Plany przyszłowakacyjnej wyprawy raczej legły w gruzach. Mówiono coś o Gruzji i Armenii, a dziś pierwsze strony gazet krzycząo tej Geogrii.
Czuję się odcięta od wszystkiego, do czego przywykłam. Pierwsze strony gazet jednak przegrywają z zabytkami i shoppingiem. W darmowych gazetach rozdawanych w metrze króluje Paris Hilton, Britney Spears i jakieś nieznane mi zupełnie osoby. Nie wiem nic o zabitych i rannych z odległej tak dalece ziemi, samo mam pojęcia o medalach olimpijskich, choć przecież tu i telewizja jest, i sieć...
Nie wiem nic. Skupiam się na tym, by znaleźć drogę ze stacji metra na stację kolejową. Płacę, nie przeliczając już na złotówki, inaczej umarłabym z pragnienia. Wtapiam się w tłum turystów, nosząc torebkę przewieszoną across i aparat fotograficzny. Udaję, że znam język (Hi, Thanks, By).
Hop. National Gallery (tak, Van Eyck, tak, "Słoneczniki", tak, Picasso). Hop. Tate Gallery (nie rozumiem, nie rozumiem, ale Monet cudny). Hop - Science Museum, hop - Natural History Museum. Właśnie tam zbadałam, że mam mózg kobiety ;)
Przestałam myśleć. Przestałam?
Czy mózg pracuje lepiej na ojczystej ziemi? Czas to sprawdzić. I wrócić tutaj, by mieć czas na przemyślenie wszystkich doznań na bieżąco.
PS Dlaczego jest po pierwszej, skoro jest po północy?
Inne tematy w dziale Kultura