Reprezentacja Polski w piłce nożnej rozpocznie jutro (już prawie dziś właściwie) meczem z Gibraltarem eliminacje do Euro 2016. Rywal mimo kilku całkiem wartościowych, towarzyskich wyników należy do absolutnych nowicjuszy europejskiego futbolu i jakikolwiek rezultat spotkania inny od zdecydowanego zwycięstwa naszej drużyny uznany będzie za sensacyjną kompromitację. Przekornie jednak trzymam kciuki za zawodników brytyjskiego terytorium zamorskiego i czynię to jako prawdziwy fan biało-czerwonych.
Ewentualna klęska w portugalskim Faro mogłaby bowiem w marzeniach kibica zwolnić z posady selekcjonera Adama Nawałkę, człowieka, który jak nikt inny udowodnił, że marionetkowość względem prezesa PZPN i wybranych dziennikarzy oraz kolonijny sposób prowadzenia zgrupowań nie są jednak atrybutami wystarczającymi do kierowania drużyną narodową. Brak ładu, organizacji gry, pomysłu, wizji. Wszystko okraszone wyjątkowo kontrowersyjnymi powołaniami, dziwacznymi mądrościami, brakiem pokory i... fatalnymi wynikami z europejskimi przeciętniakami.
Koncepcji za grosz, konsekwencji również. Prywatne interesy w wyborze zawodników z jednoczesnym pomijaniem innych, grających regularnie w silnych, europejskich klubach, taktyczne pomieszanie z poplątanym. Na brazylijskim mundialu widzieliśmy wszyscy na własne oczy, jak daleko uciekł nam futbolowy świat. Pupil Bońka nie potrafi się nawet zdecydować w jakim systemie chce budować grę Polaków, dziś przebąkuje coś o układzie z "ukrytym" napastnikiem. Fałszywego widziałem, ale ukrytego? Pewnie to taki, którego nie tylko rywale, ale i koledzy z boiska nie dostrzegają, ba, on sam pewnie o tym swoim "ukryciu" nie wie. Cwanie.
Sedno sprawy tkwi w prozaicznym przyznaniu, że samych piłkarzy mamy lepszych niż Irlandczycy, Szkoci, Gruzini - takiej grupy nie było naprawdę od wielu lat. To nie tylko gwiazda Lewandowskiego, ale solidni bramkarze z angielskiej ekstraklasy, regularnie grający w silnych klubach obrońcy, pomocnicy na czele z wojownikiem Krychowiakiem. Do tego paru fajnych, utalentowanych graczy, co mogłoby, przy odpowiedniej motywacji i umiejętnościach selekcjonera stworzyć mieszankę całkiem groźną. Na pewno silną na tyle, by nie drżeć o wyniki z europejskimi średniakami.
Niestety, każdy kulinarny fan wie, że jakość składników to nie wszystko. By coś dobrego ugotowano, kucharz musi się po prostu na sprawie znać. Inaczej w najlepszym razie czeka nas, za przeproszeniem, sraczka. Czyli coś, co niestety wiernym i kapitalnym polskim kibicom jest fundowane w ostatnich latach regularnie. Aż dziw, że żołądki jeszcze całe.
Ceniony człowiek z nazwiskiem, autorytetem, prawdziwymi umiejętnościami, odseparowany od bagna PZPN-u i krajowego podwórka - to realna szansa na odmianę gry polskiej reprezentacji. Dlatego z całego serca - do boju Gibraltar! W was nasza nadzieja.
Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości