Jeździ Gustlik furą po familiokach i się wydziero:
- Wągiel sprzedawam, wągiel!
A tu z okienka wychyla się wypindrzona paniusia w peniuarze i woło:
- A zachodźże Gustliczku, zachodź.
A Gustlik na to:
- Ni ma gupich, dwie fury już żech przepieprzył, chocioż jedna musza sprzedać …