac poważną debatę na temat kształtu polskiego systemu ochrony zdrowia (zwłaszcza że nie wiemy, czy wykres sporządzony przez Fundację Republikańską uwzględniaja składki na ZUS i NFZ i wydatki tych instytucji) i roli państwa w tym systemie. Nie mieści mi się w głowie jak można, dysponując tak szczupłymi, w porównaniu z morzem pieniędzy pozostających w dyspozycji rządu środkami działac tak skutecznie jak robi to WOŚP. Pewne jest jedno: Państwo mimo ogromu środków nieskutecznie zarządza systemem zdrowotnym i z pewnością znajdzie się niejeden winny tego stanu rzeczy ale - co mnie zastanawia najbardziej - jakoś wciąż nie ma nikogo kto ten problem by zauważał. Ani w obozie postkomunistycznym, co w sumie niezbyt mnie dziwi ani w niepodległościowo-konserwatywnym - co juz dziwi mnie dosyć mocno. Dziennikarze też jakby wiedzieli kiedy lepiej patrzeć w innym kierunku.
Dlatego też wciąz jestem zdania, że wpłacając lub nie wpłacając na WOŚP głosujesz. Własnym portfelem głosujesz za lub przeciwko patologii w państowym systemie ochrony zdrowia. I skuteczniej niż przy wyborczej urnie co cztery lata...
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka