MCeti MCeti
1640
BLOG

Norweg, czyli kto? - kilka słów o Norwegach

MCeti MCeti Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 12



Norweg, czyli kto? - kilka słów o Norwegach



Jadąc do Norwegii zapewne zastanawiamy się często, jacy są jego mieszkańcy. Czy faktycznie są to zimni i nieczuli wysocy blondyni?


Pewnie nie zszokuję was, gdy napiszę, że wybierając się do Norwegii, właśnie tego się spodziewałam. Czy moje poglądy zostały zweryfikowane? Sprawa nie jest taka prosta.



Co się w Norwegii rzuca w oczy, to fakt, że Norwegowie są prawdziwymi patriotami. Na domach powiewają norweskie flagi, całkiem wiele samochodów dzierży proporzec w barwach narodowych.  O swoim kraju mówią z miłością i oddaniem. Wyjeżdżać specjalnie nie chcą. A po co? Norwegia oferuje im wszystko co trzeba. Opieka socjalna na najwyższym poziomie, cudowny, nieskażony odpadami krajobraz, wysoki poziom szkolnictwa -  czego chcieć więcej? Norweg ma w swoim kraju wszystko czego potrzebuje. Nawet wakacyjne destynacje koncentrują się głównie w rejonach Hiszpanii. Jak się w Norwegii zrobi zbyt depresyjnie grzeje się Norweg na wybrzeżu pod palemką. Oczywiście po powrocie z trekkingu w Pirenejach. 


Przyjechałaś tu sama? Naprawdę?  Byłaś już i we Francji i w Hiszpanii i w Anglii? Nie boisz się? - pyta Agneta 


Podobnie jak ja ma 19 lat, pracuje na kasie w supermarkecie, żeby sobie dorobić. 


- A ty nie chciałaś nigdy zwiedzać świata?


- Jakoś mnie nie ciągnęło - wzrusza ramionami


- A o wyjeździe na studia nie myślałaś?


A oczywiście, że myślałam - będę studiować w X, pół godziny stąd - tłumaczy.


I tak w większości przypadków.


Mieszkać za granicą? - robi wielkie oczy Benjamin pracujący w operze w Oslo - Nie dziękuję, a po co? 


Benjamin najdalej wyjechał na północ kraju - do Finlandii. Mówi, że mu się tam podobało i chciałby wrócić. Za to regularnie snuje się po okolicznych fiordach - bardzo lubi trekkingi. Swój kraj kocha. Podobnie jak każdy Norweg, z którym rozmawiam. Patriotyzm spływa ulicami Oslo razem z tłumem maszerującym do biur w pięknych, szklanych budynkach jak z amerykańskiego snu. Jeszcze bardziej odczuwalny jest w malutkich miejscowościach.  Czy jest coś, czego w swoim kraju nie lubią?



Tylko jest mi czasem bardzo zimno - śmieje się Margit, wraz z którą wyprowadzam na spacer kudłatego psiaka. Norwegowie są uprzejmi i otwarci, szczególnie, jeżeli ktoś docenia norweską przyrodę. Komplementując uroki natury łatwo zdobędziemy norweskie serce. Ja tym sposobem zaprzyjaźniam się z Margit i Ellą. Pomagam im wyprowadzić na spacer trzy czworonogi - kolejna istotna informacja o Norwegach - uwielbiają zwierzęta. Gdy Norweg zakłada rodzinę, w pierwszej kolejności inwestuje w nieruchomość z dużymi oknami, w drugiej w psa, żeby dzieci miały kontakt ze zwierzętami.Norweskie maluchy są w bardzo komfortowej sytuacji. Prawo nakazuje, aby  uczniowie spędzali na świeżym powietrzu minimum trzy godziny dziennie.


Czy leje deszcz czy sypie śnieg, oddychać świeżym, norweskim powietrzem dzieci muszą. To stymuluje komórki mózgowe do odpowiedniego rozwoju i zapobiega różnego rodzaju chorobom. Co tu kryć, Norwegowie to jeden z najzdrowszych narodów świata. I nie bez przyczyny.


W końcu człowiek to nie komputer, ale krewny szympansa - potrzebuje sobie pohasać po zielonej trawce. Odwiedzając norweskie miasta i miasteczka wielokrotnie mijam kohorty pięcio / ośmiolatków uzbrojonych w odblaskowe kamizelki. Najczęściej biegają po parkach z notatnikami, albo wykonują zadania zlecone przez nauczycieli. W ogrodzie botanicznym w Oslo spotykam studentki języka norweskiego buszujące w krzewach z papierem rysunkowym. Kiedy z ciekawości pytam, co też wyprawiają, informują mnie, że dostały zadanie wykonania rysunków różnych roślin, znalezienia nazw i wykonania ich opisów w języku norweskim. Dość nietypowe zajęcia.


A jednak pokazuje to, że da się uczyć w innej, bardziej naturalnej dla człowieka formie.



