Jak dotąd słowo "fryzjer", oprócz oczywistego strzyżenia włosów, z usług którego sam korzystam, kojarzył mi się wyłącznie z wielką aferą korupcyjną w polskiej piłce nożnej. Ale jak informują media, Mateusz Kijowski, były lider KOD, z wykształcenia informatyk, został… fryzjerem. "Można go spotkać w jednym z salonów na warszawskiej Woli, prowadzonym przez mistrzynię Polski w przedłużaniu i zagęszczaniu włosów. Tam osobiście strzyże klientów i klientki, myje im włosy, modeluje, a nawet kładzie farbę! Zakład zaś chętnie chwali się w sieci efektami pracy pilnego ucznia, a goście są ponoć zadowoleni. Jak Kijowski sam przyznał w komentarzach na portalu społecznościowym, obecnie przygotowuje się do egzaminu."
No cóż, chwalebne, że pan Mateusz wziął się do roboty, chociaż może dziwić, że facet mający intratny zawód informatyka, wziął się za mycie głów. Może jest to jaki omen dla karier polityków - nieudaczników, od których roi się na polskiej scenie politycznej. Na przykład Schetyna - historyk mógłby zostać grabarzem, Petru - ekonomista parkingowym, Szczerba - socjolog sprzątaczem TOI-TOI, Nitras - politolog ochroniarzem w sieci popularnych marketów, a Kidawa Błońska - też socjolog - przepraszam, ale kojarzy mi się ona wyłącznie z dużą garkuchnią, w której ( ze swoim plastikowym uśmiechem rzecz jasna) nalewa chochlą zupę.
Panie Mateuszu, przeciera pan ścieżki - wielkie brawa!
Komentarze