W gaju zielonym
Przy cudnym stawie
Siadł żuk maleńki na wiotkiej trawie.
Siedzi i myśli - Boże stworzenie:
Skąd ja się wziąłem?
Gdzie moje korzenie?
Chodzę i chodzę, czasem podfrunę.
A bywa nieraz, że przez dzień cały
Toczę bez końca, śmierdzące kule.
Weźmy, chociażby - pasikonika.
Ten nic nie robi.
Ciągle tylko bryka.
Bez przerwy skacze.
To znów przysiadłszy
W słońcu się wygrzewa.
Dlaczego mnie się tak nie powodzi?
Dlaczego wszystko mi z trudem przychodzi?
A - może tylko jak się patrzy z boku
To się wydaje, że innym
Wszystko świetnie idzie
I tak się pięknie toczy
Jak po równym zboczu.
Zawsze im z górki
Tylko nam pod górkę.
Jak wszystko to przemyślał
- Żuczek mały.
Zaraz mu lica pokraśniały.
Kto wie?
Gdyby tak bardziej
Przyświeciło słonko - ?
Pewnie by stał się Czerwoną biedronką!
Oczywiście w kropki czarne.
No! Już teraz życie
Nie będzie się wydawać
Takie całkiem marne.
Tyle tylko, że:
Wielu pogardza "małymi żuczkami"
Bo uznali siebie "grubymi rybami".