Marcin Tomala Marcin Tomala
734
BLOG

Zbaw nas od złego

Marcin Tomala Marcin Tomala Kultura Obserwuj notkę 9

Za horrorami w ostatnim czasie nie przepadam, nie wiem, czy to kwestia wystarczająco strasznej rzeczywistości, czy jakości filmów tego gatunku. Poza wyjątkowo udaną pod względem nastroju i rzemiosła Obecnością trudno znaleźć tytuły godne polecenia. Tym mocniej zaskoczył mnie najnowszy film Scotta Derricksona "Zbaw nas od złego" (Deliver us from evil). Oparta na prawdziwych relacjach nowojorskiego policjanta (demonologa po godzinach - polecam książkę pod tym samym tytułem) historia, który łączy swe siły z jezuickim egzorcystą w walce z pierwotnym złem to film efektowny, trzymający w napięciu.

Nie jest to broń Boże (doceńcie konwencję) produkcja wybitna - ale znakomicie ilustruje pewną teorię, którą jako kinoman próbuję często w dyskusjach promować - czasem naprawdę nie trzeba wiele, by sprostać naszym oczekiwaniom, wystarczy trzymanie się określonych standardów jakości. Odrobinka oryginalności to już bonus, który wyznacza wielkość. Od Piratów z Karaibów oczekiwałem kina rozrywkowego, przygody, akcji - zadanie, które Depp i spółka wypełnili co do joty, więc w tej, określonej kategorii - jest to dla mnie arcydzieło. Nie każdy reżyser musi być Bergmanem, nie każdy film - Ojcem chrzestnym (Listą Schindlera, Forrestem Gumpem...).

Wracając do najnowszego filmu Derricksona, walka z przywleczonym z Iraku demonem w nowojorskich realiach przede wszystkim mnie nie uśpiła, a byłem dość ciężko podziębiony podczas seansu, więc to już plus ogromny. Parę scen potrafi przestraszyć, dialogi świetne, gra aktorska przyzwoita. Finałowy egzorcyzm w połączeniu z niezwykle klimatyczną muzyką ogląda się znakomicie, zakończenia nie zdradzę - warto sprawdzić samemu. Zwłaszcza, że nawet stereotypowe żarciki o katolickich księżach bladną w obliczu swoistego ukorzenia się przed Bogiem, zrozumienia - że by móc walczyć ze złem, potrzebny jest boski sojusznik i czyste serce.

Stąd właśnie mająca filmowe źródło społeczna, polityczna refleksja - ludzie nie oczekują zazwyczaj od świata rzeczy niezwykłych. Horror ma nie uśpić, a zaciekawić i przestraszyć. Komedia - rozbawić. Polityk - mieć śladową obecność uczciwości i życiowej zaradności, społecznej misji. Ja naprawdę nie wierzę, że rządzące nami elity okażą się osobowościami na miarę najwybitniejszych mężów stanu w historii świata. W swej ludzkiej naiwności chciałbym zobaczyć ludzi, którzy ministerialne stołki dostają w ramach swoich kompetencji, hipokryzję i arogancję potrafią chociaż maskować, a i prawdę od czasu do czasu powiedzą.

Żebym nie musiał czytać, że firma rosyjskiego konsula informatyzowała polskie urzędy, a szpiegowska lista werbunkowa jest medialnym hitem ostatnich dni (zajmuje się tak tą aferą ktoś na serio, czy to tylko jajcarska wrzutka?). 

Niestety, coraz więcej wskazuje, że w polskiej rzeczywistości społecznej takie oczekiwania i marzenia należy zastąpić desperacką modlitwą. Naprawdę nic nam więcej nie zostało? Zbaw nas od złego.

 

 

 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Kultura