Demokracja, Globalizm, Suwerenność – te trzy zjawiska nie mogą jednocześnie funkcjonować w państwie, zdaniem profesora Dani Rodlik z Uniwersytetu Harvarda. I rzeczywiście, doskonałym przykładem są współczesne Chiny. Kraj ten niewątpliwie jest państwem suwerennym, o gospodarce nastawionej głównie proeksportowo – globalnie. A co z demokracją? Rządowy establishment nie waha się przed ignorowaniem woli swojego narodu, podobnie jak ignoruje przepisy prawa międzynarodowego. Natomiast utrzymuje suwerenność swojego kraju i promuje globalizację. Teoria prof. Rodlika wydaje się trafna.
A teraz przyjrzyjmy się Europie. Władze Unii Europejskiej szanują demokrację, w przeważającej większości są zaprzysiężonymi zwolennikami globalizacji, a w wymarzonej pełnej integracji przeszkadza im tylko… suwerenność każdego narodu.
No cóż, to jest kwestia wyboru najbardziej istotnych dla każdego wartości. Dla mnie osobiście najwyższą wartość ma demokracja i suwerenność. Nie sprzedałbym i nie zrezygnował z żadnej z nich. Globalizacja nie niesie ze sobą niczego wartościowego, co usprawiedliwiałoby, choć po części, ignorowanie woli (brak demokracji) ludzi lub utratę suwerenności narodu. Co więcej, globalizacja „ignoruje” istnienie gospodarki narodowej (ekonomia – Oikos Nomos). Nie dostrzega, że całe społeczeństwo danego kraju może być bogate tylko w warunkach rozwiniętej gospodarki narodowej. Na globalizmie natomiast bogacą się tylko jednostki, tzw. akcjonariusze. Japonia oraz USA są obecnie polem walki ideologicznej pomiędzy zwolennikami gospodarki narodowej (Oikos Nomos) a wyznawcami Realnego Globalizmu. Niestety, mam wrażenie, że w Unii Europejskiej, ta walka została przegrana zanim się na dobre zaczęła. Nikt wcześniej, poważnie nie dostrzegał zagrożeń płynących z globalizacji gospodarek narodowych, a teraz… A teraz Europa zmaga się z ubożejącym społeczeństwem, 60% bezrobociem wśród młodych ludzi, brakiem miejsc pracy.
Niestety we współczesnym świecie „globalizacja” stała się trendem dominującym, silnie popieranym przez świat finansjery, polityków i ekonomistów – teoretyków. Uważam, że to jest wielki błąd. Co więcej - błąd, który zagraża bytowi każdego człowieka. Wyobraźmy sobie „zwykłego” Polaka, na przykład właściciela sklepu mięsnego. Od ukończenia szkoły średniej ciężko pracuje w swoim sklepie, do wszystkiego co posiada doszedł ciężką pracą. Ale mamy globalizm: dlatego upadek jakieś firmy na drugim końcu świata, może spowodować bankructwo naszego bohatera. (Powiązania mogą być różne i nie będę ich tutaj opisywał.)
W warunkach globalnej ekonomii problemy finansowe innych krajów roznoszą się na cały świat. I chociaż ktoś inny „narozrabiał”, to rachunki płacą również „niewinni”. Upadek Lehman Brothers spowodowały problemy z kredytami subprime w Stanach Zjednoczonych. A więc logicznie, powinno być to problemem tylko dla USA. A jednak kiedy pękła bańka amerykańska, to globalny kryzys finansowy rozlał się również po całej Europie. Gdyż okazało się, że europejskie banki zakupiły te „złe” kredyty z USA. Takie zagrożenia niesie ze sobą „globalizacja kapitału”. Podobnie upadek finansowy Grecji czy Hiszpanii, miałby dramatyczny wpływ na inne kraje europejskie. I nie miałoby tu żadnego znaczenia, że akurat Polacy pracują ciężko i uczciwie. To jest globalizacja. To jest także Unia Europejska i także strefa Euro…
Postulowany przez globalistów swobodny przepływ środków produkcji (ludzi, towarów i kapitału) nie służy gospodarkom narodowym. Osobiście nie miałbym nic przeciwko niemu, gdyby globalizacja prowadziła Polskę do dobrobytu i dawała Polakom szczęście. Niestety, widząc na świecie pierwsze efekty Realnego Globalizmu, oczywiste jest, że prowadzi on Polskę w zupełnie odwrotnym kierunku. W perspektywie krótkoterminowej, może jeszcze wydawać się nam, że globalizacja zapewni nam wzrost gospodarczy. Tak jak przeniesienie produkcji/usług z Polski do Chin czy Indii, zmniejszy koszty polskiej firmy i podniesie jej zysk. Dzięki temu, nielicznym, pozostałym polskim pracownikom będzie można podnieść pensje. Ale jeśli obiektywnie zastanowimy się, co stanie się z całym społeczeństwem w dłuższym okresie czasu, w jakich warunkach będą żyły i pracowały nasze dzieci? To jasne jest, że życie ludzkie tu w Polsce, będzie coraz trudniejsze…
Jeszcze nie jest za późno! Najwyższy czas, abyśmy zastanowili się, czym jest gospodarka narodowa (Oikos Nomos). Jeżeli są zwykli ludzie, którzy uważają, że Polska powinna przystąpić do strefy euro, to warto rzetelnie wyjaśnić im skutki takiego kroku. Ale jeśli wśród nich są „świadomi” politycy, dziennikarze i ekonomiści, to ich bez cienia wątpliwości można nazwać „zdrajcami”.
Inne tematy w dziale Gospodarka