Nastąpił we mnie jakiś przełom.Chyba zapragnęłam na mój właśnie zauważony problem spojrzeć z boku-dojrzałam? Poczyniłam pewne kroki,przemyślałam,chyba zaczęłam się bać tego co widzę i czego doświadczam na własnej skórze. Brak mi słów by wyrazić jak mi trudno. Jestem zdezorientowana, tak to właściwe słowo... Chyba dosyć wsępu...
Potrzebny jest mi dystans ;dalsza rodzina,własne gniazdo rodzinne-bagno.Piszę ponieważ trudno pewne rzeczy nazywać głośno.Piszę na wypadek gdyby coś kiedyś miałoby się stać ze mną.. W przeszłości sporządzałam notatki z niepokojących mnie sytuacji,dialogów,ale niszczyłam je po jakimś czasie gdy emocje opadały... na samo dno świadomości. Teraz już nie mogę zapomnieć.. Ogólnie czuję się tłamszona,bezradna i upodlona w moim własnym domu rodzinnym.. Teoretycznie nie pracuję więc jestem bez wartości.. Teoretycznie nie mam niczego-to często dostaję do zrozumienia.
Pewne Boże Narodzenie 2003 zmieniło moje życie.
-Ty bydlaku taki jak Twoi rodzice.....
Nastawia negatywnie dzieci bo jak twierdzi-dwunastolatkowi już można zrobić wodę z mózgu...Z zimną precyzją wyżywa się słownie i psychicznie,poniza;
-Spłodzona z dwóch bydlaków może być tylko bydlakiem...Takich ludzi powinno się topić w kiblu....
Analizuję na przestrzeni czasu,że to wszystko się nasila. Popycha jak chce przejść zamiast powiedzieć -przepraszam. Stwierdza,że stałam akurat na drodze..Nie pozwala odzywać się dzieciom do dziadków i wymaga tego samego odemnie....Zmusza do przesadnego sprzątania,kazdy pyłek sprawdzając z najmniejszą precyzją a sam gdy sprzątamy okruchy sypie na podłogę....
Od tego momentu postanowiłam poprowadzić pamiętnik,opatrując zapiski datami. Mam nadzieję,że oddadzą ogrom moich cierpień oraz wątpliwości a także pomogą dotrzeć do prawdziwego sensu tego cierpienia....
CIĄG DALSZY NASTĄPI......
Inne tematy w dziale Kultura