pytanie, czy „dzieci z probówki” (laboratorium) będą kochane nie jest specjalnie poważne, a zadawanie go uczniom, niektórym właśnie z tejże probówki pochodzącym, każe się zadumać nad poziomem umysłowym i moralnym rodzimej konserwy …
czyli formacji ideowej, która na nieuniknione zmiany i wyzwania rozwojowo-cywilizacyjnie – chociażby w dziedzinie automatyzacji, technologii informatycznej (AI, Big Data), biotechnologii itp. – szuka rozwiązań w jednym jedynym katalogu – rodem ze Wspomnień Niebieskiego Mundurka …
żeby daleko nie szukać – i pomijając wiadomy akapit w wiadomym podręczniku oraz wiadomego ministra w wiadomym ministerstwie – wystarczy zapoznać się z głosami w tzw. dyskusji salonowego mainstreamu oraz wypracowaniami jego wiodących autorów …
a tymczasem bioinżynieria (której rozwój jest nieunikniony) pozwoli niebawem laboratoryjnie „wyhodować/wyprodukować” - w drodze doboru i modyfikacji materiału genetycznego - człowieka odporniejszego na choroby (zwłaszcza te genetyczne, potem pewnie inne), sprawniejszego fizycznie i intelektualnie, długowiecznego, może też piękniejszego …
innymi słowy – w naprawdę niedługim czasie człowiek osiągnie etap rozwoju, pozwalający na ulepszenie samego siebie, co z jednej strony niesie za sobą ogromną szansę, a z drugiej (owszem) zagrożenia – i jeżeli już o coś pytać w tym względzie, zwłaszcza młodzież, to właśnie o nie …
ale na litość – nie w konwencji i kontekście „coraz bardziej wyrafinowanych metod odrywania seksu od miłości i płodności prowadzących do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli" oraz durnowatych pytań, czy i kto te „produkty” będzie kochał …