To miejsce temu sprzyja, ale i stawia warunki: nie oceniaj pochopnie, myśl, patrz, co wyziera zza uśmiechu tekstu, waż słowa, nie pisz, jeśli nie musisz. Chciej zrozumieć. Chciej zrozumieć.
Zresztą każda lektura tego wymaga. Pamiętam własną galopadę myśli po przeczytaniu Oriany Fallaci - dlaczego nie przyszło mi na myśl spojrzeć tak, jak ona patrzyła? Dlaczego bez zastrzeżeń ufam temu, co mi podtykają pod nos? Że to obce, odległe, nieznane? I o z tego?
Przeczytałam ostatnio którąś z kolei książkę o Lukrecji Borgii. Znana to persona, obrosła już w opowieści dziwnej treści, nie do zweryfikowania. Prawdę zabrała ze sobą do grobu - tę swoją i tę współczesnych. Jednak uderzyło mnie co innego: spojrzenie.
Pomyślcie: jestem w centrum wydarzeń, wszyscy mnie znają, tajemnicą poliszynela są moje korzenie, droga życia, nawet okoliczności nocy poślubnej. Obserwuję politykę - bynajmniej nie tę stronę serwowaną maluczkim - i jestem totalnie bezradna mimo wykształcenia, inteligencji, pozycji. Bo albo ukryję się w cieniu, marząc o tym, by macki interesów dosięgły mnie jak najpóźniej w mym azylu, albo robię dobrą minę do złej gry. Tertium non datur.
Chwalę więc tu mą podkarpacką egzystencję, z dala od wielkiej polityki (tak, wiem: dotyka mnie), luksus posiadania czystego sumienia (przy goleniu, gdybym była mężczyzną, mogłabym - choć od czasu do czasu - spojrzeć prosto w oczy mojemu odbiciu, a tak spoglądam sobie w oczy podczas banalnego makijażu), komfort dysponowania do woli wolnym czasem i wybierania miejsc, w których chcę przebywać. Chcę bo sama tak decyduję - nikt mi ich nie wskazuje, twierdząc: warto, należy, trzeba, wypada.
Czytam Was, drodzy Salonowicze, wybiórczo. Omijam tych, którzy nie mają respektu dla kobiet , chamując (od cham) słownie, obrażając inteligencję inteligentnych, manipulując.
Jestem nic nieznaczącym robaczkiem. I robię swoje.
Inne tematy w dziale Kultura