Zdjęcie ilustracyjne, jeden z kościołów w Nowej Szkocji
Zdjęcie ilustracyjne, jeden z kościołów w Nowej Szkocji
Aleksandra Aleksandra
260
BLOG

Festiwal nienawiści (nie tylko o Kanadzie)

Aleksandra Aleksandra Społeczeństwo Obserwuj notkę 10

O odkryciu masowych grobów w Kanadzie oraz aktów wandalizmu wymierzonych w miejsca kultu religijnego napisano już (również w Salonie) sporo. Myśl ks. Bortkiewicza, że nie ma wytłumaczenia ani dla zbrodni, ani niszczenia kościołów  jest tyleż słuszna, co dość oczywista. Tak przynajmniej mogłoby się wydawać... Ale jak się okazuje nie wszyscy zgadzają się z drugą częścią tego zdania, o czym szerzej za chwilę.

Dla zbrodni istotnie nie ma usprawiedliwienia. Wykorzystywanie seksualne dzieci, rażenie prądem, bicie w sposób powodujący uszkodzenia ciała, a także ukrywanie zgonów są nie do przyjęcia teraz, ale były też nie do przyjęcia sto lat temu i dawniej. Kary cielesne i inne dziś niedopuszczalne metody wychowawcze trzeba już oceniać z perspektywy czasów, w których były stosowane, podobnie jak oceniamy popularne niegdyś, a dziś odrzucone metody leczenia. Z perspektywy historycznej oceniać też należy samą ideę pozbawiania dzieci indiańskich ich własnej kultury, czyli, jak to kiedyś określano "cywilizowania dzikich plemion". Swoją drogą chęć "cywilizowania" widoczna jest i dziś, tyle tylko, że nie dotyczy pierwotnych mieszkańców Ameryki Północnej, lecz... to zupełnie inny temat.

Opinia publiczna już wydała wyrok: dzieci zamordowano, a ich ciała wrzucono do masowego grobu, odmawiając im nawet prawa do pochówku. Tymczasem zanim wynaleziono antybiotyki dużo dzieci (i dorosłych) umierało na skutek chorób dziś już z reguły dość łatwo wyleczalnych. Prawdą jest, że warunki w szkołach z internatem sprzyjały rozwijaniu się chorób, trudno jednak mówić tu o masowym morderstwie. Nie wszystkie znalezione szczątki należały do dzieci. Nie jest też prawdą, że groby te nie były nigdy oznakowane. Oznakowania usunięto dopiero w latach 60-tych XX wieku, kiedy to "porządkowano" teren. Tego rodzaju działanie było naganne, ale jest ono niestety często spotykane na wielu cmentarzach. Subtelności te jednak mało interesowały wandali, którzy zaczęli oblewać czerwoną farbą, a nawet podpalać kościoły. Władze lokalne, przywódcy plemion indiańskich, a nawet premier Trudeau potępili wprawdzie palenie świątyń, nie wiem jednak czy za słownym potępieniem pójdą czyny w postaci schwytania i przykładnego ukarania sprawców, a także przeznaczenia środków na odbudowę miejsc kultu. Konkretne działanie podjął jedynie szef Rebel News Ezra Levant. Oferował on nagrodę w wysokości 10000 dolarów kanadyjskich osobie, która dostarczy informacji pozwalającej na wykrycie i aresztowanie sprawcy lub sprawców podpaleń.

Poziom nienawiści do Kościoła Katolickiego jest olbrzymi nie tylko w Kanadzie. Nie jest to jedynie nienawiść do instytucji kościelnych (jak próbują wmówić niektórzy), ale też do "szeregowych" katolików, a może w ogóle ludzi nie podzielających "postępowej" wizji świata. Pozwolę sobie przytoczyć kilka przykładów z "dyskusji", która miała miejsce na twitterze.

Zaczęło się od zdjęcia przedstawiającego drzwi i fragmentu fasady kościoła z odciskami dłoni zanurzonych w czerwonej farbie. 

image

Źródło: twitter 

Pozwoliłam sobie na  komentarz:

image


A oto "ciekawsze" odpowiedzi osób zapewne uważających się za otwarte i tolerancyjne:

image


image


image

Pojawiły się też potencjalnie groźniejsze wpisy, podważające moje kompetencje zawodowe:

image


Na koniec wpis będący odpowiedzią na mój tweet. Odpowiedź ta powinna dać do myślenia wszystkim katolikom "otwartym". Nie pozostawia żadnych złudzeń, że chodzi o czyjeś dobro.

image

Nie lubię kończyć wpisów smutnymi refleksjami, ale tu niestety trudno o optymizm, przynajmniej w kategoriach czysto ludzkich (niemetafizycznych).   

Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo