W myśl zasad ekonomii neoklasycznej: totalna deregulacja prowadząca do bankructwa całych gałęzi przemysłu w danym kraju jest zjawiskiem korzystnym gospodarczo, bo każdy powinien specjalizować się w tym, co mu wychodzi najlepiej. Zgadzam się, że hodowla oliwek w Szwecji nie jest najlepszym pomysłem, jednak istnieją w każdym kraju branże strategiczne, które powinny być pod szczególną ochroną. Opieka społeczna i zdrowotna, edukacja oraz m. in. branża energetyczna, to działy, których istnienie jest niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa obywateli. Dlatego nie powinny być narażone na bankructwo w wyniku „wolnej konkurencji”. Podam przykład: mam mieszane uczucia, kiedy słyszę o tym, jak organizowana jest w Polsce służba zdrowia. Przerażają mnie butne słowa o konieczności generowania zysku np. przez szpitale, bo sprowadzać się to będzie do świadczenia tylko tych usług zdrowotnych, które są opłacalne. Czyli jeżeli szpital wyliczy, że opłaca mu się leczyć pacjentów z zawałem, a operacje wyrostka robaczkowego przynoszą straty, to co ma zrobić z chorymi generującymi „straty”? Odsyłać, leczyć na coś innego? Przecież szpital musi wykazać zysk! Często słyszę, jak w mediach piętnowani są dyrektorzy szpitali za zadłużenie zarządzanych placówek. Czy jest to właściwe podejście? Oczywiście nie popieram marnowania pieniędzy. Jednak uważam, i z całą mocą to podkreślę –w każdym kraju istnieją branże, których powinniśmy bronić jako naród. Branże, od których nie powinno się oczekiwać przynoszenia zysku. I wreszcie, co bardzo ważne – branże, które bezwzględnie powinny pozostać w rękach danego narodu, branże których nie wolno wyprzedawać zagranicznym inwestorom. Bo w perspektywie długoterminowej, w przyszłości, może to przynieść pogorszenie warunków życia własnemu społeczeństwu...
Euroentuzjastyczny polski rząd niszczy państwo! Czytając o sprzedaży przez polski rząd największych polskich firm, np. Lotosu, ostatniego polskiego banku – PKO, ma wrażenie, że polscy politycy w szale zachwytu globalizmem, całkiem zapomnieli, że istnieją w państwie obszary, których przegrana konkurencyjna, może doprowadzić naród na skraj przepaści. Przede wszystkim mam na myśli: rolnictwo, ochronę zdrowia, edukację, przemysł obronny i budownictwo (infrastruktura). Utrata tych zdolności produkcyjnych, zniszczenie tych branż w danym kraju, uniemożliwi prawidłowe funkcjonowanie państwa i wypełnianie jego podstawowych zadań wobec swoich obywateli.
Ta specjalna ochrona jednak nie dotyczy wszystkich. Kto powinien być rzucony na „wzburzone morze” wolnej, globalnej konkurencji rynkowej? W pierwszej kolejności chciałbym tam widzieć tych wszystkich „komentatorów ekonomicznych”, których wypowiedzi mam okazję wysłuchiwać w telewizji, czy czytać w gazetach! Uważam, że nie będzie absolutnie żadnego problemu, jeżeli niektórzy, z tych „wszechwiedzących ekspertów” w końcu przegrają walkę konkurencyjną i wyczerpani odejdą w niebyt… Dla narodu nie byłoby w żaden sposób uciążliwe bądź szkodliwe, gdyby poddać ostrej konkurencji ekonomistów, polityków, a nawet celebrytów. Jeżeli któryś z nich przegra z konkurencją, to z pewnością nie zaszkodzi to społeczeństwu!
Inne tematy w dziale Gospodarka