Niebiosa zadrżały na wieść o "pobiciu"pana Miecugowa. Specjaliści od PR i autorytety orzekły od początku, że napastnik prawdopodobnie jest "prawicowy", a już napewno jest "pisowcem". Jak bardzo musieli się rozczarować, kiedy policja po przesłuchaniu orzekła, że młody chłopak nie był zwolennikiem Jarosława Kaczyńskiego tylko Janusza Korwin-Mikke.
Do myślenia daje przede wszystkim fakt, że policja ustaliła sympatie polityczne agresora. Jeśli policja jest zainteresowana poglądami politycznymi swoich obywateli i wyciąga takie informacje podczas przesłuchania, to z pewnością stoi na straży jakiejś "jedynie słusznej ideologii" i pilnuje czy aby ktoś nie ma poglądów zaburzających panujący porządek. Równie ciekawe jest to, że policjanci stale w każdym mieście monitorują przy pomocy kamer, aparatów i telefonów komórkowych element reakcyjny, który manifestuje się w postaci marszy narodowych, katolickich i patriotycznych - genalnie prawicowych, w przeciwieństwie do demonstarcji lewicowych, które w ogóle nie przyciągają zainteresowania policjantów.
Przyjżenie się środowiskom lewicowym może być równie ciekawe, a nawet ciekawsze w szczególności kiedy przybędą oni rozprawić się 11 listopada nie tylko z "polskim faszyzmem", ale także ze szczytem klimatycznym tego samego dnia. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Być może data 11 listopada nie jest przypadkowa ze względu na przyjętą ustawę o udziale zagranicznych funkcjonariuszy i praowcników we wspólnych operacjach, lub działaniach ratowniczych na terytorium RP.Będzie okazja do przeprowadzenia manewrów na terenie naszego kraju służb niemieckich, polskich i w szczególności rosyjskich, którym to Prezydent Putin ogłosił współpracę rosyjskiej FSB z polskim kontrwywiadem.
Oczywiście każdy kto wierzy, że urządzenie szczytu klimatycznego w Warszawie tego samego dnia, w którym odbywać się będzie Marsz Niepodległości jest prowokacją mającą na celu spacyfikowanie Ruchu Narodowego jest "oszołomem".