Bronią niektórzy pięknymi hasłami decyzję stacji telewizyjnej Polsat o zakodowaniu rozgrywanych w Polsce Mistrzostw Świata w piłce siatkowej. Przypomnijmy - miało być wielkie święto szalenie popularnego w naszej ojczyźnie sportu, nagroda dla wiernych i fantastycznych kibiców, rewelacyjne zawody, na których punkcie zwariuje cały kraj. W zamian mamy festiwal wzajemnych oskarżeń, wypominania i mundial, który mimo świetnej gry biało-czerwonych, zarezerwowany jest dla nielicznych.
Kupili to ich - mogą sobie zrobić z tym co chcą przecież, a jak ktoś ma inne zdanie to "socjalista" wstrętny, co nic, tylko by państwo doił. Spłycenie tematu wręcz wzorcowe, do tego stawianie stacji Solorza w roli obrońcy świętego i nienaruszalnego prawa własności jako fundamentu liberalizmu jest wręcz komiczne. Ale po kolei.
Polsat za prawa transmisji przepłacił kwotą, przy której każdy średnio zaznajomiony z podstawami ekonomii i sportu człowiek łapie się za głowę. Nie wiem na co liczyli włodarze stacji, czy była to decyzja podjęta na fali pozytywnych emocji - ale trudno posądzać ich o finansowe wyrachowanie. Siatkówka to ciągle sport niszowy i jak się wykłada tak gigantyczne pieniądze to chyba trzeba mieć ku temu racjonalne podstawy - przynajmniej tak postąpiłby "przeciwny socjalistycznym zapędom" liberalny gracz, prawda?
Podstawą miało być oparcie się na strategicznym sponsorze. Ten jednak, Orlen, partner ligi siatkówki i polskiej reprezentacji sprawę olał. Mimo, iż była szansa na pozyskanie innych sponsorów (Citroen) Polsat zbyt długo stawiał wszystko na jedną kartę, nie zostawiając sobie furtki awaryjnej. Nie ma to jak rozsądne podejście i elastyczność w biznesie.
Co robi zatem liberał Solorz, jak się rachunek zysków i strat nagle zgadzać przestaje, a zysk staje się marzeniem odległym i nierealnym? Pielgrzymka do państwowej kasy, proste. Prezesi spółek skarbu państwa, ministrowie, premier. W tle pojawiało się nazwisko odsuniętego na dalszy plan w Platformie Schetyny, co samo w sobie przesądzało o finansowych decyzjach. Zresztą Ministerstwo Sportu już sporą sumkę na Mistrzostwa wyłożyło, do tego dorzućmy koszty budowy hal, prowadzenia reprezentacji, czy samorządowe pieniądze miast organizatorów. Dlaczego pierwszą fazę Mundialu Polacy grali w ciasnej hali we Wrocławiu? Ci dali przecież za to najwięcej...
Postawiono zatem na kodowanie i próbę ściągnięcia brakującej kasy od kibiców. Osobiście mnie to dziwi, gdyż ewentualne zyski finansowe nijak nie zwrócą Polsatowi straconego wizerunku - a ten w biznesie jest bezcenny. Kreowany latami obraz stacji wspierającej fanów siatkówki w Polsce runął niczym domek z kart.
To sytuacja wręcz wzorcowa - polski, dziadowski liberalizm w pełnej krasie. Prywatna własność się liczy! Trzeba wolność szanować! Moje, to mogę zrobić co chcę! Ale najpierw niech mi oczywiście państwo ufunduje... szpital odda w użytkowanie, żebym klinikę prywatną mógł zrobić, czy narodową drużynę siatkówki i godło sprzeda, stadiony wybuduje, moje to przecież!
Spierajmy się dalej o własność, prawa, gospodarcze zasady, ideologie. Tylko nie oszukujmy się, że graczom na rynku o jakieś ideały i wartości chodzi - liczy się tylko mamona - a czy liberalna, czy socjalistyczna, to już akurat ma znaczenie najmniejsze.
Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka