kemir kemir
1244
BLOG

Portugalski bajerant?

kemir kemir Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

Kiedy Zbigniew Boniek na ostatniej prostej swojej prezesowskiej kadencji i tuż przed turniejem Euro wymienił selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski, wydawało się, że jest to ruch tyle samo zaskakujący, co potrzebny. Reprezentacja pod wodzą Jerzego Brzęczka pod każdym względem przypominała toporny wóz z węglem,, który owszem, jakoś jechał, ale w opinii i kibiców i znawców tematu na dłuższe i kręte trasy zupełnie się nie nadawał. Chyba mało kto mógłby okazać się gorszym selekcjonerem od Brzęczka, zatem nominacja znanego Portugalczyka Paulo Sousy wydawała się być znakomitym posunięciem. Inna sprawa, że Paulo Sousa osiągał piłkarskie sukcesy jako wybitny piłkarz ( m.in. z Juventusem wygrał Ligę Mistrzów), jako trener jedyne sukcesy jakie mógł wpisać w CV to Puchar Ligi Węgierskiej z Videotonem, mistrzostwo Izraela z Maccabi Tel Awiw i mistrzostwo Szwajcarii z FC Basel. Prowadził bez sukcesów m.in. włoską Fiorentinę i francuskie Girondins Bordeaux. Bez doświadczenia w prowadzeniu jakiejkolwiek reprezentacji. Ale portugalscy trenerzy cieszą się dobrą renomą w Europie i na świecie, zatem - mimo, że Boniek chyba pod wpływem impulsu taniości zatrudnił Sousę - nowy selekcjoner dał kibicom i fachowcom mnóstwo nadziei nie tylko na dobrą grę drużyny, ale także na względny sukces na Euro.


Co z tego wyszło - wszyscy doskonale wiemy. Na Euro może całkowitej kompromitacji nie było, ale bilans turnieju dla naszej reprezentacji był bardziej niż smutny. Porażka ze słabą Słowacją, dramatyczny remis z Hiszpanią i przegrana ze Szwecją w meczu o "wszystko" reputacji ani reprezentacji, ani samemu Sousie nie poprawiły. Portugalczyk zresztą notuje z kadrą Polski kompromitujące wyniki: na 8 meczów jedno zwycięstwo ( z pół amatorską Andorą), 3 remisy, 4 przegrane. Dziś ważny mecz Polski z Albanią w ramach eliminacji do katarskiego Mundialu - wygrana jest obowiązkiem, jeżeli myślimy choćby o drugim miejscu w grupie, uprawniającym do barażu o udział w tym turnieju. To także chyba ostateczna weryfikacja Sousy jako trenera- selekcjonera polskiej reprezentacji. Jak dotąd portugalski trener wykazał się jedynie pięknymi formułkami na temat Polski i tego, czego chce z polskimi piłkarzami dokonać. Kiedy Leo Beenhakker obejmował reprezentację Polski, wprost mówił: "Ludzie, mamy rok 2008, wyjdźcie ze swoich drewnianych chatek" - co było jedną z afer podczas jego kadencji, ale reprezentację, której absolutnie nie musieliśmy się wstydzić - stworzył. Mecz z Portugalią (eliminacje do ME), wygrany przez Polskę 2:1, rozegrany 11 października 2006 w Chorzowie, zapisał się jako jeden z najlepszych meczów Polski w historii w ogóle. Sousa o drewnianych chatkach nie mówi, ale na razie do Beenhakkera mu daleko.


Do Sousy powoli przykleja się etykieta portugalskiego bajeranta. Jak widać po wynikach, nie bez racji. Portugalczyk póki co nie wyciska z reprezentacji Polski maksimum, popełnia głupie decyzje i zwyczajnie nie zależy mu na niektórych aspektach. Ktoś go porównał do sprzedawcy drogich garnków, który tak naprawdę wciska ludziom buble za grubą kasę. Bo trudno zrozumieć, że selekcjoner reprezentacji Polski nie ogląda polskiej Ekstraklasy. Fakt, naszej lidze daleko do poziomu czołowych lig w Europie, ale wspomniany Beenhakker wyłuskał z niej kilka co najmniej ciekawych piłkarzy. Tymczasem Sousa nałogowo nie przyjeżdża na mecze polskiej ligi. W opinii fachowców i kibiców jest w Polsce kilka nazwisk, które mogłyby zasilić polską kadrę. Cieszy dobra postawa takich zawodników, jak np. Marcin Cebula, czy Bartosz Ślisz, ale Sousa nie zamierza sprawdzać ich w najbliższej przyszłości. Co prawda drugi z wymienionych piłkarzy przyjechał właśnie na kadrę, ale jest to kwestia związana z brakiem pomocników niż realnym zainteresowaniem. Drażni też upartość Sousy w kwestii nazwisk, które regularnie powołuje. Widać to było na Euro - Sousa  był przywiązany m.in. do trójki środkowych obrońców, gdy jeden z nich to grający zazwyczaj na prawej obronie Bartosz Bereszyński. Ten popełniał fatalne błędy w defensywie, dlatego można zastanowić się nad jego grą w kolejnych spotkaniach. Zwłaszcza że są m.in. zdolny Kamil Piątkowski, czyi lepiej wyglądający na tej pozycji Tomasz Kędziora. Wydaje się, że Portugalczyk chce wokół pewnych zawodników budować trzon kadry i nie zmieniać go za skarby świata. Klasycznym przykładem jest bramkarz Wojciech Szczęsny, a raczej nieszczęsny dla reprezentacji i ostatnio także dla klubu, w którym gra  - Juventusu. Mimo marnej formy i ośmieszeniu się w Serie A, Szczęsny z Albanią zagra. Trudno też zrozumieć, że Sousa niektórym nie dał prawdziwej szansy pokazania się w kadrze.


Mowa o nazwiskach, które nie zawitały do tej kadry na poważnie. Na regularną grę u Paulo Sousy nie mogą liczyć Sebastian Walukiewicz, Sebastian Szymański, czy nawet Kamil Piątkowski. Jokerem w talii Portugalczyka jest za to 17-latek z Pogoni Szczecin. Trudno zrozumieć te decyzje selekcjonera. Zwłaszcza,  że obaj wymienieni środkowi obrońcy mogą się sprawdzić w ustawieniu, w którym Polska grała na ostatnim turnieju. Szymański z Węgrami zagrał słabo, ale to nie powód, aby go od razu skreślać. Rezultat tej upartości i byle jakiego sprawdzania graczy  jest taki, że Sousa w meczach nie trafia z pierwszym składem. Widoczne to było w meczu z Węgrami i Anglią, widoczne w meczu ze Słowacją. Sousa może i ma umiejętności, potrafi pomóc drużynie z ławki, wprowadzić solidnych zmienników. Ale trudno nie mieć wrażenia, że gdyby nie przekonanie o własnej nieomylności, dziś mielibyśmy znacznie lepszy wynik wywieziony z Węgier  i zdecydowanie więcej punktów na Euro 2020. Pierwszy skład wybierany przez Sousę nie sprawdzał się i dopiero zmiany w drugich połowach pomagały reprezentacji Polski. Czy to pech, czy po prostu brak świadomego wyboru pierwszej jedenastki?


W normalnych okolicznościach, z takim dorobkiem na mistrzostwach Europy, każdy inny trener zostałby zwolniony. Nie jestem wielkim fanem Jerzego Brzęczka, ale w tym momencie czuję wielką niesprawiedliwość, ponieważ po takim występie na Euro, nikt nie zostawiłby na nim suchej nitki. A Sousę oszczędzamy. Zdaję sobie sprawę, że nawet przy niepowodzeniu z Albanią nie ma żadnych szans na zwolnienie Portugalczyka, zresztą też nie wiadomo czy byłaby to dobra decyzja, biorąc pod uwagę, ze za chwilę kolejne mecze eliminacyjne.  Wciąż reakcje polskich kibiców i większości ekspertów przypominają te z Bordeaux, gdy tam przychodził Sousa: ekscytacja, wiara, szacunek ze względu na jego dokonania piłkarskie i...  przymykanie oka na mizerne osiągnięcia trenerskie. Zadziałała magia nazwiska. Bilans Sousy w Bordeaux to 13-12-17. Zwraca uwagę fakt niski procent wygranych spotkań (30 proc.) co potwierdza się również w reprezentacji Polski (1-4-3; 12 proc.). Tak jak w reprezentacji Polski, Sousa chciał i w Bordeaux wdrożyć swój system gry z wahadłowymi. Ale nie dostał transferów, o które prosił, zdecydował się zatem na zmianę pozycji na boisku swoich zawodników, zamiast dostosować odpowiedni system do kadry w Bordeaux. To jest główny zarzut, który zresztą powrócił wraz ze słabymi wynikami biało-czerwonych.


Dla postronnego widza, Sousa może wydawać się idealnym trenerem, który pójdzie za swoimi zawodnikami w ogień i odwrotnie. Gdy jego odejście w Bordeaux zostało już potwierdzone, a rozstanie nie przebiegało do końca w dobrej atmosferze (walka Sousy o odprawę), to mimo wszystko zawodnicy dzwonili do niego, aby się pożegnać, a nawet niektórzy z nich poszli z nim na ostatnią wspólną kolację. Taka sytuacja z pewnością może mieć miejsce w naszej reprezentacji – wyniki mogą być złe, lecz sposób bycia Sousy pozwola mu zbudować specjalną więź z reprezentantami. Ci zresztą już oficjalnie deklarują, że za Portugalczykiem pójdą w ogień. Budowanie takich relacji to oczywiście ważna cecha, ale powstaje pytanie, czy liczą się wyniki, czy dobra atmosfera? Czy jednak wolimy selekcjonera, który nie do końca ma przyjacielskie relacje, lecz osiąga dobre rezultaty?




kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport