kemir kemir
3276
BLOG

Wojna o "Heartland", czyli skrajności gospodarcze.

kemir kemir Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 86

Tekst to właściwie dwie notki,  ale ponieważ ściśle się ze sobą łączą, postanowiłem opublikować je razem. Zapraszam do lektury.


Pruski generał i polakożerca Carl von Clausewitz jest autorem tezy, że "wojna jest kontynuacją polityki”. Wprowadzał ją w życie także poprzez zajadłe zwalczanie polskich dążeń niepodległościowych i to w czasie, gdy sporo jego rodaków było przeciwnego zdania. Finalnie jego antypolska aktywność wpędziła go do grobu, ale w książce "O wojnie” Carl von Clauzewitz jest autorem ciekawej koncepcji wojennego dochodzenia do skrajności. Jest to koncepcja czysto teoretyczna, chociaż wynika z logicznego myślenia: zakłada użycie takiej siły, która zmusi przeciwnika do poddania się woli drugiej walczącej strony. Innymi słowy zakłada stopniową eskalację działań wojennych aż do momentu użycia nieograniczonego użycia siły i posunięcia się do ostatecznych wartości w użyciu przemocy. Ale, jak pisze Clauzewitz, w prawdziwej wojnie istnieją pewne ograniczenia, które dojście do skrajności utrudniają: mgła wojny, błędy w ocenie woli wroga, tarcia wewnętrzne wywołane działaniem aparatu państwowego i samych armii… Ale przede wszystkim granice dojścia do skrajności wyznaczają polityczne cele wojny, które dla obu walczących stron będą wymagały zgody na środki i wpłyną na motywację do walki. Co więcej, często dojście do skrajności jest ograniczone wyczerpaniem jednego z obozów, a nawet obu.


W kontekście wojny na Ukrainie koncepcja skrajności przedstawiana przez Clausewitza nabiera szczególnego wymiaru. Niektórzy komentatorzy coraz bardziej otwarcie wyrażają obawy, że ta wojna może przerodzić się w konfrontację nuklearną między dwoma blokami. Rzeczywiście, obrót wydarzeń na Ukrainie każe nam myśleć o możliwym "progresie" aż do stanu użycia środków skrajnych - jak to wyrażał von Clauzewitz. Bowiem z jednej strony Stany Zjednoczone i kraje UE prowadzą z Rosją wojnę proxy ( proxy war ), z drugiej Rosja podjęła gospodarczą wojnę i w odpowiedzi na sankcje sama ogranicza eksport do UE. Ponieważ - na szczęście - w stosowaniu skrajności nuklearnej wciąż istnieje samoograniczenie i pewnego rodzaju nienaruszalne "tabu", można zaryzykować tezę, że zastosowanie ostatecznych rozwiązań będzie miało miejsce "tylko" na wojnie gospodarczej. Można to ująć tak: totalna wojna nuklearna, chociaż możliwa jak nigdy dotąd, jest raczej mało prawdopodobna ( dużo większe jest prawdopodobieństwo "ostrzegawczego" nuklearnego zniszczenia Warszawy i Bukaresztu), natomiast skutki wojny gospodarczej mogą być tragiczne dla obu stron konfliktu - w rozumieniu wojny proxy między Zachodem a Rosją.



Wojna na Ukrainie nie zaczęła się 23 litego br. Wojna zaczęła się po Majdanie, kiedy elity ukraińskie "straciły cnotę, dolara ( dla zwykłych ludzi,) nie zarabiając". Oddanie się w łapy "amerykańców", co nie przeszkodziło w romansie z Niemcami, było błędem, Gdyby Ukraina poszła pod ramię z Polską i innymi państwami regionu, stworzyłaby się szansa na zupełnie nowy układ geostrategiczny. Tu trzeba przywołać amerykańską koncepcję sformułowaną jeszcze przez Zbigniewa Brzezińskiego. W książce "Wielka szachownica”, książce, która od połowy lat 90-tych wywarła ogromny wpływ na amerykańską myśl strategiczną, Zbigniew Brzeziński klasyfikuje Ukrainę w kategorii osi geopolitycznych. Należy zauważyć, że Brzeziński opiera się na teorii geopolitycznej Halforda Johna Mackindera, zgodnie z którą " Heartland” ( jądro świata) stanowi głównie równina rozciągająca się od Europy Środkowej po Syberię Zachodnią, co przywołuje słynną dewizę "Kto rządzi Wschodnią Europą rządzi Heartlandem, kto rządzi Heartlandem rządzi wyspą-światem, kto rządzi wyspą-światem rządzi światem". Równina ukraińska stanowiła wówczas, według Mackindera, przestrzeń mobilności w najwyższym stopniu umożliwiającą szybkie najazdy za pomocą kawalerii.


Dzisiaj celem wojennym anglo-amerykańskich klas rządzących jest zatem kontrola nad Heartlandem, czyli - pomijając już nieaktualne szarże kawalerii - zneutralizowanie Rosji i usunięcia jej z listy aktorów geostrategicznych. Krótko pisząc, jest to dla Rosji kwestia głęboko egzystencjalna. Ale dla świata zachodniego także  - ponieważ opiera się on na prymacie dolara, który staje się coraz bardziej "małpim" pieniądzem, nie mając silnego oparcia w realnym bogactwie i w wymianie międzynarodowej, utrzymywanej zresztą presją lub nawet siłą poprzez szantaż lub deklarowaną przemoc amerykańskiej potęgi militarnej. Przykładów na to jest multum - od eksterminacji Indian, przez aneksję Hawajów, nazywanych "Wrotami Pacyfiku", dalej Filipiny, Puerto Rico i Guam, po Daleki Wschód. Współcześnie dodać do tego należy także Bliski Wschód, wpływy w Afryce i oczywiście Europę. Problem w tym, że współcześnie wiele krajów powoli amerykańskiej hegemonii ma dość, jako poważny gracz pojawiły się Chiny ( które też wiedzą o znaczeniu Heartlandu) i potęga finansowa USA zaczyna się sypać jak domek z kart.



Tak więc w takiej sytuacji, do której należy dołożyć gospodarczą wojnę USA z Chinami, zachodni władcy wypowiedzieli wojnę gospodarczą Rosji. I to w gospodarce, nie w sferze militarnej, może być problem, bo Rosja to kraj samowystarczalny energetycznie, który nadwyżki "węglowodorów" może praktycznie nieograniczenie eksportować,  samowystarczalny żywnościowo ( i tu analogiczna sytuacja eksportowa). Kraje zachodnie, zwłaszcza europejskie, są w różnym stopniu uzależnione od rosyjskiej energii i rosyjskich produktów spożywczych, w tym strategicznego zboża i tego nie da się zmienić ot tak, z dnia na dzień.


Ta gospodarcza wojna Zachodu przeciwko Rosji jest atakiem na jej jej mocne strony i może oczywiście Rosji szkody wyrządzić i pewnie takowe wyrządza. Problem jest w tym, że punkty ataku są równocześni słabymi punktami Zachodu.. Nie chcąc być przesadnym, powiedziałbym tylko, że trzeba mieć niskie IQ, żeby taki plan realizować. Dlatego w dziedzinie gospodarki i związanych z nią finansów, rozpoczyna się skrajność wg. von Clausewitza. Dla Putina jest to właśnie "progres" do skrajnych posunięć gospodarczych wobec polityki USA i UE. W dodatku daje Putinowi poważne atuty do realizacji stosunkowo nowej koncepcji budowy Euroazji, która zamiast ekspansji w Europie zakłada położenie nacisków na Azję i sojusz z Chinami. Chińczycy ilustrują to metaforą o dwóch bokserach, którzy stykają się plecami, osłaniając siebie nawzajem – choć boksują w nieco inne strony, mają jednak wspólny cel - wytrącić USA z roli hegemona. Jakie to rodzi niebezpieczeństwo dla światowego status quo chyba pisać nie trzeba, chociaż - z naszego punku widzenia - korzystnie zmienia położenie geopolityczne Polski. To też jeden z powodów, dla których nie wierzę w straszenie, jakoby Putin po Ukrainie wybierał się na Warszawę. O tym dalej w drugiej części notki.


Konsekwencje? Po stronie Rosji rozwój wymiany między państwami "niezachodnimi" w walutach każdego kraju będzie się nasilał, dopóki Rosja nie będzie mogła obejść się bez eksportu, który zarezerwowała dla krajów zachodnich. Infrastruktury (gazociągi, linie kolejowe, autostrady itp.), która jest niezbędna dla zmian w strukturze eksportu, na teraz nie ma, ale zapewne w ciągu dwóch do trzech lat zostanie ona zbudowana. Po stronie zachodniej natomiast będziemy świadkami bardzo szybkiego pogarszania się standardu życia ludności, która w zależności od kraju różni się charakterem i nastawieniem do głoszonej "demokracji". Nastawione na konsumpcję społeczeństwa zachodnie mogą  wywołać rewolucje w takiej czy innej formie, co całkowicie zmieni optykę na linii Wschód- Zachód. Pytanie tylko, czy i jakie mityczny Heartland będzie mieć jeszcze wtedy znaczenie.

**********


A Polska? Gwoli uczciwości w przywoływaniu książki Brzezińskiego wypada dodać, że autor pisze w niej tak: " Ukraina, nowe, ważne pole na szachownicy eurazjatyckiej, jest sworzniem geopolitycznym, ponieważ samo istnienie niepodległego państwa ukraińskiego pomaga przekształcać Rosję. Bez Ukrainy Rosja przestaje być imperium eurazjatyckim: może wciąż próbować zdobyć status imperialny, lecz byłaby wówczas imperium głównie azjatyckim, stale wciąganym w rujnujące konflikty z od niedawna suwerennymi narodami Azji Środkowej, które nie pogodziłyby się z utratą niepodległości i byłyby wspierane przez bramie kraje islamskie na południu. Chiny także sprzeciwiałyby się restytucji rosyjskiej dominacji w Azji Środkowej, gdyż są coraz bardziej zainteresowane nowymi niepodległymi państwami położonymi na tym obszarze. Jeżeli jednak Moskwa ponownie zdobędzie władzę nad Ukrainą, wraz z pięćdziesięcioma dwoma milionami jej obywateli, ogromnymi bogactwami naturalnymi oraz dostępem do Morza Czarnego, automatycznie odzyska możliwość stania się potężnym imperium spinającym Europę i Azję".


Na ile te tezy Brzezińskiego mają jeszcze rację bytu? Wyjaśnia to ogłoszona w maju 2015 roku, podczas wizyty prezydenta Xi Jinpinga w Moskwie wspólna deklaracja o "sprzężeniu” obu projektów (Rosji i Chin) i stworzeniu formalnego mechanizmu i ich koordynacji w postaci wspólnej grupy roboczej. Ogłoszona przez  Putina podczas Petersburskiego Międzynarodowego Forum Ekonomicznego wizja "wielkiego partnerstwa eurazjatyckiego” – nazwana też przez niego projektem Wielkiej Eurazji –  ma na celu zasygnalizowanie, że Moskwa ostatecznie wybrała strategię przyłączenia się do silniejszego partnera, zamiast strategii zrównoważenia rosnącej potęgi chińskiej. Wydaje się także, że Rosja, bez względu na militarny wynik wojny ukraińskiej, "odpuści" sobie Europę, zostawiając ją - prawdopodobnie - chińskiemu sojusznikowi. Wojna z Ukrainą oznacza koniec gry, w której Moskwa i Pekin, raczej wzdragały się przed zawarciem formalnego sojuszu. To powinien być sygnał dla innych państw, zwłaszcza Indii, które zdają się nadal liczyć, że uda się odciągnąć Moskwę od Pekinu. Wręcz przeciwnie: to raczej Rosja porzuci innych partnerów, jeśli stosunki z nimi zagrożą relacjom z Chińczykami.


Media w Chinach przedstawiają konflikt z Ukrainą z rosyjskiego punktu widzenia,  ale ich oficjalne stanowisko jest powściągliwe. Z jednej strony bowiem przynosi im on pewne korzyści, gdyż odciąga uwagę USA od obszaru indopacyficznego oraz zmusza Amerykanów do podziału potencjału militarnego pomiędzy dwa odległe geograficznie teatry działań. Jednak Chińczycy liczą się z tym, że zbyt jednoznaczne poparcie agresji Putina przeciwko Ukrainie może niekorzystnie odbić się na nie najlepszych już stosunkach z UE, z którą mają dużą wymianę handlową i po wojnie mogą mieć w tej wymianie istne "eldorado". Zatem Chiny, nie byłyby już w stanie przełknąć agresji Rosji na np. Polskę  - a Rosji dużo bardziej zależy na Chinach, niż na bezsensownym wikłaniu się w wojnę z bądź co bądź państwem  - członkiem NATO.


Innymi słowy, częściowo - ale jednak - wizja Brzezińskiego straciła na wadze. Niemniej, pytania o Heartland ( w rozumieniu jako Ukraina) są wciąż aktualne: Rosja bez niego i tak tworzy Euroazję, z nim będzie jeszcze silniejsza. Gdyby Polska jakimś cudem została ważnym graczem w tej "naszej" części Heartlandu, byłoby to dla nas wydarzenie na miarę chrztu w 966 roku. Do tego potrzeba jednak mądrych polityków, którzy mieliby odwagę prowadzić niezależną, samodzielną, pozbawioną służalstwa politykę. Potrzeba chętnej pójść z nami Ukrainy, która chwilowo "robi" za mięso armatnie dla amerykańskich interesów. I w ogóle jak tego dokonać? Zwłaszcza w obliczu mało mądrych i ryzykownych posunięć Zachodu, z którymi - niestety - nasz rząd się w pełni identyfikuje. Pomijam tutaj nadgorliwe zaangażowanie się militarne Polski, co grozi odwetem nuklearnym, bo tego - zdaje mi się - nikt nie zauważa. Zbyt słabi militarnie i gospodarczo, możemy coś ugrać jedynie mądrością. A tej w Polsce jest mniej niż nowoczesnych okrętów floty wojennej.


Źródła:

https://geopolityka.net/ukraina-jako-sworzen-geopolityczny/

https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/komentarze-osw/2016-07-21/rosyjska-wielka-eurazja-wobec-chinskiego-nowego-jedwabnego

https://histmag.org/Carl-von-Clausewitz.-Filozofia-wojny-i-nowoczesna-strategia-10827

https://historia.org.pl/2016/07/03/carl-von-clausewitz-zawodowy-wojskowy-teoretyk-i-historyk/

https://geopolityka.net/heartland-halforda-mackindera/




 


kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka