kemir kemir
1992
BLOG

Ja to mam szczęście...

kemir kemir Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 64

Ty, to masz szczęście,
że w tym momencie,
żyć Ci przyszło, w kraju nad Wisłą…
Ty, to masz szczęście…
Twój kraj szczęśliwy, piękny, prawdziwy,
Ludzie uczynni, w sercach niewinni…
Twój kraj szczęśliwy…”

Można kpić, nabijać się , szydzić i robić sobie "bekę" z piątkowego koncertu Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu, poświęconemu plebiscytowi na polski przebój Mundialu 2018. Można na ten temat pisać nawet brednie, że mizerny poziom rzeczonego koncertu to "zasługa" Jarosława Kaczyńskiego i "pisowskiej" propagandy - przy nielicznym udziale "pisowkiej" publiki, którą zapewne sam Jacek Kurski zwoził gimbusami , bryczkami i czym tylko się dało. Można, tyle tylko, że stawiam dolary przeciwko orzechom, że na okoliczność specyfiki tego koncertu, pokrywającego się de facto z meczem reprezentacji Polski z Chile, epickiego utworu nie  wyprodukowałby nawet sam David Gilmour i poległby nawet w samych Pompejach. Dla niekumatych -  LINK

Kpiarzom i szydercom - w nagrodę za wyjątkowo wredną wytrwałość i prymitywną pomysłowość - należałoby zadedykować wczorajszy opolski koncert, zatytułowany "Ja to mam szczęście" - piosenka literacka i kabaretowa. Koncert, który pokazał ponad wszelką wątpliwość, że polska skarbnica piosenki, nie tylko jest bardzo bogata, ale też niezwykle piękna i posiadająca, nasz polski, niepowtarzalny klimat. Koncert zdominowały znane piosenki, znane teksty i takie melodie ubrane w zupełnie nowe aranżacje. I chociaż niezwykle trudnym zadaniem jest przekonać słuchaczy "nauczonych"  oryginalnych standardów , to można śmiało napisać, że to trudne zadanie zakończyło się pełnym sukcesem.

Znakomicie pokazała się Grażyna Auguścik, która przekonała, że "Cała jest głodem", Katarzyna Żak w satyrycznej "Filozofii małżeńskiej" - o tym że chłopa trzeba walić w łeb zaraz po ślubie, czym rozbawiła opolską publikę,  Olga Szymańska w "Łatwopalnych", czy Janusz Radek w "Świecie naszym". Klasą dla siebie była  Edyta Geppert, która zabrała nas do bajecznego "Miasteczka Pana Andersena",  bawił Jacek Kawalec w doskonałym aranżu opowieści o "Miejscowej idiotce i tutejszym kretynie", osobiście porwał mnie też Przemysław Babiarz w brawurowym wykonaniu "W Polskę idziemy", chociaż można dyskutować, czy o takie na pewno wykonanie chodziłoby Wojciechowi Młynarskiemu. Jak zawsze świetny poziom pokazał Krzysztof Kiljański, znakomicie pokazała się Olga Bończyk, przypominając swoją wersję "Z kim tak ci będzie źle jak ze mną". Trzeba też wspomnieć o Natalii Sikorze, która  "Tomaszowem" przypomniała, jak wielką jest artystką.

Słowem - był to koncert stojący na dobrym, momentami znakomitym poziomie artystycznym i dostarczył widzom mnóstwa pozytywnych emocji i wzruszeń. Szkoda tylko, że jacyś mali ludzie, zacietrzewieni w nienawiści do wszystkiego co polskie ( bo to przecież pisowskie) na podstawie jednego, wymuszonego specyfiką piłki nożnej koncertu, w swojej głupocie robią krzywdę polskiej piosence, która wczoraj świetnie się obroniła.  A  jeżeli do tego dodać rewelacyjne dziewczyny z "Tulia", które wygrały wszystko, co było do wygrania w konkursie Premier, to nie pozostaje im nic innego, jak pójść za Przemkiem Babiarzem w Polskę i reszcie dać święty spokój. Nie dla nich jest szczęście,  że w tym momencie, żyć im przyszło w kraju nad Wisłą...

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura