Szczerze przyznam, że we wczorajszym, południowoamerykańskim, mundialowym pojedynku, kibicowałem fascynującej na tym turnieju Kolumbii. Niestety, tak jak się obawiałem, słabszy mecz przydarzył im się właśnie teraz, w najważniejszym momencie. Brakowało, zwłaszcza w pierwszej fazie spotkania, werwy, opanowania, skutecznych kontrataków. Najbardziej zawiódł mnie Cuadrado, bezproduktywny, chaotyczny, zdecydowanie zbyt późno zmieniony.
Brazylijczycy niesieni dopingiem tysięcy kibiców zagrali nieźle. Pierwsza bramka przypadkowa, po fatalnym błędzie kolumbijskich obrońców, druga fenomenalna po rzucie wolnym Davida Luiza, choć osobiście uważam, że lepszy bramkarz mógł to wybronić. Na osłodę rewelacji turnieju został rzut karny i kapitalne statystyki (6 bramek!) nowej gwiazdy futbolu, Jamesa Rodrigueza.
Zawiódł hiszpański sędzia meczu, Carlos Velasco. Stracił panowanie nad zawodnikami, niezrozumiałymi decyzjami i pobłażliwością doprowadził do brutalnej, ostrej gry z obu stron. Wyraźnie w swych decyzjach faworyzował gospodarzy, ale paradoksalnie właśnie tym skrzywdził najbardziej... Brazylijczyków. Poniewierany niemiłosiernie przez całe spotkanie Rodriguez (jakim cudem Fernandinho skończył bez kartki?) ukarany od razu po niegroźnym wślizgu (po którym swoją drogą padł gol), to wszystko prędzej czy później musiało doprowadzić do kulminacji.
Kto grał kiedykolwiek, choćby amatorsko, wie o czym piszę. Już w przerwie mówiłem, że nie zdziwię się, jak zacznie się rewanżowe polowanie na Neymara. Potępiającym Zunigę, który brutalnym faulem w plecy załatwił Neymarowi koniec turnieju (źródła mówią o pękniętym trzecim kręgu lędźwiowym) przypominam, że ostrzejsze zagrania miały miejsce na okrągło przez cały mecz, bez konsekwencji, bez żółtych kartek (a i czerwień się parę razy należała).
A z drugiej strony sędzia daje kartkę Silvie, za przeszkadzanie w wykopie bramkarzowi, eliminując go tym samym z gry w półfinale. Można rzec gorzko i cynicznie, wszystko jak zawsze pod Niemców, którzy wydają się być faworytem półfinałowego spotkania z Canarihnos.
Francuzi nie dali im rady, Brazylijczycy już chyba wyczerpali limit szczęścia na tym turnieju. Cóż, pozostaje liczyć na to, że z dzisiejszej czwórki ćwierćfinalistów wyłoni się drużyna, dla których niemiecka organizacja straszną nie będzie. Nie mówcie mi tylko bowiem, że turniej kapitalny, pełen emocji, niespodzianek, a na koniec i tak wygrywają...
Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości