Trolling Stones Trolling Stones
1858
BLOG

Macierewicz, czyli wyzwolenie od prawdy

Trolling Stones Trolling Stones Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 116

Po dziewięćdziesiątej miesięcznicy smoleńskiej pojawiło się parę komentarzy do słów Jarosława Kaczyńskiego, otwierających perspektywę polityczną, w której katastrofa smoleńska może zostać niewyjaśniona.

Czyżby Kaczyński sugerował, że raport Millera o katastrofie był prawdziwy – zdumieli się jedni, ucieszyli inni, a oburzyli kolejni – jak to rozumieć? E tam, cóż za głupawe pytania.

Należy to rozumieć wprost – wraz ze wszystkimi płynącymi z tego konsekwencjami - katastrofa nie będzie wyjaśniana i wszystkie dotychczasowe ustalenia, nieistotne przez kogo poczynione, pozostaną na zawsze w sferze wątpliwości.

Wynikałoby z tego, że nie udało się potwierdzić żadnej spiskowej czy wybuchowej teorii - którymi Macierewicz zajmował umysły Polaków.

Jednak ogłoszenie takiego rezultatu oznaczałoby dwuznacznie, że Macierewicz jest człowiekiem niespełna rozumu, lub dopuszczał się oszustw (wprowadzał w błąd znaczną liczbę osób w celu osiągnięcia korzyści politycznej przekładającej się na osobisty skutek materialny). Byłoby to politycznym samobójstwem PiS-u.

Dlatego nic z tego, co dotychczas powiedziano o katastrofie smoleńskiej, przez kogokolwiek, nie zostanie potwierdzone ani obalone - choćby to miało oznaczać, że stan umysłu lub moralności lub odpowiedzialności prawnej za oszustwo Macierewicza może zostać niewyjaśniony, a wręcz, że nie może zostać wyjaśniany.

W tym stanie rzeczy każdy może myśleć o katastrofie co chce, podobnie jak o Macierewiczu - i każdy domysł zawiera się w jakimś prawdopodobieństwie prawdziwości, zależnym wyłącznie od woli, biegłości myślowej i stanu emocjonalnego osoby poszukującej prawdy o katastrofie lub Macierewiczu.

Prawdopodobieństwo racji, czyli prawdziwości takiego czy innego osądu nie będzie już, przynajmniej po kres władzy PiS-u, rozpatrywane, choćby przed sądem cywilnym z pozwu o zniesławienie Antoniego Macierewicza, bo jest to sfera, która może pozostać niewyjaśniona, a skoro tak, to po co ją wyjaśniać.

No cóż, to nie ja budowałem całe lata znak równości między prawdą o katastrofie a prawdomównością, uczciwością i zdrowym rozumem Macierewicza. Teraz, po omawianej wypowiedzi Kaczyńskiego i analizie jej przesłania stwierdzam, że pan Antoni Macierewicz - z dużą dozą prawdopodobieństwa, a dla mnie z całą pewnością - jest...

... a figę, nic nie wpiszę.

Niech każdy sobie wpisze co chce, peany czy obelgi, wszystko jedno. Tak czy inaczej dochodzenie kim jest Macierewicz i jakie są jego cechy osobnicze nie ma sensu. Jest on bowiem, w świetle wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego – w sensie symbolu i osoby – uosobieniem tolerowanego braku prawdy.

Pewien święty człowiek rzekł, że prawda nas wyzwoli. W dzisiejszej rzeczywistości okazało się, że te słowa nic nie znaczą, bo inny, świetny czy nieświetny człowiek, wyniesiony ku szczytowi ziemskiej władzy, może jednym zdaniem wyzwolić swego sługę od poszukiwania prawdy i uwięzić maluczkich w stanie jej permanentnego braku.

Cóż z tego, że symbolem zrównania prawdy z kłamstwem lub szaleństwem stanie się ów sługa, a omamieni maluczcy zostali sami, porzuceni na rozstajach.

O świętości prawdy mówił w homilii na 90 miesięcznicę ksiądz prałat w świątyni. Po mszy wierni przeszli (procesją? marszem? spacerem modlitewnym?) ze świątyni pod pałac, symbol ludzkiej pychy i marności - na miejsce praktykowania wątpliwego sacrum politycznego. Po drodze prawda rozwiała się jak podniebna smuga po przelatującym odrzutowcu.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka