Zdjęcie ilustracyjne - Marsz Niepodległości 2018, zdjęcie własne
Zdjęcie ilustracyjne - Marsz Niepodległości 2018, zdjęcie własne
Aleksandra Aleksandra
304
BLOG

O Jacku Międlarze, sile ludu oraz granicach wolności słowa

Aleksandra Aleksandra Polityka Obserwuj notkę 18

We wczorajszym wpisie napisałam (nie ja jedna) o zatrzymaniu Jacka Międlara https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1005806,dlaczego-zatrzymano-jacka-miedlara i postawiłam kilka hipotez na temat komu na tym zależało. Dziś znamy więcej szczegółów, o których opowiedział sam zatrzymany.  Daję link do jego wypowiedzi https://www.youtube.com/watch?v=51SaUGdVq14  (wypowiedź Międlara zaczyna się 8:13). Jest tam wiele drastycznych szczegółów dotyczących zatrzymania. Potwierdza się informacja o wyważeniu drzwi, zniszczeniu zamka oraz rewizji w domu rodziców Międlara (tam też wtargnęli o szóstej rano). Dowiadujemy się też o zatrzymaniu jego współpracownika.  Jacka Międlara i jego partnerkę wyciągnięto z łóżka i skuto kajdankami. Jacka rozkuto i pozwolono się mu ubrać (był w samej bieliźnie) dopiero po sześciu godzinach. Zabrano mu wszystkie komputery, uniemożliwiając pracę dziennikarską. Następnie zabrano go na komisariat. Tam już potraktowano go humanitarnie, bo przewieziono do lekarza. Wszystko dlatego, że chciano go zatrzymać „na dołku”, a procedura wymaga, żeby lekarz stwierdził jaki jest stan zdrowia zatrzymanego. Postawienie zarzutów zaplanowano na godzinę 10:00 następnego dnia. Noc więc Jacek Międlar miał spędzić na dołku…
I nagle – jak w filmie lub sztuce teatralnej – deus ex machina – nagły zwrot akcji: przychodzi prokurator i mówi:

Panie Jacku, ja nie chcę by antykomuna przyszła pod areszt i nie chcę by antykomuna przyszła pod budynek prokuratury… proszę… Postawię panu zarzuty i proszę sobie po prostu już iść, bo się zbyt głośno zrobiło o tym wszystkim w mediach. Bo ta sprawa po prostu troszeczkę nas przerosła.

Czy faktycznie słowa takie padły? Czy prokurator mógł być aż tak szczery? Niezależnie od tego, co faktycznie powiedział, Międlar został zwolniony, choć pojawiły się już komunikaty w mediach, iż pozostanie zatrzymany, a zarzuty będą następnego dnia. Rozwój wydarzeń świadczy więc o sile opinii publicznej, sile mediów, sile nas wszystkich, tytułowej sile ludu. To bardzo optymistyczne.
A teraz będzie mniej optymistycznie - o zarzutach. Postawiono dwa:
1)    Wypowiedź z marca 2019 komentująca zamach w Nowej Zelandii
2)    Felietonu, który ukazał się w listopadzie 2019 r. na portalu wprawo.pl, a który miał być komentarzem do publicystyki Wincentego Witosa i Romana Dmowskiego.
Na temat felietonu nie będę się wypowiadać, gdyż go nie czytałam. Natomiast co do wypowiedzi o zamachu Brentona Tarranta w Nowej Zelandii – sprawa ma dwa aspekty:
1)    Treść wypowiedzi
2)    Odległość czasowa pomiędzy wypowiedzią a zatrzymaniem Międlara.
 Co do treści to Jacek Międlar twierdzi, że została zmanipulowana, ale niezmanipulowana też jest nie do obrony. Poszukałam i znalazłam rozmowę, gdzie jest  ta wypowiedź: https://www.youtube.com/watch?v=zfsXSft5rac   (początek 4:10). Jacek Międlar poproszony o komentarz do zamachu w Christchurch (gdzie Brenton Tarrant strzelał do ludzi modlących się w meczetach w wyniku czego zginęło 51 osób, a 49 zostało rannych) powiedział: 

Wiele z wypowiedzi zamachowca z NZ to są wypowiedzi iście szlachetne, wypowiedzi, z którymi identyfikuję się ja, czy identyfikujesz się ty. Co to znaczy stanąć w obronie białej Europy? To znaczy powiedzieć stanowcze „nie” tej propagandzie, która prowadzi do wymieszania się różnych ras. I teraz pytanie: Czy Brenton miał prawo żeby tak postąpić? Moi drodzy, to nie jest tak, że mamy walczyć książkami, jak mówi Mieszkowski. Brenton miał troszeczkę prawo i miał prawo, żeby się tak zachować. Dlaczego? Bo spostrzegł, bo spostrzegł, w jakim kierunku idzie ten cywilizowany świat.

Pierwsza część wypowiedzi (o obronie białej Europy), moim zdaniem mieści się w granicach wolności słowa. Nie zgadzam się z tym, żeby mieszanie się ras mogło przynieść jakieś nieszczęście. Szereg wybitnych postaci pochodzi z mieszanych związków, ale Międlar ma prawo uważać inaczej. Jego poglądy mogą być nawet obiektywnie błędne, ale nie jest to powodem do tego by ich głoszenie podlegało karze.
Znacznie gorzej wygląda druga część wypowiedzi „miał troszeczkę prawo”. Do czego „miał troszeczkę prawo”? Do mordowania bezbronnych ludzi? Co znaczy troszeczkę? Miał prawo zabić mniej osób? Ile? Samych mężczyzn, bez kobiet i dzieci? Może jednak miał prawo jedynie strzelać w powietrze, ale nie powinien był zabijać? Chciałabym by Jacek Międlar wyjaśnił co miał na myśli. Nawet jednak w najłagodniejszej wersji tego „troszeczkę” i tak wygląda na to, że akceptował przemoc, bo przecież odrzuca ograniczenie się do walki jedynie „książkami”. Szkoda, że, jak wynika z dalszej dyskusji w podanym linku, Grzegorz Braun wyraźnie odmówił potępienia słów Międlara, dość pokrętnie tłumacząc się, że dziennikarz chce go wmanipulować.  Odmowa krytyki oburzających wypowiedzi „swoich” jest u nas niestety nagminne, ale to inna historia.
Tak czy owak chciałabym by sąd rozstrzygnął kwestię czy słowa Międlara wyczerpują znamiona przestępstwa, choć sądom ufam coraz mniej (vide wyrok w sprawie Śpiewaka), ale dziwi mnie dlaczego prokuratura zajęła się sprawą dopiero po ośmiu miesiącach. Jeśli Międlar jest tak groźny, że należało wtargnąć do niego o szóstej rano, rzucić na ziemię i skuć kajdankami, to czemu zrobiono to tak późno?
Należy jednak oddzielić kwestię zasadności zarzutów przeciw Międlarowi od stosowanych metod. Tych ostatnich nic nie usprawiedliwia. Międlar powinien otrzymać wysokie odszkodowanie za zastosowanie wobec niego środków nieadekwatnych do charakteru zarzutów. I być może odszkodowanie to przyda mu się na zapłacenie grzywny.
Ps. Do Świąt Bożego Narodzenia chyba nie uda mi się nic napisać (nawał pracy – na uczelni i w domu). Napiszę coś w okolicach Świąt. Może znów coś o bieżącego RPA (dużo nowych rzeczy się wydarzyło, zaczęłam już pisać, ale krajowe wydarzenia były pilniejsze)? Może coś z historii, a może coś zupełnie innego? Proszę dać znać w komentarzach.
W każdym razie, wszystkim „Salonowcom” (Bloggerom i Komentatorom) życzę wszystkiego najlepszego na nadchodzące Święta oraz Nowy Rok.


Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka