Przyspieszyła nam historia, jak nigdy nie bywało. W ciągu ostatnich mniej więcej trzech lat, Europa zmieniła się bardziej niż przez poprzednie dwie dekady. Sielankowe rodzinne zdjęcie europejskiej rodzinki braci i sióstr zachwyconych sobą nawzajem i bezgranicznie sobie oddanych, uleciał jak mgła i odsłonił widok dobrze znany z historii: pole twardej walki o wpływy, dominację i strzyżenie baranów. I pytanie – kto strzyże, a kto jest baranem?
Wiadomo - wszyscy są równi, ale Niemcy są równiejsi. Pomysł jest więc prosty: Niemcy mają osłabiać potencjał ekonomiczny innych państw, w tym przede wszystkich katolickich i prawosławnych, dzięki czemu gospodarka tego państwa ma rosnąć w siłę, a ludziom (Niemcom) będzie się żyło dostatniej. Ale strzyżenie ma się odbyć w stosownym klimacie i atmosferze pełnego zrozumienia i aprobaty, najlepiej przy pełnym aplauzie strzyżonych baranów. I tak np. Federalna Centrala Kształcenia Politycznego (Bundeszentrale für Politische Bildung) aktywnie włączyła się w ów proces, wydając w formie materiałów edukacyjnych wytyczne na temat tego, jak "oświecony” i "douczony” Europejczyk ma myśleć praktycznie na każdy temat. Wytyczne te są podstawą działalności większości niemieckich fundacji, a dalej - "po linii" - wpływają na politykę instytucji rządowych i europejskich, w tym oczywiście na media.
Oznacza to, że do natarcia ruszyły siły postępu, widać uznając, że to jest właśnie ten moment, gdy dobić należy wstydliwy w postępowej Europie zaściankowy konserwatyzm i wreszcie zadusić "demony narodowych patriotów". Oddelegowani towarzysze przystąpili do starannej roboty wytrącania ciemnogrodu z bezpiecznego poczucia, że są w życiu publicznym granice nieprzekraczalne. Okazuje się, że nie ma takich granic, plugawić można wszystko, a język publicznej debaty zamienić w bekania wsiowych głupków, zyskując życzliwą uwagę wszystkich laureatów wszystkich Noblów i "człowieków roku". Nie doczekaliśmy się jeszcze europejskiej dyrektywy w temacie sikania na groby i publicznych nagród za demolowania kościołów jako spontanicznego aktu artystycznej samorealizacji, ale mam wrażenie, że jesteśmy już niedaleko. Marta Lempart właśnie przeciera ścieżki.
Wytrącony z poczucia choćby tak podstawowego aksjologicznego bezpieczeństwa ludek, ma znacznie mniej czasu, żeby rozglądać się wokół, myśleć i pytać o sprawy przyziemne. Na przykład dlaczego niemieckie czy francuskie stocznie są potrzebne i trzeba je wspierać, a inne są be i należy je rozjechać buldożerami. Odniesienie do stoczni możemy traktować zresztą dowolnie, ponieważ wątpliwość dotyczy właściwie wszystkiego, co nie jest niemieckie. Inna kategoria wytrącania, to wybicie z głów pytań o lukratywny biznes klimatyczny albo tak prozaiczną kwestię, dlaczego spadający na Kabatach samolot wyciął parę hektarów lasu, a pod Smoleńskiem jedna brzoza rozszarpała go w drobny - nomen omen - MAK.
Co rusz słyszymy więc pełne zdumienia szepty: "jeszcze niedawno to było absolutnie nie do pomyślenia!". Albo sami je pobladłymi usty wypowiadamy, jakby nie wierząc, że to wszystko dzieje się naprawdę, że aż w takim tempie rozpada się domek z kart naszych nadziei i pragnień. Wcale nie o potędze, ale o bardzo podstawowym bezpieczeństwie kultury, w jakiej wyrośliśmy i chcemy żyć. Wielu z nas wpada w zdumienie, widząc, z jaką bezczelnością, jaką łatwością, ale i jaką skutecznością postępowcy przesuwają granice, zmieniają sens słów i pojęć, formułując akty oskarżenia wobec zjawisk czy instytucji, które zawsze traktowaliśmy jako podstawy cywilizacyjnego ładu. Czas przestać się dziwić. Będzie gorzej.
W duchu "jeszcze niedawno to było absolutnie nie do pomyślenia!", przeczytałem info, że ustami Pettera Eide – norweskiego parlamentarzysty z Socjalistycznej Partii Lewicy, ruch Black Lives Matter został nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. Chwytacie? Ruch, który jest synonimem odwróconego rasizmu ( co samo w sobie jest fenomenem absurdu), odpowiedzialny za okradanie i zniszczenie tysięcy sklepów, strzelaniny, podpalenia, mordobicia oraz niezliczone rasistowskie zachowania względem "białych ludzi”, nominowany jest do POKOJOWEJ Nagrody Nobla. Jeżeli ten ruch jest tylko wmieszany w śmierć kilkunastu ludzi, którzy zginęli podczas rozruchów w USA, to sama myśl o przyznaniu jemu POKOJOWEJ nagrody ( jakiejkolwiek), jest mniej więcej tym samym, czym byłoby np. rehabilitowanie Hitlera albo jednostek SS. Swoją drogą myślę, że i takie działania są tuż tuż. Niech nikogo nie zmyli to, że formalnie Norwegia do UE nie należy: Między Oslo a Brukselą i Berlinem istnieje ścisła więź polityczno - gospodarcza. Wiąże się to między innymi z norweskim importem – ponad 90% produktów sprowadzanych do kraju pochodzi z Unii Europejskiej. Polityczne związki Norwegii i Niemiec są natomiast tak przyjazne, że dwa lata temu, premier (premiera?) Norwegii Erna Solberg przeprosiła kobiety, które po II wojnie światowej były karane za utrzymywanie stosunków z niemieckimi żołnierzami. Tylko patrzeć jak Niemcy wypłacą biedaczkom sute odszkodowania za doznane krzywdy, a władze Norwegii odznaczą orderami i okrzykną narodowymi bohaterkami.
Lewaccy towarzysze, będący niewątpliwie pod wpływem i z "błogosławieństwem" takich organizacji jak wspomniana wyżej Bundeszentrale für Politische Bildung i europarlamentalnej Grupy Spinelli, zaczęli od przedefiniowania pojęć i wprowadzania lewackiego słowotwórstwa. Poza światem polityki zaczęli manipulować językiem. Pozornie banalne jest stwierdzenie, że język nie tylko odzwierciedla, ale także kształtuje rzeczywistość. Wymachują tym faktem feministki, żądając form żeńskich dla zawodów prestiżowych, w skądinąd szlachetnym zamiarze poprawienia zawodowych szans kobiet. Mamy zatem już ministrę, czekamy na profesorę, inżynierę i pilotę, klepiąc się z uciechy po udach, bo przecież jak tu traktować poważnie tak infantylne głupoty. Tymczasem - jak widać - znacznie poważniejsza operacja trwa w sferze kwalifikacji pojęciowych, służących do opisywania rzeczywistości kształtującej kulturową tożsamość. Pora przestać się dziwić, że zagłodzenie pacjenta w szpitalu, to akt wyższego humanitaryzmu, aborcja to niezbywalne prawo kobiet, księży trzeba wysłać na księżyc, a reszta ma wyp..... . Najlepiej do łagrów.
Niech żyje Black Lives Matter, odśpiewajmy Międzynarodówkę, towarzysze! A zaraz po niej Deutschland, Deutschland über alles. W sumie na jedno wychodzi.
Komentarze