Gwar ludzkich głosów miesza się z klaksonami samochodów, dźwiękiem dzwonów i szumem gorączki nastawiania aparatów. Mijają nas strudzeni kapłani i rozmodleni wierni.
Stoimy pod murem soboru Michajłowskiego, wiedząc już, że go nie zwiedzimy. Jakimś przedziwnym trafem rejestruję ciche słowa przewodniczki o stojącym przy tym placu pomniku.
Za chwilę - w biegu niemal - robię mu krzywe zdjęcie.
I jeszcze jedno...
Na chwilę przestaję słyszeć.
Teraz za oknem pada śnieg. Coraz ciszej.
Inne tematy w dziale Kultura