Stereotypowy Norweg nie mówi zbyt wiele, jest raczej odludkiem, a konwersacje, które odbywa z innymi ludźmi są jedynie charakteru czysto - praktycznego. Dobrą okazją do rozmowy jest na przykład wspólne grzybobranie. Wtedy można wymieniać niezobowiązujące uwagi dotyczące jakości zbiorów, bez narażania się na dzielenie się wewnętrznymi przeżyciami. Wewnętrzny Wiking nakazuje Norwegowi nosić maskę obojętności. Uprzejmość i życzliwość dla obcych jak najbardziej, ale na wylewność liczyć nie można. Znajdowanie partnera odbywa się na płaszczyźnie wspólnych zainteresowań. Norweg nie zagada do dziewczyny na ulicy - o nie. Rozmowa musi wynikać z logicznego rozwoju wypadków. Na przykład idealnym pomysłem na randkę jest spacer po malowniczym Oslofjordzie. Wtedy spotykający się mogą rozmawiać o drzewach i zmianach klimatu. Dla Norwegów to ostatnie to palący problem.  Eko -samochody, skutery, hulajnogi, no i przede wszystkim rowery - pełno tego na ulicach Oslo. Nie wspominając o eko - sklepikach i tym podobnych. 


Za to w Norwegii chyba gorzej z weganizmem. Nawet wegetarianin będzie miał tu pod górkę. Co tu kryć, Norwegowie uwielbiają dobrze zjeść - i północnym zwyczajem jest to dieta oparta na mięsie, tłuszczach i nabiale. 


Na targu rybnym w Bergen oczom trudno się oderwać od specjałów smażonych nad ogniem. Rumieni się łosoś, lśnią świeżo złowione krewetki, a w cieple piecyka wygrzewa się gruby kotlet o atramentowym kolorze.



To mięso wieloryba - informuje mnie sprzedawca



Z dużego akwarium szczerzą się do mnie królewskie kraby, które klient może sobie sam wybrać i poprosić o zaserwowanie na miejscu. Cena jest wysoka, ale mięso wyborne, a na targu można spróbować niemal wszystkiego całkiem za darmo. Taka porada dla wygłodniałych w Bergen - wystarczy pobuszować pośród stoisk i poprosić o darmowe  „próbki”, a nasz żołądek napełni się szybko.



Moja koleżanka jest wegetarianką, ale ja nie byłabym w stanie - za bardzo lubię łososie - wyznaje Margit, gdy rozmowy schodzą na kulinaria.


W ogóle to Norwegowie lubią mięso - ostry klimat wymaga odpowiedniej diety. Z pomidorów i sałaty nie zbuduje się mięśni, które pozwolą odgarniać tony śniegu, gdy nadejdą mrozy. Norweg kocha przyrodę, bo i może z niej czerpać to czego potrzebuje. Popularnością cieszą się polowania. Margit sama nie poluje, ale trójka jej dzieci owszem. Hobby może się czasem okazać niebezpieczne. 



- Mojego męża rozwścieczony byk ( jeleń ) poturbował podczas jednego z wypadów - opowiada


Dzięki regularnemu odstrzałowi Norwegowie zapobiegają nadmiernemu rozrośnięciu się populacji i  nie muszą obawiać się o jakość mięsa. Przysmakiem są kiełbaski z reniferów i mięsne „gryzaki” z jeleniny. 


Ponadto, każdy szanujący się Norweg posiada na stanie wędkę i komplet spławików.


Podobnie jak zegarek, mierzący czas pracy, bowiem tutaj niezwykle istotne jest, aby życia zawodowego nie łączyć z prywatnym. Gdy minie umówiony czas pracy, Norweg szybko zbiera się i już go nie ma. Gdy wchodzę do galerii sztuki piętnaście minut przed zamknięciem - obsługa łagodnie informuje mnie, że zaraz zamykają. W oczach widzę uprzejmy, acz stanowczy komunikat „Za późno”. Z tego powodu galerię sztuki nowoczesnej w Oslo zwiedzam w tempie ekspresowym, śledzona wzrokiem pracowniczek muzeum. Są dla ostatnich gości wyrozumiałe, ale wiem, że z moim guzdraniem się przy obrazach - przeciągam strunę. 


.  Może dlatego tak chętnie w Norwegii wita się imigrantów zarobkowych, którzy godzą się na nadgodziny w zamian za atrakcyjne stawki. 


W samym Oslo mieszka wielu Polaków, południowców i Azjatów. Pracują w gastronomii, w hotelach, na budowach.. - czyli tam gdzie Norwegom się nie chce. A Norwegowie to cenią i … często wykorzystują - zdarza się, że czas pracy imigrantów diametralnie różni się od tego, który wyznacza się dla „lokalsów”. Podobno w kwestii zarobków nie ma już różnić, chociaż z rozmów, które przeprowadzam z imigrantami mogą płynąć różne wnioski. Więcej o  tym w kolejnym artykule.



No więc kim jest Norweg? Miłośnikiem przyrody, patriotą, uprzejmym blondynem? Oczywiście, że nie w każdym przypadku. Tak jak wszędzie, zdarzają się ludzie i ludziska, a każdy człowiek różni się od drugiego. Inni są Norwegowie z Oslo, inni z Bergen, inni z dalekiej północy. Tematem tabu pozostaje dyskryminacja Samów - Lapończyków. Otwarci Norwegowie mają swoje za uszami.  Jednak jest coś, co łączy ich wszystkich - nie są Szwedami.


Jeżeli nie chcemy się Norwegom narazić, lepiej nie szukajmy w Oslo klopsików. 


  Nie spieszy im się do Unii Europejskiej, cenią sobie niezależność. Dokładanie się na biedniejszych? Norwegowie są na to zbyt praktyczni.


Turysta w Norwegii poczuje się dobrze - Norweg ucieszy się mogąc się swoim krajem pochwalić - ale żeby wchodzić w głębsze relacje - co to, to nie. 



Zgodnie z Norweskim przysłowiem :


 


Gdyby wszyscy byli bogaci, nikt nie chciałby wiosłować.




MCeti
O mnie MCeti

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości