kemir kemir
2901
BLOG

Imperium Zbigniewa Bońka

kemir kemir Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 122

Sąd Okręgowy w Warszawie zakazał dziennikarzowi śledczemu, Piotrowi Nisztorowi publikowania tekstów o Zbigniewie Bońku. W „Gazecie Polskiej” ukazała się seria artykułów dotyczących prezesa PZPN. To nie pierwsza sądowa potyczka Bońka z przedstawicielami mediów, ale o co chodzi w zakazanych tekstach Nisztora?


Chodzi o jedną z najbardziej prominentnych osób w polskiej piłce nożnej, 68-letniego Andrzeja Placzyńskiego. Kpt. Andrzej Placzyński to prezes firmy zarabiającej miliony na współpracy z PZPN, który w drugiej połowie lat 80-tych, jako funkcjonariusz Departamentu I MSW (wywiadu PRL), bezpośrednio rozpracowywał papieża Jana Pawła II, m.in. podczas jego wizyty w Austrii w czerwcu 1988 roku. Dziś były kapitan esbecji jest szarą eminencją Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN), mającą wpływ nie tylko na obsadę sztabu trenerskiego polskiej kadry, lecz także na powoływany skład czy wybór sparingpartnerów. Korzysta na tym kierowana przez niego firma Lagardere Sports Poland (LSP), wcześniej działająca pod nazwą SportFive. Firma od lat zarabia miliony na współpracy ze związkiem oraz klubami piłkarskiej ekstraklasy. W 2017 roku PZPN, kierowany przez Zbigniewa Bońka, przedłużył z firmą Placzyńskiego umowę na pośrednictwo m.in. w pozyskiwaniu sponsorów dla polskiej reprezentacji.


No dobrze, ale współpraca Bońka z byłym esbekiem - chociaż naganna moralnie - przestępstwem nie jest. Jeżeli prezes PZPN uważa, że współpraca z Lagardere Sports Poland, jest korzystna dla związku, którym kieruje to w czym problem? W niedawnym wydaniu Gazety Polskiej pojawił się artykuł "Finansowe tajemnice PZPN”, w którym trafiamy na takie kwiatki: "Mimo publikowanych co roku sprawozdań finansowych, nie wiadomo gdzie trafiają miliony z piłkarskiego związku, a także jak wygląda współpraca z niektórymi firmami m.in. ze spółką Lagardere Sports Poland kierowaną przez byłego esbeka, czy bydgoską firmą Mikrotel należącą do rodziny prezesa PZPN”. Dziennikarz opublikował również na swoim Twitterze rejestr korzyści jednego z parlamentarzystów, z którego wynikało, że koszty jego dwutygodniowego pobytu na Mistrzostwach Europy w Francji pokrył PZPN. A tam poseł miał doświadczyć: "Luksusowych hoteli, najdroższych restauracji i innych atrakcji”. Oczywiście na koszt związku  Dziennikarz przesłał Zbigniewowi Bońkowi pytania o szwajcarskie konto, pewną brytyjską spółkę i kilku zagranicznych biznesmenów. Wtedy został nastraszony adwokatem. Na Bońku wciąż ciąży niewypełniony obowiązek wyjaśnienia na co przeznaczył dotację państwową w wysokości 43 mln złotych w latach 2009-2016, ale to już szczegół, zważywszy jakimi pieniędzmi obraca PZPN.


Jest tajemnicą poliszynela, że Boniek otoczył się wyłącznie lojalnymi współpracownikami - także w terenie - oraz dziennikarzami klakierami, gotowymi w środku nocy napisać laudację na cześć prezesa. Oczywiście nie za darmo - w zamian tylko ci klakierzy mają dostęp do materiałów dotyczących reprezentacji, wywiadów z piłkarzami, trenerem, newsów, fotek  oraz prawo do akredytacji na mecze i imprezy itp. Zbudował potężne Imperium, przekształcając siermiężny związek Grzegorza Laty w sprawnie działającą korporację. I byłoby to chwalebne, gdyby nie to, że owo Imperium wciąż jest peerelowskim skansenem służącym głównie do zarabiania dużych pieniędzy, niekoniecznie powiązanych z rozwojem polskiej piłki nożnej. Klubowa piłka nożna leży i kwiczy, faktyczny poziom reprezentacji zaciemniają "sukcesy" Nawałki i przepisy UEFA, które drugi raz dały szansę Polsce w Lidze Narodów, a z eliminacji do Euro zrobiły parodię eliminującą ekipy na poziomie Gibraltaru - reszta się kwalifikuje. Boniek zatem może siebie mianować Imperatorem, a na trenera - selekcjonera mianować ignoranta Jerzego Brzęczka, postaci nie pozwalającej zapomnieć o kiepskich osiągnięciach trenerskich na poziomie ligowym, z ucieczką z GKS-u Katowice na czele. Jeżeli Zibi na jednej z konferencji prasowych - broniąc Brzęczka jak niepodległości - nazwał niepokornych dziennikarzy alkoholikami i nieudacznikami, to najwyraźniej zapomniał o nawałnicy hejtu spływającej z warszawskich mediów na Waldemara Fornalika czy kpiny ze schyłkowego Leo Beenhakkera. 


"Jego motorem napędowym jest konflikt. Cała jego kariera jako piłkarza i później trenera czy działacza pokazuje, że zawsze z kimś toczy wojnę" – mówi Marek Wawrzynowski, dziennikarz Sportowych Faktów:  "Ostatnie 20 lat w światowej piłce to prawdziwa rewolucja w szkoleniu. U nas wszystko stoi w miejscu. Reprezentację za uszy ciągnie Lewandowski, reszta leży. Próbowałem o tym rozmawiać z prezesem, ale bezskutecznie "– mówi. "Boniek alergicznie nie znosi krytyki, a nawet odmiennego zdania. Odnoszę wrażenie, że gdyby tylko mógł, to wszystkie treści na swój temat przepuściłby przez kontrolowany przez siebie Departament Mediów PZPN" - ocenia Bońka były wicenaczelny tygodnika Piłka Nożna Adam Godlewski. Ryba psuje się od głowy, zatem jeżeli dziś wieczorem Niderlandy pokażą nam miejsce w szeregu,to uświadomijmy sobie, że polska piłka jest chora, bo chory jest PZPN wraz z jego Imperatorem.


https://tvp.info/49670665/kapitan-esbecji-trzesie-polska-pilka-rozpracowywal-jana-pawla-ii

https://tvp.info/49676889/boniek-kontra-dziennikarze-wojna-ktora-trwa-od-lat

http://drybler.com/2020/07/29/boniek-pod-ostrzalem-trudnych-pytan-straszy-adwokatem/

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport